czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 12

*perspektywa Harrego*

Miałem ją teraz tutaj, całą tylko i wyłącznie dla siebie. Nie wiedziałem co zrobić, pozwolić jej na to czego teraz pragnęła a może nie. Boję się, że robi to pod wpływem emocji, które zalały ją w przyśpieszonym tempie. Wiem, że kiedy to zrobimy automatycznie wygram zakład, który cały czas gdzieś tam we mnie drzemie.  Nie wiem co mam zrobić ze swoimi emocjami. Wybucham zbyt często mówiąc za wiele raniąc przy tym ludzi, na których mi zależy. A najgorsze jest to, że wszystko co dzisiaj powiedziałem było prawdą. Lena ma przewagę nad Caroline, ale jak przychodzi co do czego jak ten ostatni gówniarz wybieram blondynkę. Zależy mi na niej- to zdecydowanie jest prawdą, ale równocześnie, nie mogę z nią być. Coś każe mi się trzymać na dystans i jestem to ja sam. Mam ochotę ją chronić przed samym sobą, ale w żaden możliwy sposób nie umiem tego zrobić. Siedziała właśnie na mnie okrakiem zdejmując mi ubrania, których sama na sobie już nie miała, nawet nie wiem kiedy to zrobiłem. Zdecydowanie instynkt zrobił to za mnie, nie musiałem nawet o tym myśleć, zastanawiać się od czego zacząć. Jednak postanowiłem przerwać, przeszkodzić jej w zrobieniu tego czego jutro na pewno będzie żałować. Oderwałem usta od napalonych malinowych warg dziewczyny. Ta popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym frustracji, zdezorientowania. Tak, ja Harry Styles odmawiam dziewczynie seksu, to chyba nie jest aż takie dziwne.
-Lenka, nie możemy tego zrobic, nie chcę Cię do niczego zmuszać.- siłą zepchnąłem dziewczynę z kolan tak by usiadła obok mnie. Widok jej prawie nagiego, idealnie wyrzeźbionego ciała działał na mnie przyciągająco, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, a co najgorsze bałem się, że rzucę się na nią szybciej niż ona zdąży mrugnąć powiekami.
-Nie mów do mnie jak do dziecka. Do niczego mnie nie zmuszasz.- odparła naburmuszona siadając na brzegu łóżka naciągając na siebie koszulkę wziętą z podłogi.- Rozumiem, że pociągam Cię.
-Boże Lena, nie o to teraz chodzi. Jutro będziesz mi za to dziękować, a teraz muszę wyjść- wstałem i otrzepałem ubrania aby z powrotem ułożyły się na właściwe miejsce. Trzymałem już w dłoniach klamkę, gdy usłyszałem jej cichy głos.
-zaczekaj- podeszła do komody z kilkoma małymi szafkami bacznie czegoś szukając w jednej z nich. W końcu wyciągnęła coś czego nie mogłem zidentyfikować ponieważ brunetka schowała to w pięści swojej dłoni.
-Obiecaj mi, że będziesz to nosić i zawsze patrząc na to będziesz o mnie myśleć. Jest to dla mnie niewiarygodnie ważna pamiątka- wyciągnęła z dłoni  bransoletkę złożoną z trzech ciemnych rzemyków na której było kilka małych kwadracików na których wyryte było kilka znaków, nie były to nasze literki ani cyfry. Były to wzory z całkiem innych czasów, innych. Dziewczyna zapięła mi owy rzemyk na nadgarstku a na jej twarzy automatycznie zagościł uśmiech. Była dość luźna i dobrze komponowała się z resztą moich bransoletek.
-jest boska, co tu jest napisane?
-dowiesz się w swoim czasie, teraz chyba na prawdę musisz już iść, a ja się będę musiała długo tłumaczyć cioci, za sytuację, która tutaj się odbywała i te wszystkie krzyki.- pocałowała mnie w policzek i otworzyła mi drzwi.
-do jutra- wyszeptałem i zbiegłem na dół, teraz w moich myślach była tylko blondynka i smak jej błyszczyka na moich ustach. Zakochałem się? Nie, raczej nie. Zadurzyłam? Zdecydowanie, zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Wiem jedno, nie chcę tracić z nią kontaktu. Wszedłem do kuchni gdzie słyszałem odgłosy rozmowy. Ciocia Leny spiorunowała mnie wzrokiem tak poważnym i przepełnionym nienawiścią, że wolałem nic nie mówić i najnormalniej w świecie stamtąd uciec, jednak wiem, że muszę zachować się jak dorosły człowiek. Przeprosiłem za całą zaistniałą sytuację, a przede wszystkim za krzyki i kilka innych spraw. Trochę pościemniałem gdy pytali się po co tak właściwie przyszedłem i kim dla mnie jest Lena.
-to tylko koleżanka, a teraz przepraszam, ale muszę już iść.- powiedziawszy to opuściłem dom brunetki i usiadłem za kierownicą samochodu, którym tu przyjechałem kilka minut wcześniej. Nie zastanawiając się długo postanowiłem pojechać do siebie do mieszkania. Nie miałem jakoś ochoty wracać do wspólnego domu,  jutro planuję spotkać się z siostrą więc wyspanie się jest dobrą opcją. Gemma jest strasznie drażliwa gdy tylko poczuje ode mnie odór alkoholu. Jestem dla niej ciągle, malutkim młodszym bratem, który w jej oczach nie rośnie. Moja siostra zdecydowanie nie zdaje sobie sprawy z mojego życia, które wiodę, szczerze powiedziawszy wolę jej nie uświadamiać. Pod wielki podziemny parking zajechałem kilka minut przed pierwszą w nocy. Jechałem właśnie windą na siódme piętro, które zamieszkiwałem gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłem imię owej blondynki, która dzisiaj niewyobrażalnie zaszła mi za skórę. Z nie chęcią odebrałem połączenie przez co skazałem się na wysłuchiwanie długiego monologu.
-Harry ja Cię naprawdę przepraszam za to co się stało. Ja nie wstawiałam tych zdjęć. Mam dowód na to, że nie było mnie na twitterze i , że ktoś mi się włamał na konto. Nigdy bym Ci tego nie zrobiła, a już na pewno nie po ostatniej nocy, która wiele dla mnie znaczyła i mam nadzieję, że dla Ciebie również. Mogę do Ciebie przyjechać i wszystko Ci wyjaśnić? - nie wiedziałem czy jej ufać, skoro ma dowody to mogę ją wysłuchać. Wszystkim powinno się dawać szansę na wyjaśnienia. Zastanawiałem się jednak czy dziewczyna mówiła prawdę, czy dla niej nasza ostatnia noc rzeczywiście była czymś ważnym ?
-dobrze, jestem u siebie w mieszkaniu, będę czekać.
-w takim razie będę za parę minut.- po tych słowach usłyszałem tylko dźwięk urywanego połączenia. Świetnie, teraz będę zmuszony do rozmowy z nią, która wiem, że szybko się nie skończy przez co moje jutrzejsze plany mogą pójść się jebać. W mieszkaniu nalałem sobie trochę Whisky i usiadłem na kanapie przed telewizorem czekając na przyjazd panny Flack. W telewizji o tej porze nie leciało nic co mogłoby mnie chociaż troszkę zainteresować tak więc postawiłem na program muzyczny. Smakowałem własnie mój ulubiony trunek kiedy po całym mieszkaniu rozniósł się głos dzwonka. Podszedłem do drzwi aby otworzyć je blondynce.
-słuchaj ja nie mam dzisiaj za dużo czasu- powiedziałem gdy zobaczyłem dziewczynę w płaszczy do... kostek. Nigdy nie widziałem jej w tak wielkiej i długiej ilości ubrań.
-Nie ma sprawy, mogę wejść?
-pewnie- przepuściłem kobietę do środka i oboje usiedliśmy w salonie. Caroline założyła nogę na nogę przez co rozcięcie w płaszczu spowodowało ukazanie jej ślicznych, zgrabnych nóg. Kobieta miała na sobie wysokie czarne szpilki oraz czarne, cienkie rajstopy.
-Mówiłam Ci o tym, że mam dowody, o to i one. Dzisiaj dokładnie o godzinie, w której owe zdjęcia zostały wstawione na mój profil siedziałam na fotelu fryzjerki. Tutaj masz wydruk z mojej karty kredytowej. Godzina, data oraz miejsce w którym płaciłam. Wiem, że wiesz, gdzie jest ten salon ponieważ byłeś tam kiedyś ze mną. Pamiętasz jak marudziłeś, że nie ma tam zasięgu i musisz siedzieć z samymi kobietami?- Miałem mętlik w głowie. Wydruk nie kłamie, pewna suma pieniędzy została zapłacona w owym salonie o którym mówi Caroline. Cała ta historia jest prawdziwa, a ja ją tak osądziłem. Jestem kretynem.
-to skoro nie ty, to kto?
-Wydaje mi się, że ta twoja Lena.
-Nie przesadzaj- zirytował mnie fakt, że bezpodstawnie oskarża brunetkę, która muchy by nie skrzywdziła.
- co nie przesadzaj. Nie znasz jej tak na prawdę, a nie zdziwiło Cię, to jak szybko skomentowała zdjęcie? Z tego co zanotowały statystyki ostatnio z tego konta korzystała kilka tygodni wcześniej a tutaj nagle o tej samej porze co zostało wrzucone zdjęcie.
-Sprawdzałaś ją?
-tak sprawdzałam i  to jest dowód. Nie oszukujmy się twoja dziewczynka wcale nie jest taka niewinna- powiedziała to z taką nienawiścią, że zacząłem jej wierzyć. Może ona rzeczywiście ma rację. Lena nigdy nie przejawiała takiego zachowania na tt i jakoś specjalnie się na nim nie udzielała a wiem, ponieważ sam ją śledzę.- wiesz, że ja bym Ci tego nigdy nie zrobiła Harry- przybliżyła się do mnie delikatnie dotykając swoimi nogami moich.- zależy mi na tobie. Wierzysz mi? -Jedna z jej długich nóg wylądowała na moich kolanach, kusząc tym samym niemiłosiernie. Dłonie położyła na moim torsie patrząc mi głęboko w oczy. Znowu to robiła, znowu sprawiała, że chciałem ją pocałować. Upiłem jeszcze łyk alkoholu odstawiając go na stół. Przejechałem dłońmi po jej długich nogach i delikatnie je ucałowałem. Robiłem to instynktownie, zawsze tak się zachowywałem w jej towarzystwie - to chyba znaczy tak- powiedziała i wstała. Nie wiedziałem co się dzieje. Chciałem się podnieść, ale odepchnęła mnie z powrotem na kanapę. Stanęła pomiędzy moimi nogami i zaczęła odpinać guziki płaszczu. Patrzyła na mnie kuszącym wzrokiem, już po tym wzroku wiedziałem, że ta noc będzie długa. Po chwili płaszcz zleciał po jej boskim ciele ukazując jego walory w stroju, który zdecydowanie więcej odsłaniał niż przysłaniał. Jej długie nogi były przyozdobione pończochami, które przypięte były do jej cienkich koronkowych majteczek. Górna część stroju zaczynała i kończyła się na czarnym gorsecie, który idealnie uwydatniał jej piersi.Wiedziała jak sprawić aby moja wyobraźnia zaczęła działać. Złapałem ją za plecy i przyciągnąłem do siebie tak, że siedziała na mnie okrakiem, a ja mogłem podziwiać jej cuda natury. Z uśmiechem na twarzy przybliżyła się do całując mnie w usta tym samym mocniej napierając na mojego przyjaciela. Wiem, że czuła jak twardnieje i bezczelnie to wykorzystała. Ta kobieta działa na mnie w sposób nie możliwy do opisania w żadnym znanym przeze mnie języku. Całowaliśmy się walcząc o dominację, którą w
ostateczności to ja wywalczyłem. Kobieta zdjęła ze mnie koszulkę a ja wziąwszy ją na ręce zaniosłem do mojej sypialni i rzuciłem na łóżko. Wiem, że jej się to podobało, zawsze taki rodzaj seksu jej się podobał. Brutalny. Czułem ja blondynka odpina z mojego nadgarstka jakąś bransoletkę, ale teraz nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia. Liczyła się ona, jej ciało i ta noc. Kolejna noc z blondynką, która balansuje u mnie na krawędzi zakochania. Bo ja tak właściwie nie wiem co ja do niej czuję poza czystym erotycznym przywiązaniem i pragnieniem. Żadna inna kobieta nie sprawiła, że czułem się z nią w łóżku tak dobrze.

