wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 5

-Lena dzisiaj w klubie robimy spotkanie ze sponsorami w restauracji niedaleko klubu Tiger, później możecie tam iść z dziewczynami.- obudził mnie głos trenera w słuchawce mojego telefonu. Jak to często bywa z początku sądziłam, że uciążliwe dzwonienie to budzik, i go wyłączyłam. Dopiero za drugim podejściem albo może i trzecim odebrałam naciskając w końcu zieloną słuchawkę. Nie wiedziałam dokładnie o co mu chodzi więc z natury postanowiłam przytakiwać, jednak nie rozumiałam jednego, dlaczego ja mam uczestniczyć w spotkaniu ze sponsorami? Miałam się już o to pytać, jednak mężczyzna wyprzedził moją wypowiedź. - Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów. Sponsorzy chcą was poznać i ustalić kilka szczegółów dotyczących waszej roli w całym przedsięwzięciu. O godzinie osiemnastej widzę Cię wyszykowaną przy restauracji, czy wyraziłem się jasno?
-Tak trenerze, będę na pewno.- odpowiedziałam zaspanym głosem i już po sekundzie słyszałam w słuchawce odgłos zakończonego połączenia. Czy oni na prawdę nie dadzą mi odpocząć w jeden dzień wolnego? Właściwie nie do końca wolnego bo jak się okazuję muszę iść na jakieś spotkanie, na które mi się nie pali. Przewróciłam się na drugi bok i jeszcze na chwilkę przymknęłam oczy, całkowicie nie miałam ochoty wstawać z wygodnego łóżka. Jednak od kiedy pojawiłam się w Londynie pojawiły się sny które nie miały miejsca wcześniej. Śniła mi się zawsze ta sama postać, chłopak o kręconych ciemnych włosach, uśmiechu, który powalał na kolana i tych oczach w których człowiek mógł się zatracić. Harry. To on śnił mi się od dawna, jednak nie wiem, dlaczego, czy my się już kiedyś spotkaliśmy? Nie jest to raczej spotykane aby śnił mi się chłopak, którego nigdy wcześniej nie wiedziałam a spotkałam go dopiero po owych snach. W łóżku leżałam jeszcze kilka minut kiedy to postanowiłam się z niego wygramolić i zejść na dół. Salon zastałam jak zawsze pusty niczym nie przypominający salonu z poprzedniego domu. Kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami nasz dom był strasznie głośny, wypełniały go kłótnie, krzyki smutku i radości. Nigdy nie można było wysiedzieć w ciszy. Razem z tatą miałam ten sam charakter, nie ustępliwy w niektórych sprawach i zawsze mama jako ta poważna musiała nas dzielić, jednak i jej zdarzało się wplatać w naszą dyskusję. Tutaj jest całkowicie inaczej, domownicy wychodzą o rannych godzinach świtu aby wracać późnymi wieczorami do swoich czterech ścian, pozostawiając dom samemu sobie na całe godziny. Jak już miałam w zwyczaju poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę i kromkę chleba z serem. Z moim jakże bujnym śniadaniem udałam się przed ekran telewizora aby obejrzeć jakiś serial. Skacząc po kanałach natknęłam się na jeden z moich ulubionych seriali, a nie oglądam ich wielu, plotkara. Serial opowiadający o problemach typowego nastolatka, który stara się przetrwać w wielkim świecie jaki go otacza. No może nie do końca zwykłego nastolatka, ponieważ bohaterowie serialu na brak pieniędzy nie narzekali, jednak dotykały ich te same problemu co dotykając nas w codziennym życiu. Podczas przerwy jak szalona przełączałam kanały zatrzymując się na programie muzycznym gdzie właśnie mówili o słynnym One Direction. Dowiedziałam się, że są właśnie po trasie koncertowej i odpoczywają nagrywając kolejną płytę. Puszczono ich singiel, który wypromował całą ich karierę. Nie powiem, piosenka wpadająca w ucho, śmiać mi się chciało kiedy widziałam młodziutkiego Harrego, ale ten jego głos porywał już wtedy. Cały czas patrząc na niego miałam wrażenie, że skądś znam tego chłopaka, ale jest to raczej mało prawdopodobne. Resztę poranka spędziłam na oglądaniu plotkary po czym poszłam na tak zwaną werandę przed domem aby usiąść na ławeczce i poczytać książkę.