Następnego dnia rano

Obudził mnie odgłos wody prawdopodobnie wychodzący spod prysznica, nie wstawałem wiedziałem kogo tam zastanę. Popatrzyłem na podłogę gdzie były porozrzucane pojedyncze skrawki naszej garderoby. Ta noc na pewno zostanie w mojej pamięci. Jednak muszę zrobić jedną rzecz. Muszę zapytać się Leny czy to rzeczywiście ona prawie zniszczyła mi reputację na całym świecie, jeżeli tak to wiem, że ta noc z Caroline, nie była błędem. Spojrzałem na wyświetlacz swojego czarnego iPhone. Godzina dziewiąta rano więc wstałem dość wcześnie, za około dwie godziny powinienem spotkać się z Gemmą, ale postanowiłem napisać do siostry esemesa z prośbą przesunięcia na godziny późniejsze, najlepiej popołudniowe. Nie musiałem czekać długo na odpowiedź i na moje szczęście Gemma się zgodziła i tak samo jak ja woli się spotkać po południu. Woda w łazience momentalnie przestała lecieć a z łazienki wyszła kobieca postać otoczona jedynie ręcznikiem.
-dzień dobry, jak się spało? - zapytała siadając na brzegu łóżka.
-bardzo dobrze, a tobie?
-idealnie, ale muszę już iść. Wiesz, że nikt się nie może dowiedzieć o tym, że tutaj dzisiaj byłam prawda?
-tak wiem. Spokojnie ode mnie nikt się nie dowie.
-No i bardzo dobrze mały.- powiedziała po czym zabrała swoje rzeczy weszła z powrotem do łazienki.
Nie cierpiałem tego jak mówiła do mnie "mały", czułem się wtedy jak zwykły gówniarz, który może sypiać ze starszą kobietą. Jednak ona twierdzi, że jej na mnie zależy, więc to chyba nie jest taki zwykły seks. Nie wiem co mam przez to wszystko rozumieć. Mam nadzieję, że blondynka nie zniknie znowu na kilka miesięcy.
-kiedy wrócisz?- zapytałem z nadzieją siadając na łóżku. Kobieta już ubrana w normalnie ubrania, które za pewnie miała w jakieś torbie wyszła z łazienki i popatrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy.
- spokojnie, to nie był nasz ostatni seks.
-ale ja nie chcę aby to był tylko seks- nie wiem dlaczego ale to samo wyszło z moich ust, poczułem sie teraz jak dzieciak, który pragnie czegoś czego nie może mieć. Blondynka zaśmiała się co jeszcze bardziej mnie pogrążyło.
- oj Harry Harry. Ty chyba nigdy nie dorośniesz. Nie będziemy razem, a układ między nami jest prosty.- pocałowała mnie w usta i odepchnęła z powrotem na poduszki.- pamiętaj.- po tych słowach wyszła z pokoju sprawiając, że czułem się... upokorzony, niedowartościowany.

Z mieszkania wyszedłem mniej więcej o jedenastej i poszedłem do jednego interesującego mnie miejsca. Do pracy brunetki aby wypytać ją o wszystko. Wszedłem do środka kawiarni i zobaczyłem dziewczynę stojącą za ladą. Najnormalniej w świecie podszedłem do niej i się przywitałem. Brunetka chciała mnie pocałować, ale jej nie pozwoliłem dlatego jej usta wylądowały na moim policzku. Automatycznie się ode mnie odsunęła wydając jednoznaczny osąd.
-byłeś z nią- powiedziała i odeszła ode mnie o jakieś kilka kroków. Czułem z jakim wstrętem to mówi, jadem w głosie.
-a co to ma do znaczenia? Nie ważne czy z nią byłem czy też nie.
-Czyli z nią byłeś. Fajnie Ci się z nią pieprzyło, jak tylko ode mnie wyszedłeś?
-dlaczego wrzuciłaś te zdjęcia na twittera prawie niszcząc mi życie?- zamilkła a w jej oczach pojawiły się łzy. Teraz już wiedziałem, że to zrobiła i było mi na prawdę siebie żal, że to do niej poszedłem się wyżalić, a ona udawała, że wszystko jest w porządku.
-skąd wiesz?
-nie wiedziałem,ale teraz już wiem. Czyli jednak to byłaś ty. Nie spodziewałem się tego po Tobie, na prawdę się nie spodziewałem. Przyszedłem do Ciebie w najgorszym momencie jaki mnie spotkał ostatnio, wyżaliłem się a ty co? Chciałaś to bezczelnie wykorzystać. - obszedłem ladę stając naprzeciwko brunetki.- pytałaś się jak się spało z Caroline to coś Ci powiem- podszedłem jeszcze bliżej szepcząc do ucha- nikt nigdy nie doprowadził mnie do takiego stanu w sypialni. Najlepszy seks w życiu.- wiedziałem, że te słowa je ranią, ale teraz musiałem się wyżyć, pokazać jej, że mi się takich rzeczy nie robi.
-gdzie masz bransoletkę?-złapała mój nadgarstek, a ja sobie wtedy zdałem sprawę, że owy rzemyk od brunetki zniknął.
-zostawiłem w mieszkaniu.-skłamałem.
-kłamiesz, widzę, że kłamiesz. Jeżeli ona go ma możesz tu więcej nie przychodzić. Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy. Wyjdź stąd.
-Lena co się dzieje? Harry co ty tutaj robisz i dlaczego mówisz Lenie tak okropne rzeczy?- nagle zza rogu wyszła Gemma, która chyba słyszała wszystkie moje słowa. Ale co moja siostra tutaj robi?
-Gemma, co ty tutaj robisz?- zdezorientowany zapytałem starszą siostrę. Która podeszła do prawie płaczącej brunetki- skąd wy się znacie?
-Nie ważne jest teraz to skąd się znamy a to co ty tutaj teraz powiedziałaś. Czy tak Cie wychowała nasza matka, czy chciałbyś aby dowiedziała się jak jej kochany synek traktuje kobiety. Sypiaj sobie z kim chcesz, nawet z ta wywłoką Carolina, ale od Leny trzymaj się z daleka jasne? Nie masz prawa jej skrzywdzić. - powiedziała do mnie siostra, która sprawiła, że poczułem się na prawdę źle. Jednak bardziej bolało mnie to, że Lena zna się z moją siostrą, a ja o tym nie wiem.
-ta twoje Lenka, to niezłe ziółko siostrzyczko. Wstawiła moje zdjęcia z Caroline na jej profil i udawała, że wszystko jest w najlepszym porządku. Nie miałaś zamiaru mi powiedzieć, że znasz moją siostrę? -teraz swoje pytanie skierowałem do Leny.
-nie miałam pojęcia, że to twoja siostra.
-wiesz co już nie musisz kłamać. Jesteś gorsza od Caroline, ona mnie przynajmniej nie okłamuje
Powiedziałem i wyszedłem z kawiarni, w której zrobił się mały tłok a Lena musiała obsłużyć klientów. Jak się czuję? Oszukany, zdradzony przez własną siostrę i dziewczynę, która jeszcze wczoraj była dla mnie wszystkim. Nie żałuję niczego co dzisiaj zrobiłem, nie żałuje nocy z blondynka, nie żałuje ani minuty kłótni z siostrą. Jedyne czego żałuję to tego, że się wczoraj otworzyłem przez Leną, powinienem swoje uczucia zatrzymywać dla siebie i dalej trzymać pozory gwiazdki, która sądzi, że wszystko jej można. Skoro tego ode mnie oczekują, proszę bardzo, wracam.