Po południu postanowiłam zabrać się za przygotowania do wyjścia, miałam wielki problem, którym było to w co się ubrać. Jednak jest to spotkanie ze znajomymi w parku więc wypadałoby się ładnie ubrać. Jednak nie jestem typową dziewczyną, nie kręcą mnie spódniczki, sukienki i tego typu rzeczy. Postanowiłam ubrać jak już miałam w zwyczaju czarne rurki, wysokie buty na szpilce do tego biała koszula z czarnym kołnierzykiem. Na wszelki wypadek wezmę ze sobą również żakiet jakby nie daj boże zechciało się rozpadać. Podczas przygotowań odbyłam jeszcze rozmowę telefoniczną z Caroline. Jest to dziewczyna, mojego drugiego trenera, którą wręcz ubóstwiam. Nawet nie wiecie jaka była moja radość, kiedy dowiedziałam się, że i ona będzie na spotkaniu ze sponsorami. Chciałam spotkać się z nią za pięć osiemnasta pod restauracją, jednak ta się uparła, że po mnie razem z Jeremy'm przyjadą i nie mam nawet co się kłócić. Dzięki temu, mam dodatkowe kilka minut zatem podłączyłam prostownicę aby wyprostować moje lekko kręcące się końcówki włosów oraz nałożyłam delikatny makijaż. Postawiłam na naturalność, jak to już miałam w  zwyczaju. Użyłam tuszu do rzęs oraz pudru aby zakryć niedoskonałości. Szczerze powiedziawszy wychodzę z założenia,że kobiety nie malują się dla chłopaków ale dla innych dziewczyn aby im się przypodobać. Może dlatego na co dzień nie chodzę pomalowana? To może być powód, wiem jedna jak już się pomaluję to dla siebie a nie dla osób trzecich. Gotowa zeszłam na dół pochwyciłam jabłko i czekałam na moich towarzyszy.

Punkt osiemnasta razem z innymi zasiadałam przy dostojnym stole w niesamowicie eleganckiej restauracji w centrum Londynu. Czułam się troszkę  głupio ponieważ nie pasuję do takich miejsc, takiego towarzystwa.  Poważni ludzie, przeprasza. Biznesmeni. W garniturach z teczkami w dłoni, nie mogłam się tu odnaleźć. Dziewczyny zagadywały, śmiały się i dyskutowały ze wszystkimi a ja siedziałam jak taka sierota tylko sie uśmiechając.
-A która z was moje Panie to Lena? - nagle usłyszałam swoje imię, które wypowiedział jeden z poważnie wyglądających mężczyzn w średnim wieku. Chciałam zapaść się pod ziemię, gdy wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę.
-To ja.- powiedziałam lekko podnosząc wzrok znad talerza, uśmiechając się do rozmówcy.
-chciałbym Ci bardzo pogratulować udanego meczu, na prawdę cieszymy się, że tu z nami jesteś.Mam nadzieję, że i Tobie się tutaj podoba.- widziałam jak wszyscy wyczekują wręcz mojej odpowiedzi, która nie oszukujmy się nie byłaby prawdziwa, gdybym powiedziała to co myślę. Więc postanowiłam skłamać, jednak nie do końca.
-Dziękuję. Londyn to wspaniałe miasto i ciesze się, że mogę tutaj grać razem z dziewczynami i rozpowszechniać tę wspaniałą dyscyplinę sportu. Jednak mam nadzieję, że jak się uda wyjadę stąd mogąc rozwijać się na parkietach zagranicznych klubów.