_________________________________________

Zszokowani z takiego obrotu spraw? Jak sądzicie skąd Lena zna się z Gemmą? Czy Harry odzyska bransoletkę od Leny ? Macie jakieś własne pomysły na dalszą akcję? Czekam na wasze propozycje, i tak jak wcześniej minimum 15 komentarzy i next :)



poniedziałek, 27 maja 2013

Rodział 11

-a więc zaczniemy od tego- zaczęła swój monolog Dan. - swego czasu miałam dość dobry kontakt z takim jednym komputerowcem i mogę go poprosić aby włamał się konto na twitterze Caroline.
-Nie, to zły pomysł- zaczęłam ponieważ nie chciałam mieć problemów, a bawienie się w hakera, to nie moja bajka.
-Hej, spokojnie. Wstawiłybyśmy tylko jej zdjęcie z Harry z jakimś dopiskiem typu " Stara miłość nie rdzewieje" Dobrze wiemy jakby zareagował Harry a co najgorsze modest. Kazali by jej zniknąć z życia chłopaka a ten czuł by do niej żal i całkowicie zawiesił jakikolwiek kontakt.
-ale skąd ty chcesz jakieś ich obecne zdjęcie? Nie podoba mi się to dziewczyny.
-Mam zdjęcia ale nie wiem czy chcesz to oglądać. Nie musisz się obawiać niczego ona nawet się nie zorientuje bo na twitterze jest raz na ruski rok a za to zobaczy to cały świat.
-Dobrze, pokaż te zdjęcie.
Jednak źle zrobiłam prosząc o pokazanie mi zdjęć ponieważ gdy brunetka przystawiła mi pod oczy telefon serce zabolało mnie niemiłosiernie. Było to z jakiejś imprezy. Harremu na kolanach siedziała blondynka obejmując jego szyję i namiętnie się całowali. Nie miałam wątpliwości kto to był.W moich oczach pojawiły się łzy i wtedy już nie miałam wątpliwości, że chcę to zrobić. Muszę to zrobić jeżeli zależy mi na tym chłopaku, a ból w okolicy serca jednak coś oznacza i dopiero po tym co zobaczyłam zdałam sobie z tego sprawę.
-dobrze, zróbmy to.- powiedziałam ale napotkałam na ciche uśmiechy dziewczyn- czemu się tak cieszycie, że sprowadzacie mnie na złą drogę?
-Nie cieszymy się z tego głupku. Po pierwsze kiedyś będzie z  was boska para, ale ten debil musi się ogarnąć a po drugie już to zrobiłyśmy. Wiedziałam, że się zgodzisz- Rzuciła się na mnie El, a ja zamiast się martwić o konsekwencję po prostu zaczęłam się śmiać.
-Teraz tylko musisz to skomentować, polubić, cokolwiek- doradziła Pezz- on musi wiedzieć, że ty wiesz, i jakoś sobie z tym poradziłaś.
Postawiły mi na kolana komputer a ja nie zwlekając  zalogowałam się i wyszukałam konta blondynki. Dziewczyny miały rację, cały świat już wiedział a w trendach widziało hasło #wehatecaroline
Wszystkie fanki uruchomiły niebo i ziemie więc teraz owe zdjęcia szaleją po internecie a sam tweet ma ponad milion komentarzy. Sama dodałam do ulubionych i jako jedyna umieściłam teoretycznie miły komentarz z napisem " życzę szczęścia" i wylogowałam się z portalu. Czułam się jak suka, która niszczy komuś życie, ale z drugiej strony walczę o swoje i to jest teraz dla mnie najważniejsze. Wiem, że kiedy położę sie wieczorem w łóżku z powodu wyrzutów sumienia nie będę mogła zasnąć , ale już nic na to nie poradzę, taka jestem.

Resztę dnia siedziałyśmy całą czwórką w domu blondynki gadając o wszystkim i o niczym, jak to dziewczyny mają w zwyczaju. Siedziałyśmy wygodnie przed telewizorem po szyję opatulone kocem zajadając się popcornem. W telewizji leciał jakiś horror. Z natury nie oglądam takich filmów bo po prostu się boję, jak mam wybierać to jakaś komedia romantyczna wchodzi w grę, ale na pewno nie horror. W połowie filmu nie wytrzymałam napięcia i musiałam wyjść przez co zostałam wyśmiana, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. O ile można być pozytywnie wyśmianym. Nie miałam ochoty dłużej siedzieć z dziewczynami i pożegnawszy się wsiadłam do taksówki, którą wcześniej zamówiłam.Do domu dotarłam po dwudziestej trzeciej gdzie o dziwo zastałam zarówno An jak i Matta.
-O hej, co wy dzisiaj tak wcześnie?
-Raczej ty nam powiedz, czemu ty tak późno, nie wróciłaś po treningu, martwiliśmy się. - Ana podbiegła do mnie i mnie mocno przytuliła. Naszły mnie wielkie wyrzuty sumienia, ponieważ nie miała przy sobie telefonu i w żaden możliwy sposób nie powiadomiłam ich o tym, że nie wracam po treningu, ale z drugiej strony zawsze o tej godzinie jestem przed nimi więc miałam nadzieję, że i dzisiaj mi się uda.
-Byłam u koleżanek, przepraszam, że tak późno, ale oglądałyśmy film i tak jakoś się zasiedziałam. A wy co tak szybko?
-Dzisiaj jakoś się tak udało. Mam nadzieję, że nie długo poznamy osoby dzięki którym nareszcie zaczęłaś wychodzić z domu.
-Też mam taka nadzieję, że je poznacie. Dziewczyny są naprawdę świetne, a teraz pójdę na górę ponieważ jestem na prawdę zmęczona. -Powiedziawszy to nie czekając na jakakolwiek zgodę po prostu pokierowałam się powolnym krokiem na górę. W pokoju torbę rzuciłam na łóżko, zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się w wygodną pierzynę totalnie opadając z mocy. Teoretycznie nie robiłam dzisiaj nic wielkiego, ale moje zmęczenie psychiczne i fizyczne sięga dzisiaj zenitu. Najchętniej to usnęłabym tak jak teraz leżę, normalnie w ubraniach pomiędzy rozwalonymi rzeczami, kiedy myślę, że zaraz będę musiała wstać a co najgorsze posprzątać to szlak mnie bierze. Jeszcze myśl o tym co zrobiłam Harremu, czuję się z tym naprawdę źle. Niby to nic takiego, niewinne zdjęcie, które i tak kiedyś trawiło by do większego grona obserwatorów. No właśnie, kiedyś a nie dzisiaj i to jeszcze przeze mnie to z tak błahego powodu. Nie oszukujmy się, to jest naprawdę śmieszne, że z powodu zazdrości byłam wstanie zrobić coś takiego. No ale, stało się i nawet jakbym bardzo chciała nie cofnę czasu. Miałam się właśnie zabierać do kąpieli, kiedy usłyszałam krzyk wujka.
-Lenka, ktoś do Ciebie!- O tej porze? Pewnie, któraś z dziewczyn wpadła zobaczyć jak się czuję po tym wszystkim.
-No to niech wejdzie na górę.- odkrzyknęłam i weszłam do łazienki rozczesać włosy. Słyszałam tylko jak drzwi się uchylają i ktoś wchodzi do środka zatrzaskując drzwi tym samym nic nie mówiąc. Może mi sie przesłyszało? Nie pewnie wyszłam z łazienki i rozglądnęłam się po pokoju a tam przy ścianie z pamiątkami, zdjęciami i innymi duperelami stał Harry. Jego włosy jak zawsze idealnie ułożone, dopasowane spodnie i o dziwo szara bluza na barkach.
-Hej co ty tutaj robisz? -zapytałam jednocześnie odrywając go od zdjęcia mojego i mojej mamy. Jakoś nie specjalnie chciałam aby oglądał właśnie te zdjęcia.
-Już nie wytrzymałem tego wszystkiego. Jeszcze ten twój komentarz, wiesz.. mogłaś sobie darować. Nie dość, że ta dziwka wrzuciła coś takiego i teraz cały świat o tym trąbi. Ja rozumiem, że świat chce mi zniszczyć jakąś no nie wiem renomę, no ale kurwa taki coś? - zaczął gadać i gadać niebezpiecznie trzymając w rękach zdjęcie w ramce, które moja mam dała mi na moje czternaste urodziny.
-szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie to z kim się umawiasz. Mógłbyś to odstawić? - wskazałam na jego rękę w której ściskał zdjęcie.
-Nie obchodzi Cię? A co to miał być za komentarz? O co Ci chodzi?
-Dlaczego zwalasz wszystko na mnie? Co ja takiego zrobiłam ? Jesteś pepikiem świata, że każdy musi się tym przejmować?- teraz to mnie wyprowadzić z równowagi, jak zawsze wszystko obraca na swoją stronę zwalając winę na mnie tak abym to ja czuła się winna i może jeszcze go przepraszała.
-Jestes o mnie zazdrosna! Wiem, to a przekonałem się o tym gdy tylko słyszysz imię Caroline.
-wyjdź!- wykrzyczałam najgłośniej jak umiałam i nie umiałam juz powstrzymać łez.
-nigdzie się nie wybieram! Muszę Tobie coś wyjaśnić, jeżeli sądziłaś, że nasze pocałunki coś znaczyły, to jesteś w kosmicznym błędzie. Jesteś dla mnie nikim i zawsze wybiorę Caroline nie ważne co zrobisz nie ważne co się stanie to ona będzie na pierwszym miejscu.
-Dopiero co nazwałeś ją dziwką!- ponownie podniosłam głos patrząc na chłopaka, który nie dość, że ranił mnie swoimi słowami to jeszcze zachowaniem względem mnie. Takie typowe gówniarskie nonszalanstwo w stosunku do innych.
-Będę ją nazywać jak tylko mi się to będzie tylko podobać.
-jesteś nic nie wartym chujem, który sądzi, że jest najlepszy. Mylisz się Harry nie jesteś jedyny w swoim rodzaju. Chociaż, jesteś jedynym w swoim rodzaju skurwysynem a teraz odstaw to i wyjdź.
-Weź to sobie sama- powiedział i z całej siły rzucił ramką od mojej mamy w ziemię, która rozsypała się na drobne kawałeczki tak jak moje serce w tym momencie. Upadłam na kolana i z trzęsącymi sie dłońmi nic nie widząc przez potok łez starałam się podnosić kawałki szkła ciąć sobie przy tym dłonie.
-jak mogłeś to zrobić? Dlaczego po prostu tego nie odstawiłeś, tak jak Ciebie prosiłam ?
-ja... ja Cie przepraszam- z ledwością wypowiedział te słowa widząc w jakim stanie się znalazłam przez to co zrobił. Uklęknął obok mnie pomagając pozbierać kawałki szkła i rozwaloną ramkę.
-zostaw to, juz wystarczająco zrobiłeś.
-Zaraz pójdę do twojej mamy po jakiś klej i to skleimy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym mieć mamę teraz tutaj obok siebie. Nie musiałabym siedzieć w Londynie i kłócić się z chłopakiem, który traktuje mnie jak szmatę i ja mu to wybaczam.
Chłopak przez moje słowa a już na pewno po ostatnim zdaniu, nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale teraz cos mnie trawiło na wyznawanie uczuć i musiałam powiedzieć to co siedziało mi w duszy od kilku dni.
-Jak twoja mama jest na dole, rozmawiałem z nia przed chwilą.
-to nie jest moja mama Harry. To moja ciocia, moi rodzice nie żyją.-wyszeptałam i dalej składałam kawałki ramki. Cisza, cisza która była irytująca i męcząca zarówno dla mnie jak i dla niego. Natłok informacji pewnie teraz go przytłoczył i biedaczyna, który jeszcze przed chwilą wyzywał mnie i mówił, że jestem dla niego nikim za pewnie będzie udawał, że się przejął moim losem.
-nie wiedziałem, przepraszam.
-Nie chcę od Ciebie żalu, nie chcę abyś się litował tylko dlatego, że straciłam rodziców. Idź sobie to tej swojej Caroline i najlepiej zapomnij, że istnieję, to będzie najlepsze wyjście i dla mnie i dla ciebie.- powiedziałam całkowicie poważnie wycierając łzy- a teraz przepraszam, muszę pozbierać kawałki szkła i skleić ramkę.Wiesz, gdzie są drzwi.- wstałam i poszłam do łazienki aby umyć zakrwawione dłonie. Trzymałam ręce pod strumieniem zimnej wody i czułam jak przeszywający ból przechodzi przez całe moje ciało, miałam nadzieje, że Harry już sobie poszedł i nie będę musiała dalej prowadzić z nim tej strasznej konwersacji. wyszłam z łazienki i jedyne co zauważyłam to lokers siedzący na rogu łóżka w dłoniach trzymając kawałki rami i zdjęcie moje z mamą.Usiadłam obok niego nic nie mówiąc i też spojrzałam sie na zdjęcie.
-Naprawie to dla Ciebie. Wiem, że nie będzie takie jak wcześniej, ale chociaż tyle mogę zrobić dla kogoś kto zawsze mnie wysłucha i nawet jak na Ciebie się wydzieram jesteś przy mnie.I też mi na tobie zależy, ale nie umiem byc z tobą. Rozumiesz mnie? Jesteś kimś z kim uwielbiam spędzać czas, ale ta kobieta uzależniła mnie od siebie i od swojego dotyku. Pewnie nie muszę Ci mówić, że z nią spałem po za pewnie dziewczyny Ci o tym powiedziały. I wiesz Co Ci powiem? Nie kocham jej. Nie kocham w żaden istniejący na świecie sposób ja się po prostu uzależniłem jak narkoman od narkotyków lub palacz od fajek. Proszę pomóż mi bo już sobie nie daję rady, a chcę się zmienić.
-Harry ty nie musisz się zmieniać, ty się po prostu musisz wyleczyć a ja nie wiem czy umiem Ci pomóc. Skoro lgniesz do tej kobiety każdą cząstka swojego ciała to ja nic na to nie poradzę.
-ale ja nie chcę być z nią, chciałbym znaleźć kogoś odpowiedniego dla siebie, kogoś  takiego jak ty, ale wiem, że będę Cię ranić.- nie wierzyłam w to co słyszę, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw a juz na pewno nie po takim wstępie, ale nie wiem w co ja mam teraz wierzyć. W jego słowa na samym początku czy to teraz tutaj, co teoretycznie również jest prawdą.
-Ja nie wiem, czy mogę Ci zaufać, wiesz. Gdy przyszedłeś tutaj parę minut temu powiedziałeś coś innego i to sprawiło, że zaczęłam na Ciebie patrzeć całkowicie inaczej, nie jesteś tym Harrym, którym byłeś parę dni temu. Nie jestes tym samym chłopakiem w stosunku do mnie.
-Co mam zrobić abyś ponownie mi zaufała?
-Nie wiem, ja po prostu nie wiem.- oparłam się głową o jego ramię. Teraz jedynym miejscem w którym chciałabym się znaleźć są jego ramiona, chyba się zakochałam a to nie wróży dobrze, na mój stan psychiczny w najbliższych dniach. Harry jak gdyby odczytał moje myśli i objął mnie całą tak, że mogłam poczuć boski zapach jego perfum z zapachem jego ciała. Jedna samotna łza mimowolnie zleciała mi po policzkach, ale za nią nie poszły kolejne, nie musiały iść. Harry położył mnie na łóżku samemu siadając obok jednocześnie bawiąc się kosmykiem moich włosów, co sprawiło mi wielka przyjemność.
-Dziękuję- wyszeptałam i zamknęłam oczy.
-Nie, to ja dziękuję. Mimo tego wszystkiego co się wydarzyło jesteś tutaj teraz ze mną i wiem, że Cie nie stracę.- Postanowiłam usiąść na przeciwko niego i zapytać o coś ważnego.
-a co by było gdybym po wakacjach wyjechała ? No wiesz tak na stałe? Jeszcze nie wiem gdzie, nie wiem z kim, ale wyjechała.Wiem, że nie jestem dla Ciebie aż tak ważna, ale czy to coś by zmieniło?
- jesteś w moim życiu od niedawna, ale już wiem, że byłoby to dla mnie cholernie ciężkie, i nie mów , że nie jesteś dla mnie ważna, dobrze? Po prostu tak nie mów.
Złapał moja twarz w dłonie przyciągając mnie do siebie tak, że musiałam nogi położyć pomiędzy nim. Przybliżył swoja twarz do mojej, tak, że stykaliśmy się nosami. Podniosłam wzrok i napotkałam się z widokiem iskierek w jego pięknych zielonych oczach.
-Wiesz, masz przewagę nad Caroline, bo to przy Tobie moje tętno szaleje, a oddech staje się nie równy.-
Później przyciągnął mnie do siebie całując z całych sił jak gdyby bał się, że zaraz mu ucieknę. Jedną dłonią trzymał moją twarz a drugą jeździł po moich plecach. Nagle wstąpił we mnie ktoś kogo nie znałam, jakieś moje drugie ja i poczułam pragnienie do tego chłopaka. Wiedziałam, że jeżeli chcę go tylko dla siebie to muszę o niego zawalczyć i postanowiłam, że od dzisiaj będę walczyć. Nie ważne jak będzie mnie traktował, albo jak nie będzie. Dopóki tu mieszkam chcę o niego zawalczyć i może nam się uda.Usiadłam na niego przylegając całym ciałem i dłonie wbiłam w jego lokowate włosy. Nasze języki toczyły zawziętą walkę nasze gesty stały się coraz bardziej śmielsze. Wstałam na chwilę i podbiegłam do drzwi zamykając je na klucz aby nikt nam nie przeszkadzał i wróciłam do chłopaka. Ponownie usiadłam na niego okrakiem i wbiłam sie w jego malinowe rozgrzane usta. Nagle po głowie przeszła mnie myśl, że jeżeli chcę go zachować to powinnam się z nim przespać. Brzmi to zdzirowato, ale nic na to nie poradzę, a utwierdziły mnie w tym przekonaniu ręce chłopaka pod moją koszulką. Pierwszy raz ich nie wyciągnęłam i pozwoliłam chłopakowi pozbawiać mnie ubrań.

_______________________________________

Przepraszam,ale totalnie nie miałam pomysłu i dopiero po zobaczeniu tych gifów Harrego i konsultacji z koleżanką wyszedł pomysł jakoś sam z siebie.
Podoba mi się w sumie ten rozdział, mam nadzieję, że wam również.
Jak sądzicie, jak się zakończy ta noc między nimi?
Minimum 15 komentarzy i next <3







wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 10

Od wczorajszego wieczoru imię i nazwisko jednej kobiety mąci mi w głowie niesamowicie. Caroline Flack, która wczoraj zawitała na imprezę One Direction u nich w domu niszcząc nie tylko mi cały wieczór. Pierwszy raz mieszkając w Londynie postanowiłam dłużej posiedzieć przy komputerze i poszperać trochę o owej kobiecie. Nie musiałam szczerze mówiąc dużo szukać wystarczyło hasło w google : Caroline and Harry. I miałam wszystko podane na tacy. Od artykułów przez zdjęcia po ich wypowiedzi. Dziewczyny miały rację, oby dwoje twardo wmawiali wszystkim, że nie są razem mówiąc, że to tylko przyjaźń. Może i bym im uwierzyła ponieważ zdjęcia nie mówią za wiele, a z natury nie wierzę artykułom w brukowcach i szmatławcach, lecz dziewczyny by mnie nie okłamały a Harry by tak nie zareagował gdy tylko kobieta pojawiła się w pomieszczeniu. Coś było na rzeczy i tym czymś był... seks? Nie wiem, nigdy mi Harry o niej nie wspominał jak o kimś kogo powinnam kiedyś poznać albo o kim on cały czas pamięta a wczorajszy wieczór okazał się całkiem inny. Dziewczyny tak jak zaplanowały chcą pozbyć się blondynki z moją pomocą ponieważ sądzą, że podobam się Hazzie w co szczerze wątpię. Dobrze, że mam dzisiaj trening ponieważ nie wiem co zrobiłabym ze skumulowana energią.

Od razu po swojej zmianie poszłam na halę aby wcześniej zacząć trening. Nie musiałam zachodzić do domu jak to miałam w zwyczaju gdyż torbę zabrałam już rano z domu. Szybkim krokiem przemierzałam ulice ze słuchawkami w uszach słuchając najnowszej piosenki " I need your love"/ Piosenka naprawdę wpadająca w ucho ze świetnym tekstem, a jeszcze lepiej się ogląda teledysk. Nie oszukujmy się, Calvin jest hot. W rewelacyjnym humorze doszłam na halę. No dobrze, prawie rewelacyjnym ponieważ dostałam esemesa od Harrego z prośbą o spotkanie. Nie chciałam go teraz widzieć więc napisałam do El aby mi doradziła co mam zrobić. Brunetka uznała, że nie powinnam się z nim spotykać a ja przyznawałam jej rację w stu procentach. Umówiłyśmy, się po moim treningu na kawę z dziewczynami a Harremu napisałam, że jestem zajęta. W szatni jak to zawsze bywa w szatni szybkie przygotowania i biegiem na salę. Byłam pierwsza tak jak i planowałam, pochwyciłam jedną żółto niebiesko mikasę i zaczęłam energicznie plasować nią o dwie ściany.
-Lena, a ty co dzisiaj tu tak wcześnie? -Do sali wszedł Jeremy wraz ze swoją dziewczyną Caroline. Szczerze powiedziawszy mam dość tego imienia i teraz odpycha mnie od mojej własnej koleżanki. Muszę zacząć jakoś inaczej się do niej zwracać.
-Wiesz, musiałam się wyżyć trochę i już mi lepiej. Co dzisiaj będzie na treningu?
-A no, właśnie nic ciekawego. Tato chce zrobić krótszy trening i spędzić ten czas na rozmowie o taktyce i takie tam. Wiesz, jak przed każdym zbliżającym się meczem.
-a rozumiem, nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
-dokładnie.
Po naszej krótkiej wymianie zdań wszedł trener i reszta drużyny, tak jak wcześniej uprzedził mnie Jer, zasiedliśmy wszyscy w jednym miejscu. My, zawodniczki na parkiecie, trener i Jer na ławce. Trener trzymał w dłoniach cały plik kartek gdzie rozpisane miał wszystkie swoje przemyślenia, rozkminy i  tak dalej. Co w poprzednim meczu szło źle i trzeba nad tym popracować a co szło dobrze i przynosiło nam punkty. Statystyki dla każdej zawodniczki i plan na następny mecz. Moją misją było omijanie wysokiego bloku przeciwnej drużyny, która słynie właśnie z muru na siatce. Mam nadzieję, że podołam i nie zawiodę drużyny, nie oszukujmy się, liczą na mnie a ja nie mogę ich zawieść. Po ponad godzinnej naradzie mogliśmy albo się rozejść albo jeszcze chwilę coś porobić ponieważ sala była dostępna. Postanowiłam zostać i jeszcze trochę się porozciągać. Po treningu w spokoju wzięłam prysznic i przebrałam się na spotkanie z dziewczynami.
Wychodząc z hali pożegnałam się ze wszystkimi pracownikami jak już to miałam w zwyczaju i wyszłam przed budynek rozglądając się za El, Dan i Perrie, jednak zamiast nich zobaczyłam Harrego siedzącego w samochodzie przy otwartych drzwiach tuż przed wejściem do hali.
. Postanowiłam przejść obok niego obojętnie rzucając zwykłe cześć, ale niestety on nie miał takich planów.
-tylko na tyle Cię stać, zwykłe cześć- powiedział wstając i zatrzaskując drzwi. Czy on na prawdę chce urządzać jakieś scenki  w miejscu publicznym?
-a czego więcej oczekiwałeś? Że rzucę Ci się w ramiona?
-No wiesz, po wczorajszym wieczorze liczyłem chociaż na buziaka- czy on siebie słyszy? To był jeden z najgorszych wieczorów mojego życia, poczułam się upokorzona i co najgorsze przez chłopaka poczułam się jak zwykła nic nie warta szmata.
- Może poproś Caroline o buziaka. Nie mam zamiaru być twoją zabawką na zmianę po niej.- odparłam i na moje szczęście dziewczyny już przyjechały. Stanęły tuż obok samochodu chłopaka a widząc naszą sprzeczkę otworzyły okna aby wszystko dokładnie słyszeć. Rozbawił mnie ten czyn, ale nie mogłam pozwolić na odrobinę śmiechu w tej sytuacji.
-O co Ci chodzi? Nie zobowiązywałem się do siedzenia z Tobą cały wieczór, a zresztą Caroline to stara znajoma, nic do niej nie mam.
-Szkoda tylko, że twoja jak to powiedziałeś znajoma wylądowała z tobą w łóżku. Ze wszystkimi znajomymi tak robisz, a może tylko z tymi wyjątkowymi "starymi" znajomymi? - rzuciłam sarkastycznie i otworzyłam tylne drzwi od samochodu dziewczyn. I kiedy byłam już w nich jedna nogą Harry odpowiedział.
-O widzę, że znalazłaś sobie dzięki mnie koleżanki. I uważaj na to co mówisz.
-A co, ze mną się nie prześpisz?
Nie miałam ochoty dłużej prowadzić tej rozmowy ponieważ chciało mi się płakać. Nigdy nie podtrawiłam być chamska dla ludzi, ale on to na mnie dziwnym trafem wymusza, a dzisiaj przesadził. Usiadłam z tyłu, zapięłam pasy i mimowolnie po moich oczach poleciały samotne łzy.
-Ej mała trzymaj się, on nie zawsze jest takim skurwielem, a ty poradziłaś sobie świetnie.- powiedziała siedząca obok mnie Danielle podając chusteczki.
-Proszę was zróbcie coś żeby ta kobieta zniknęła z jego życia, bo go nie poznaję.
-O to się już nie musisz martwić.

Po drodze do bliżej nieznanego mi miejsca dziewczyny cały czas mówiły o tym, że muszę być twarda, że muszę udowodnić mu, że to ja jestem odpowiednia dla niego a nie jakaś tam Caroline, która jak to one twierdzą są z nim tylko dla pieniędzy. Chociaż spójrzmy na to z perspektywy osoby trzeciej. Dwie dziewczyny. Pierwsza dziennikarka, znana w świecie gwiazd, błysków flesz. Nie raz pojawiająca się na ważnych uroczystościach, imprezach, prowadząca różne turnieje. Kręcąca się w świecie show biznesu zarabiająca za pewnie nie małe pieniądze. Druga, zwykła dziewczyna nie różniąca się niczym od innych, z pasją do siatkówki i innych sportów starająca się przeżyć w tym szalonym świecie. Nie, nie chcę zrobić z siebie ofiary losu, ja po prostu mówię jak jest jak było i jak będzie. Nawet gdyby udało mi się przekonać Harrego do siebie, to ja będę postrzegana jako ta, która żeruje na sławie, ale właściwie, czy ja chcę go do siebie przekonać? Po co mam rozwalać jego znajomość, jak on to nazwał z Caroline skoro nie wiem czy chciałabym z nim być.
-dziewczyny, to chyba zły pomysł, to z Harrym. Po co ja mam sie w to mieszać?
Zostałam potraktowana wzrokiem mówiącym" cofnij to co teraz powiedziałaś"
-dziewczyno, jak to po co?- pierwsza zareagowała El.
-no bo...nie zrozumiecie.- wolałam przestać tłumaczyć i z powrotem zapatrzyłam, się na jezdnię.
-Posłuchaj mnie, jako tej najstarszej- zaczęła Danielle- Jeżeli martwisz się o to, że nie podobasz się lokersowi i nawet jak przestanie spotykać się z Caroline się Tobą, że tak powiem nie zainteresuje, jesteś w błędzie. To dla Ciebie ten idiota codziennie jeździł do Ciebie do pracy, mając nadzieję, że Cię spotka. To dla Ciebie zorganizował wczorajszy wieczór. Więc nie marudź i walcz o niego.
-Ale ja nie wiem czy chcę o niego walczyć, może i masz rację, lecz teraz u chodzi o cos większego, dla mnie. My jesteśmy tylko przyjaciółmi- powiedziałam, twardo wierząc w to co mówiłam, ale czy ja na pewno nic do tego chłopaka nie czuję? A może wmawiam sobie to aby się nie zawieść.
-A ten wczorajszy pocałunek? Wierzę, że to nie był wasz pierwszy. A to, że Harry wraca od Ciebie mokry w środku nocy jak w skowronkach? - Uśmiechnęłam się na sama myśl o tym wspomnieniu, jak Harry krzyczał razem ze mną na dachu mojego domu. Wtedy zachowywał się jak Harry, którego uwielbiam.
-my jesteśmy jak to on powiedział... przyjaciółmi z plusem. A tamto, po prostu deszcz nas złapał.
-a tak to się teraz nazywa. Może chcesz, żeby Zayn sprał trochę Harrego, albo ja to zrobię- powiedziała ze złości Perrie.
-Obejdzie się, a tak właściwie to gdzie my jedziemy?
-Do mnie, musimy obmyślić jakiś plan, jak się pozbyć wiemy kogo- powiedziała Perrie.
Nie minęło dziesięć minut i byłyśmy już przed domem blondynki. Szczerze powiedziawszy blondynka również miała się czym pochwalić, może nie była to taka willa jak chłopaków, ale i u niej mogłabym sie zgubić. Dowiedziałam się, że ma jeszcze jeden dom z trzema innymi dziewczynami, z którymi tworzy znany zespół Little Mix. No tak, ktoś mi wspominał o tym, że blondynka, również znajduje się w tej branży. Skoro ten dom tak wygląda to ciekawie jak wygląda tamten. Zasiadłyśmy w bardzo przytulnym salonie, który był pomalowany na ciepłe kolory, które tylko dodawały uroki. Dziewczyna przygotowała nam herbatę i włączyła wielka plazmę wiszącą na jednej ze ścian.
-no dobrze, to powiecie mi w  końcu co wymyśliłyście? Po dzisiejszej rozmowie z Harrym nie wydaje mi się aby miał jeszcze ochote ze mną rozmawiać.- zaczęłam.
-a i tu się mylisz. Zaszłaś mu za skórę i teraz tak Cię szybko nie zostawi, może być tylko nie miły.
-no super, jeszcze bardziej nie miły Harry nie jest mi teraz za bardzo potrzebny- powiedziałam i poczułam się  naprawdę źle. Nie lubię gdy ludzie na których mi zależy są na mnie źli. Tak, z nie znanych mi przyczyn zależy mi na tym chłopaku bardziej niż sądziłam, że będzie i przez to nie wiedziałam co zrobić w tej całej sytuacji, nie chcę go stracić dla jakiejś Caroline, ale nie chcę również pakować mu się do życia z buciorami.
-a więc zaczniemy od tego...- zaczęła swój monolog Dan.

___________________________________________________
Już się tłumaczę z mojej długiej nieobecności ^^ otóż moja kochana rodzicielka postanowiła odebrać mi komputer oraz telefon na kilka dni, ponieważ jej zdaniem za dużo siedzę w internecie i, że nie potrzebnie szukam sobie znajomości przez internet. Ale to moja wina, że jesteście tacy zajebiści i, że pragnę pisać dla was tą historię? Moim zdaniem, nie ale tej kobiecie nie przetłumaczysz.
A co do rozdziału mi się podoba mam nadzieję, że wam również i, że mogę liczyć na komentarze <3

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 9

*oczami Harrego *

Dzisiaj postanowiłem przedstawić Lenę chłopakom oraz dziewczyną więc zamierzam zrobić jakiś mini wieczorek zapoznawczy, mam nadzieję, że dziewczyna się zgodzi i miło spędzimy dzisiejszy wieczór.Jednak najpierw muszę załatwić na mieście kilka spraw, zaczynając od kupna jakiegoś alkoholu i przekąsek kończąc na rozmowie z Louisem. Na prawdę nie chcę aby rzucał jakieś głupie podteksty w moją a nie daj boże stronę dziewczyny z którą przyjdę. Na zakupy postanowiłem zabrać Niall'a ponieważ to z blondynem mogę spokojnie pogadać a co najważniejsze wiedziałem, że to on wybierze najlepsze przysmaki. Siedzieliśmy już w samochodzie, kiedy to zdałem sobie sprawę, że nie wiem o której dzisiaj Lena kończy pracę. Zanim ruszyłem szybko wystukałem wiadomość z zapytaniem czy dziewczyna ma dzisiaj jakieś plany i o której kończy pracę. Uruchomiwszy  samochód ruszyliśmy do jakiegoś super marketu.
- Dobra, gadaj. Co się dzieje z tą całą Leną ? Czemu ty się w ogóle z nią zapoznałeś ?- zaczął Niall, który znał mnie na wylot i wiedział, że to nie jest w moim typie. Nie dość, że wolę starsze to na dodatek preferuje blondynki.
-Louis Ci nic nie mówił?-byłem pewien, że ta marchewa sie wygada i to tylko kwestia czasu aż wszyscy się dowiedzą jaki to ze mnie cham.
-A co miał mi mówić?
-No założyliśmy się o to, że ją zaliczę do końca wakacji. Ale zanim coś powiesz, chcę z nim pogadać i anulować ten zakład.
-ty jesteś niepoważny Harry mam nadzieję, że anulujecie to gówno i w końcu zabierzesz się za odpowiednią dziewczynę.
-ty jej nawet nie znasz.
-zmieniła Cię na lepsze w przeciągu kilku dni, musi być wyjątkowa.
Fakt, Nialler ma rację. Lena strasznie mnie zmieniła i jestem jej za to wdzięczny, ale obawiam się, że długo tak nie pociągnę w tym jakże chorym świecie. A najgorsze jest to, że wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie Caroline, nie widzieliśmy się kilka miesięcy ani się ze sobą nie kontaktowaliśmy a teraz kiedy wszystko zaczęło się układać ona postanowiła ponownie wkroczyć do mojego życia. Długonoga piękność o blond włosach zawsze wprowadzała chaos do życia mojego i chłopaków. Nigdy oficjalnie nie byliśmy razem ponieważ jest ode mnie dużo starsza jednak nie raz lądowaliśmy razem w łóżku światu mówiąc, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie kłamaliśmy, nasz związek był otwarty więc można to nazwać przyjaźnią. Kobieta prosiła o spotkanie, na które zgodziłem się jak zawsze gdy dzwoniła lecz nie ustaliliśmy jeszcze konkretnej daty. W sklepie razem z blondynem  zapakowaliśmy całe dwa wózki rzeczy niezbędnych na wieczór, nie obeszło się oczywiście od spotkań z fanami, jednak dzisiaj nie przeszkadzało mi to. Kocham naszych fanów, i wiem, że tak samo jak oni zachowywałem się kiedyś biegając za swoimi idolami. Szczerze powiedziawszy do dzisiaj się tak zachowuję. Zapakowawszy wszystkie zakupy do bagażnika zadowoleni z siebie wracaliśmy do domu. W salonie zastałem wszystkich co tylko mi pomogło. Poinformowałem ich o moim pomyśle na co wyrazili zgodę. Perrie z Zayn'em wzięli pomysł na poważnie i zaproponowali po prostu mniejszą imprezę aby zaprosić jeszcze kilku znajomych. Pomyślałem czemu nie ale zanim zadzwonię po znajomych muszę pogadać z Louisem. Zawołałem go to kuchni aby poważnie porozmawiać.
-Co jest?
-chcę anulować zakład. Nie mogę jej tego zrobić.
-okey, nie ma sprawy- Nie wierzyłem w to co słyszę, czy on na prawdę się zgodził ?
-a gdzie haczyk?
-nie ma haczyka. Wiesz, muszę już iść bo obiecałem El spacer.
Po ostatnich słowach wyszedł wraz ze swoja dziewczyną do parku. Więc teraz nie pozostało mi nic jak zadzwonić po kilku znajomych, mam nadzieję, że to samo zrobiła już reszta.  Dokładnie o osiemnastej miałem pojechać po Lenę więc postanowiłem pójść sie wykąpać aby być gotowym na zabawę.

*oczami Leny*

Trochę się stresuje poznaniem przyjaciół Harrego, ponieważ jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że najnormalniej w świecie  mogę im się nie spodobać. To będzie jak zetknięcie ze sobą dwóch wiatrów ciepłego i zimnego co może spowodować burzę. Dwa różne światy to rzadko jest dobre połączenie.Pracę skończyłam o godzinie piętnastej i własnie szykuję się do wyjścia. Nie miałam pojęcia jak się ubrać więc zawołałam Anę aby mi pomogła.
-Słucham Cię kochanie.- powiedziała rudowłosa wchodząc do mojego pokoju.
-Nie wiem w co się ubrać. - powiedziałam stojąc przed szafą.
-A dokąd to sie wybierasz, że masz aż taki problem?
-Pamiętasz jak Ci opowiadałam o Harrym? Moim przyjacielu- dodałam bo widziałam jak uśmiech pojawia się na ustach kobiety- zaprosił mnie do siebie abym poznała jego przyjaciół.
-To nie możesz się ubrać normalnie? Na pewno im się spodobasz.
-Ana, nie rozumiesz. Tam będą same gwiazdy i pewnie przekształci się to w imprezę więc nie mogę pójść ubrana tak jak na co dzień.
-No dobrze, to pokaż co my tu mamy.
Stałyśmy przy mojej szafie niezliczona ilość czasu świetnie się przy tym bawiąc. Przymiarki starych i za małych ubrań zawsze jest dobrym wyjściem na nudę. Dopiero po jakimś czasie na prawdę zajęłyśmy się dzisiejszym dniem i wyjściem, które mnie czeka za niedługo. Przymiarek nie było końca a ja dalej nie mogłam niczego dla siebie znaleźć. To za długie, to za krótkie. Stare, brzydkie, za duże za małe. Nie pasuje, za eleganckie... nagle dostrzegłam same wady we wszystkich ubraniach w szafie. Uznałam, że muszę przeznaczyć trochę oszczędności na coś nowego do ubrania, skoro nawet nie mam w co się ubrać na zwykłą imprezę. W końcu postanowiłam ubrać krótkie białe szorty i czarną bluzkę na ramiączka, jednak nie miałam w co się ubrać na wierzch. A nie pójdę aż tak roznegliżowana, może przesadzam, ale to nie mój styl. Miałam już rezygnować tego kompletu, kiedy Ana wyszła do swojej sypialni aby wrócić po chwili z pięknym żakietem w kwiatowe wzory, był prześliczny. Ciocia wręczyła mi go mówiąc, że mogę go sobie zachować ponieważ ona już go nie nosi. Z radości uściskałam rudowłosą. Teraz zostało mi tylko zrobienie czegoś z włosami i makijażem. Miałam jeszcze troszkę czasu więc wyprostowałam włosy, oraz jedno pasmo podpięłam do góry. Na twarz nałożyłam odrobinę fluidu zakrywając niedoskonałości oraz pomalowałam rzęsy. Byłam gotowa, jeszcze zanim zeszłam na dół przepakowałam z torby treningowej najważniejsze rzeczy do czarnej kopertówki a na dłonie nałożyłam kilka bransoletek. Usłyszawszy dzwonek zbiegłam na dół, niestety się spóźniłam i chłopakowi drzwi otworzyła moja kochana, ciekawska Ana. Podeszłam do nich witając się z loczkiem ciepłym uśmiechem.
-No to my chyba możemy już iść- powiedział lokers gdy założyłam na nogi swoje czarne trampki. Byłam zszokowana , że wciągu tych pięciu minut moja ciocia nie powiedziała niczego głupiego ani nie odpowiedniego. Harry jak prawdziwy mężczyzna zapewnił ja, że odstawi mnie do domu, ale niestety nie umie podać godziny na co Ana zareagowała śmiechem i już siedzieliśmy ramię w ramię w samochodzie chłopaka.
-denerwuję się-powiedziałam gdy ruszyliśmy spod mojego domu.
-nie potrzebnie, na pewno wszyscy mnie polubią tak samo jak i ja.
-Harry ja sie martwię, że nie będę tam pasować. Nie oszukujmy się, żyjemy w innym światach.
Zatrzymaliśmy się właśnie na światłach i Hazza spojrzał na mnie uśmiechając się pod nosem.
-nie oszukuję.- delikatnie musnął moje usta i ruszył na zielonym przed siebie. Do końca się nie odzywaliśmy, jednak nie była to krępująca cisza, żadne z nas nie miało potrzeby rozmowy, a ja mogłam się chwilę pozamartwiać jak to będzie gdy zostanę wszystkim przedstawiona.Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i nie stanę się wyrzutkiem.
-no to jesteśmy- powiedział i wyszedł z samochodu po chwili otwierając moje drzwi. Wyszłam i nie wiem dlaczego złapałam chłopaka za rękę, próbowałam ją wyrwać, ale chłopak mi to uniemożliwił jeszcze mocniej splatając nasze palce. Zobaczywszy ich posiadłość o mało się nie przewróciłam. Wszystko znajdowało się  za ogromnym płotem i wysokimi tujami dla maksymalnej prywatności. Wielki podjazd zapełniony był samochodami najlepszych marek a podjazd wyłożony został czerwona kostką brukową. Za czarną bramą stała wielka willa z której słychać było odgłosy kilku osób i muzykę. Wielkimi drzwiami weszliśmy do przestronnego wnętrza budynku.  Na pierwszy rzut oka ujrzałam wielka przestrzeń zapełnioną kilkoma osobami, zgaduje, że był to salon. Na ścianach wisiały różne nagrody chłopaków, statuetki, płyty, zdjęcia. Po środku stał przeogromny komplet wypoczynkowy pomiędzy którym stał stolik z ciemnego drewna a na kanapach siedzieli jak zgaduję chłopaki z zespołu i ich dziewczyny. Gdy nas zobaczyli ściszyli troszkę muzykę.
-No i są. ! - krzyknęła brunetka i falowanych włosach podchodząc do nas.- Miło Cie poznać jestem Eleanor- podała mi swoja dłoń, którą uścisnęłam.
-Lena.-uśmiechnęłam się do dziewczyny, która swoją droga była śliczna.
-Ludzie, to jest Lena- zaczął Harry po kolei przedstawiać mnie wszystkim po kolei.- Lena to Zayn- uścisnęłam dłoń chłopaka o ciemnej karnacji jak i włosach i oczach. Lekki zarost zdecydowanie dodawał mu uroku. Później przyszła kolej na jedynego blondyna w towarzystwie o imieniu Niall. Następnie przywitałam się z Daniele, dziewczyną Liam'a. Nie znam ich za długo a juz uważam, że tworzą świetną parę. Dziewczyna ma boskie włosy, które mam ochotę jej ukraść. Jako następną poznałam Perrie, dziewczynę Zayn'a, która była śliczna z resztą jak każda z dziewczyn, a mocny makijaż oczu podkreślał jej urodę. Ostatni był Louis z którym się już teoretycznie znałam, ale wolałam jeszcze raz się przedstawić, aby nie było głupio. Jak się okazało tworzył on parę z dziewczyna, która przedstawiła mi się jako pierwsza. Z całego towarzystwa pary nie miał Niall i teoretycznie Harry, ponieważ nie wiem w jakiej roli tutaj przyszłam. Przyjaciele z plusem- tak chłopak wczoraj określiła nasze relacje. Razem z dziewczynami usiadłyśmy przy stole a chłopaki poszli po alkohol i po coś do jedzenia. Byłam w szoku, że to nie dziewczyny zajmują się tutaj jedzeniem, ale wolałam się nie wtrącać.
-No to od kiedy jesteś z loczkiem?- zapytała El, polubiłam tą dziewczynę od razu, mam nadzieję, że zostaniemy koleżankami.
-Ja z nim nie jestem, znamy się kilka dni i zostaliśmy przyjaciółmi- odpowiedziałam mierząc się z jednoznacznym wzrokiem dziewczyn.
-Musisz byc kimś ważnym dla naszego Hazzy ponieważ od dawna nie sprowadzał tutaj dziewczyn, wiesz o co mi chodzi- powiedziała Perrie popijając coś z przezroczystej szklanki. Dobrze wiedziałam o co jej chodzi, Harry dawno nie sprowadzał sobie dziewczyn na jedna noc, a to oznacza, że ma to w zwyczaju.
-Ale nie martw się, zrobimy wszystko abyście byli razem, widzimy jak na siebie patrzycie a tego nie można tak zostawić -dodała Danielle.
Po  tej krótkiej ale jak ważnej dla mnie rozmowy z dziewczynami przyszła pora na imprezę. Salon był na tyle duży, że z kuchni zrobiono mini barek a na reszcie powierzchni ludzie mogli tańczyć, rozmawiać, pić. Dla każdego coś dobrego. Dziewczyny rozeszły się do swoich chłopaków a ja zostałam trochę sama jak palec, niby dużo ludzi ale po przedstawieniu się goście odchodzili do swoich znajomych, nie ma co im się dziwić. Znając życie też bym tak zrobiła. Siedziałam sobie spokojnie na kanapie kiedy nagle obok mnie usiadł podpity trochę Harry.
-Piękna czemu siedzisz tutaj tak sama? -zapytał podstawiając mi szklankę z alkoholem i objął ramieniem. Miałam nieodparte wrażenie, że ktoś nam się przygląda i miałam rację niedaleko stała El z wielkim bananem na ustach. Czuję, że to jej sprawka.
-Harry ja nie piję i ty chyba tez powinieneś przestać- powiedziałam odstawiając jego szklankę na stolik. Ten sie uśmiechnął i mocniej mnie do siebie przytulił zbliżając się do mojej szyi aby po chwili złożyć na niej pocałunek, nie powiem, że nie było to przyjemne, ale wolałam oszczędzić ludziom takich scenek. Mimo, że na wielu rogach ktoś się całował, macał i inne ja nie jestem taka i delikatnie odsunęłam loczka od siebie prosząc aby przestał jednak jemu nie to było teraz w głowie, jedna z jego dłoni wylądowała na moich udach delikatnie je gładząc.
-przestań, nie chcesz chyba żeby ludzie sobie pomyśleli, że jesteśmy razem.
-nie obchodzi mnie co ludzie sobie o mnie myślą.
Nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ poczułam jego ciepłe wargi na swoich, chłopak nie był taki delikatny jak zawsze i od razu wtargnął do środka moich ust odnajdując wspólny rytm z moim językiem. Nie wiem czy wspominałam, ale chłopak całuje po prostu bosko, dawno nie przeżyłam czegoś takiego. Chłopak rozkręcał się coraz bardziej a jego dłonie zawędrowały pod moją koszulkę delikatnie podwijając ja do góry. Właśnie wyciągałam dłonie chłopaka spod koszulki gdy usłyszałam krzyk Louisa.
-Harry zobacz kto do Ciebie przyszedł!
Chłopak oderwał się ode mnie i zdezorientowany spojrzał w stronę przyjaciela. Również tam spojrzałam, stała tam. Piękna kobieta o nogach do nieba w niewyobrażalnie kusej spódniczce i topie. Jej włosy falowały po nagich ramionach. Harry podbiegł do owej dwójki i już nie słyszałam co się dalej dzieje. Gdy tylko zostałam sama obok mnie zmaterializowała się El mocno mnie do siebie przytulając.
-Kto to jest? -zapytałam nie wiedząc dlaczego kobieta, która wyglądała na starszą wzbudziła takie zamieszanie.
-teoretycznie była dziewczyna Harrego, ale nigdy oficjalnie nie byli razem jak i oficjalnie nie zerwali. Dawno ze sobą nie rozmawiali i nie wiem ca ta kobieta tutaj robi. Razem z dziewczynami nie cierpimy jej, myśli, że jest od nas lepsza.
-Nie wygląda na miłą, ale wiem, że nie powinnam oceniać ludzi po pozorach.
-Jak chodzi o Caroline  to tylko po tym możesz oceniać..
Widziałyśmy jak Harry przytula się do dziewczyny, a raczej kobiety aby  już po chwili ją obejmować. Chwilę postali z Louisem, wydawało mi się, że to chłopak El za tym wszystkim stoi bez wiedzy swojej dziewczyny oraz przyjaciela. Jeszcze przed chwila siedział obok mnie i całował moje usta a teraz jego dłoń jeździ bo jej nagich plecach. Chciało mi się płakać gdy zobaczyłam go z inną. Nie, nie zakochałam się, ale lubię spędzać z nim czas i nie chcę aby pieprzył się z inną dziewczyną po to aby jutro znowu całować się ze mną. Widziałam jak Harry i blondynka znikają na drewnianych schodach prowadzących pewnie do sypialni chłopaka. Nie chciałam myśleć nad tym co będą tam robić.
-Wiesz, ja chyba już pójdę. Jesteś wspaniała, tak samo jak i reszta dziewczyn, ale wolę już być u siebie w pokoju.
-Odwiozę Cię może? Jazda taksówką dużo Cię wyniesie, a autobusu nie znajdziesz. Chodź.-wstała podając mi rękę i obie pokierowałyśmy się w stronę wyjścia. Louis wołał swoją dziewczynę jednak ta nie reagowała i szła ze mną. Stałyśmy na dworze, kiedy to przybiegły do nas Perrie i Dan.
-Musimy się jej pozbyć, znowu wprowadzi do naszego życia chaos- powiedziała Dan.
-Macie rację- EL nie kryła swojej złości. Widzę, że ta cała Caroline musiała im dużo krzywdy sprawić, że darzyły ja taką nienawiścią, ale nie wiem czy chcę brać w tym udział, próbowałam im to w jakiś sposób przekazać, ale nawet nie chciały mnie słuchać.
-Od jutra zaczynamy akcje usunąć Caroline, podaj nam swój numer.- Zarządziła Perrie.


_______________________________________

No i jest dziewiateczka ;)
Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem są boskie <3 
Widzicie, jednak można dodawać więcej komentarzy za co bardzo dziękuję ;)
A wszystkich kochanych anonimków proszę chociaż o podpisywanie się imieniem ;)
No mam nadzieję, że pod tym rozdziałem też będzie ponad 15 komentarzy ! <3

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

-Dlaczego tak się zachowujesz?- chłopak krzyczał do mnie mimo, że stałam tuż obok niego starając się otworzyć te pieprzone drzwi. Wolałam udawać, że go tutaj nie ma, nie miałam ochoty na robienie scenek przed domem.- Mówię do Ciebie!- dalej krzyczał. Jestem typem człowieka, który płacze kiedy ktoś na niego krzyczy nie cierpię tego uczucia, że kogoś zawiodłam i ten ktoś mus się i na mnie wydzierać. W końcu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Usiłowałam zatrzasnąć je przed nosem bruneta niestety mi się nie udało i po kilku sekundach stał już u mnie w domu.
-wyjdź stąd- wydarłam się na bruneta.- Nie chcę Cię widzieć.
-Nigdzie się nie wybieram. Czy ty na prawdę nie rozumiesz, że gdybym powiedział prawdę to nie daliby Ci spokoju ? Nie mogłabyś spokojnie wyjść na ulicę tak samo jak ja. Chcesz tego?- Nie wierzyłam w to co słyszę, teraz nagle udaje takiego miłego, który o mnie cały czas dbał? Nie sądzę.
-Jaką prawdę, co ? Co byś im powiedział?
Cisza, która nastała po moim pytaniu była nie do zniesienia. Jednak triumfowałam w duchu, ponieważ uciszyłam wielka gwiazdę, która zawsze wie co odpowiedzieć.Nie wierzę, chyba Oskar mi się za to należy.

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że dalej ciągnąć tą gadkę niczego nie wskóram a muszę wygrać zakład, który trwa stosunkowo  krótko jednak jak na razie nic nie idzie po mojej myśli. Ta dziewczyna  doprowadza mnie do szaleństwa swoja postawą, swoim wyglądem a przede wszystkim zachowaniem względem mnie.Dawno nie poznałem nikogo takiego, kogoś kto jest tak niewinny i za wszelką cenę chce mnie poznać. Ludzie traktują mnie jak wielką gwiazdę, która nie ma nic do powiedzenia bo przecież stereotyp podpowiada wszystkim, że skoro za młodu coś osiągnąłeś to masz pustkę w głowie.Naszła mnie wielka ochota na pocałowanie jej, jej usta aż wołały o to aby złożyć na nich pocałunek. Jeżeli chcę wygrać zakład muszę zacząć działać, ale wiem, że jej się to nie spodoba.Jednak teraz mnie to nie obchodzi. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni, esemes. Szybko wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość od Louis'a, która zawierała jedno kluczowe pytanie. Czy zaliczyłem. "jeszcze nie" pomyślałem i podszedłem do dziewczyny. Nic nie mówiąc po prostu wbiłem się w jej malinowe usta delikatnie je rozchylając.Czułem, jak się poddaje i chce oddać pocałunek jednak coś ją blokuje. Poczułem na torsie jej dłonie, które odpychają mnie cała swoja siłą, której dziewczynie nie brakowało i już moja twarz miała mieć spotkanie z jej dłonią gdy w ostatnim momencie ja złapałem.
-Puszczaj.
-Nie mówił Ci nikt nigdy, że nie ładnie jest tak bić ludzi?- zapytałem z uśmieszkiem, wiedząc, że tym ją denerwuję.
-Nie mówił Ci nikt nigdy, że nie całuje się osoby, którą ledwo się zna?
-Nie, nikt nie wspominał.
Po tych słowach przycisnąłem ją do ściany i jeszcze raz zasmakowałem jej ust, które swoją droga były idealne. Brunetka chwile się opierała, ale nie trwało to długo. Udało mi się wtargnąć do jej ust i delikatnie począłem walkę z jej językiem, który nie stawiał oporów. Był to jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu, a muszę powiedzieć, że przeżyłem ich wiele. Mogłem triumfować, zakład niedługo się skończy i będę mógł wrócić do swojego życia.
-Harry przestań- usłyszałem przy uchu.- czymś takim nie załatwisz sprawy. Zapomnij, że to miało miejsce i najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.- Zapomnieć? Nigdy, teraz mam na nią haka, wiem,że się jej podobało. Teraz muszą ją tylko do siebie przekonać.

*oczami Leny*

Boże jak ten chłopak całuje, wiem, że zrobiłam źle pozwalając mu się pocałować, ale nie mogłam się oprzeć.Mam nadzieję, że zostawi mnie samą abym to wszystko przemyślała. Jestem ciekawa czy dla niego to coś znaczyło, a może zrobił to tylko po to aby udowodnić mi, że ma nade mną przewagę.
-Nie chcę jeszcze iść, mogę zostać?
-Czy dla Ciebie to coś znaczyło ? Pocałunków Harry nie powinno się składać na ustach każdej dziewczyny. A ty wychodząc stąd i zamykając za sobą te drzwi możesz mieć każdą.-  nie odpowiedział, za to jego uśmiech był tak szeroki jak nigdy.
-Możemy zostać przyjaciółmi- powiedział a mnie aż wryło na dźwięk tych słów. On na prawdę chce się przyjaźnić?
-Mówisz poważnie? A wiesz, żeby nazwać kogoś przyjacielem trzeba o tym drugim człowieku coś wiedzieć. A ty nie wiesz o mnie nic.
-W takim razie