-Właśnie do tego chciałem nawiązać, teren wspominał mi, że takie są twoje plany i jest możliwość zdobycia dla Ciebie kontraktu. Nie mogę zdradzać szczegółów, jednak chcę abyś była tego świadoma.- Po tych słowach od razu uśmiech wkradł mi się na usta a w sercu zakiełkowała nadzieja. Podziękowałam i dalej nie zagłębiałam się w mało ważne już dla mnie rozmowy. Po spotkaniu zamierzałam od razu uciekać do domu, jednak czego ja się spodziewałam po tak szalonej dziewczynie jaką jest Caroline, wiedziałam, że możliwość pójścia do klubu jest nie do odmówienia i niestety zostałam przekonana na wyjście razem z nimi. Blondynka od razu uwiesiła się na szyi swojego chłopaka i  szybko wybiła na przód grupy. Ja w zwyczaju miałam chodzić jako ostatnia i tak było też dzisiaj. Szłam spokojnie mijając ludzi, którzy stali w kolejkach do klubów, nie wiem dlaczego ich mijaliśmy, ale czułam, że nasza przewodnicząca ma jakiś plan i, że najnormalniej w świecie zostaniemy wpuszczeni bez stania w nie kończących się kolejkach. To są plusy znajomości. Nagle zaczepił mnie jakiś chłopak, około dziewiętnaście, dwadzieścia lat. Z początku go ignorowałam i szłam przed siebie, jednak nagle zostałam złapana za rękę tym samym, zostałam całkowicie z tyłu... ja juz nawet nie widziałam swojej grupy.
-Hej mała, nie chcesz tu z nami się zabawić, zaraz wejdziemy- zaczął do mnie się zbliżać lekko podpity juz mężczyzna.
-Nie dziękuję. Jestem ze znajomymi.
-Jakoś nie widzę tu twoich znajomych.
-Na pewno na mnie czekają.- starałam się wyrwać z uścisku i jednocześnie nie wpadać w panikę. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Ona jest ze mną- chłopak odepchnął napalonego mężczyznę i objął mnie ramieniem. Popatrzyłam na mojego chwilowego bohatera, ponieważ nie wiem czy dałabym radę sama i ujrzałam Harrego.
-Śledzisz mnie?- Zapytałam spoglądając na loczka. Nie wiem czemu ale jakoś spodobało mi się to określenie.Spojrzał na mnie uśmiechając się. Byłam w jednoznacznie chujowej sytuacji ponieważ mieliśmy oczy na tej samej wysokości, i jak tu się nie zapatrzeć?
-O hej, też się cieszę, że Cię widzę. Nie ma sprawy, zawsze chętny do pomocy.
-hahaha, bardzo śmieszne.- odpowiedziałam z uśmiechem.- Dziękuję. Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Chciałabyś.- powiedział pewny siebie i odszedł ode mnie. Zaczyna się. A przez chwilę pomyślałam, że nawet on może się normalnie zachowywać, pomyłka. Szłam za nim i już znaleźliśmy się pod klubem, kiedy zdałam sobie sprawę, że przecież ja nie wejdę. -Idziemy!- krzyknął w moim kierunku Harry i chcąc lub nie chcąc musiałam do niego podejść i z nim wejść do środka. Zdziwiłam się, że jeszcze żadne fanki na niego nie napadły, ale jestem miło zaskoczona, oczywiście. Podeszłam do chłopaka i już po sekundzie obydwoje byliśmy w środku. Od razu starałam się dojrzeć w tłumie twarze znajomych mi osób. Dopiero po kilku chwilach dostrzegłam blondynkę, jednak czuję, że nie mogłabym jej teraz oderwać od Jeremy'ego. Jak zaraz  pójdą do łazienki to chyba zaczną się tutaj rozbierać. Zaśmiałam się cicho pod nosem i podeszłam do baru, gdzie spotkałam nasza kapitankę od której się dowiedziałam, że postanowiły iść gdzieś indziej i już po chwili wszystkie opuszczały lokal.

*oczami Louis'a*

Leżałem właśnie w łóżku i zamierzałem kłaść się spać, kiedy dostałem esemesa od mojego przyjaciela.
"Cnotka nie wydymka, zostanie zaliczona już dziś wieczorem, mam nadzieję, że jej wysportowane ciałko jest takie giętkie na jakie wygląda na boisku. Szykuj się na jutrzejsze zakupy skarpetek, bracie."
Szczerze powiedziawszy rozbawił mnie ten esemes i nie wierzyłem, że ta dziewczyna tak szybko da się Harremu. A może ją przeceniałem, może jest jak wszystkie inne?
"Skąd mam mieć pewność, że dzisiaj kogoś rozdziewiczysz?"
Odpowiedź dostałem szybciej niż po mrugnięciu oka.
"czekają Cie piękne zdjęcia jutro rano"
Postanowiłem już nic nie odpisywać i iść spać, nie mogąc się doczekać jutrzejszego poranka, ciekawe czy pewność siebie nie zabije mojego przyjaciela.

*oczami Leny*

Nie nasiedziałam się zbyt długo sama ponieważ po chili obok mnie pojawił się Harry zamawiając od barmana po kolejce czegoś mocniejszego. Nawet nie wiem co to było, nie znam się na tym. Chłopak popatrzył się na mnie i opróżnił pierwszy kieliszek, podsuwając mi drugi. Popatrzyłam się na niego wymownie, mając nadzieję, że to podziała.
-źle zaczęliśmy naszą znajomość- przysunął się jeszcze bliżej mnie, teraz jego kolana ocierały się o moje, czym wprawił mnie w zakłopotanie.-Jestem Harry- wyciągnął do mnie swoja dużą dłoń i czekał aż mu podam swoją.
-Lena- uścisnęłam ciepłą dłoń Harrego.
-A więc Leno, nie chciałabyś się może czegoś napić?- zszedł z taboretu i stanął przy moich nogach, a właściwie zamierzał stanąć między nimi jednak mu na to nie pozwoliłam. Machnął dłonią na barmana na co ten przyrządził brunetowi ten sam napój.
-Nie, wiesz. Ja nie piję.
-nie wygłupiaj się, ze mną się nie napijesz?
-Na prawdę nie piję alkoholu i nie zamierzam nawet z Tobą.
-No dobrze, to może zatańczymy? - czekał na moją decyzję wpatrując mi się w oczy. Uznałam, że czemu nie. Skoro chce zacząć znajomość od nowa, może nam się uda. Weszliśmy na parkiet i jak na złość właśnie została puszczona teoretycznie wolna piosenka. Chłopak bez większego zastanowienia mnie objął i zaczął kołysać się w rytm muzyki. Szczerze powiedziawszy było mi bardzo przyjemnie. Po kilku sekundach poczułam jak loczek swymi dłońmi jeździ po moich plecach, poczułam przyjemne mrowienie, starając się to ukryć odwróciłam głowę. Po tym manewrze usłyszałam śmiech bruneta. Nie minęło kilka chwil kiedy te same dłonie zaczęły mi wjeżdżać pod koszulkę. Wyciągnęłam raz jego dłonie spod swojej koszulki pozostawiając to bez komentarza. Jednak po nie całej minucie Harry przesadził, jedna z jego dłoni wylądowała na moich pośladkach a druga była głęboko pod koszulką.
-Harry przestań- odepchnęłam chłopaka od siebie.
-nie udawaj, wiem, że Ci się podoba.- nie przestawał jeździć swoimi dłońmi po moich plecach.
-Przestań!-krzyknęłam i wyrwałam się z objęć zszokowanego chłopaka. Po czym łapiąc żakiet, który zostawiłam przy barze opuściłam klub. Szybkim krokiem zmierzałam na przystanek kiedy to usłyszałam za sobą głos bruneta.
-Chyba nie chcesz, się teraz szlajać po mieście.
Nie zareagowałam, postanowiłam dalej iść przed siebie, nie zważając na nic ani na nikogo.
- Nie zachowuj się jak dziecko! Czego ty się spodziewałaś po pójściu do takiego klubu? Że co, że sobie nie pomacam? Jestem facetem, potrzebuję tego a wiem, że Ci się podobało!- no teraz to mnie na prawdę zdenerwował, ale taka ciota jak ja nawet nie umiem mu odpowiedzieć.
-Nic o mnie nie wiesz, zostaw mnie.-powiedziałam i szłam dalej.
-A czy ja muszę być Bogiem, żeby wiedzieć, że Ci się podobało? Nie muszę Cię znać, żeby to wiedzieć.

Nie zwracałam na niego żadnej uwagi i po prostu szłam, zdenerwowanie buzujące we mnie nie pozwoliło mi myśleć o strachu ani o chłodzie, który mi doskwierał już o tak późnej godzinie. Za kogo ona się uważa? Chłopaczyna, wielki gwiazdor, który myśli, że może mieć każdą na kiwnięcie palcem. Ze mną nie pójdzie mu tak łatwo, a tak właściwie czemu sie uczepił akurat mnie? Miliony mażą o tym aby chociaż z nim porozmawiać, a mnie spotkał ten zaszczyt w nieszczęściu jakim było spotkanie słynnego Pana Styles'a. Zmorę ostatnich i jak mniemam najbliższych dni.

\
___________________________________________
O to i piąteczka! Trochę dłuższy od poprzedniego, z czego jestem zadowolona, mam nadzieję, że wy również. Dziękuję za dziesięć komentarzy pod spodem i mam nadzieję, że pod tym postem również będziecie się udzielać i wyrażać swoje opinie. ;) 

11 komentarzy:

  1. Zajebiste. Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaaaardzo fajny , mam nadzieje ze Lena sie nie da Harremu , xd pisz szybko ;* weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na razie to mój ulubiony rozdział *.*
    Ogólnie jest on taki przemyślany i wciągający (o czym Ci już wspominałam :P).
    Harry skurwiel coraz bardziej zaczyna mi się podobać, ale liczę na pozytywny i zaskakujący zwrot akcji ;)
    Weny Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. superrrrr. mam nadzieje ze harry wygra zaqkład

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko Boska, jak to czytałam aż ciary mi przeszły :D
    Bardzo podoba mi się twój blog, styl pisania, akcja i fabuła są bardzo ciekawe. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. :DD
    Myślę że też będzie tak ciekawy jak poprzednie <33 /Magda

    OdpowiedzUsuń
  7. Lool ... zajebisty. Ja to chyba podejrzewam że może i wygra zakład ale się w niej zakocha ? .... Nwm zobaczymy, czekam z niecierpliwością na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się a wiesz w czym? W Twoich opowiadaniach :****

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww :) Zajebista rzecz :D
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. dobre! ;D czekam na szósteczkę ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne :)
    Chciałabym zaprosić cię na mojego bloga : http://take-me-home-niall.blogspot.com/
    , gdzie na razie jest tylko 15 rozdziałów ( krótkich, choć od teraz będą pojawiać się dłuższe). Zachęcam do przeczytania, wyrażenia swojej szczerej opinii oraz do zaobserwowania mojego bloga jeśli Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń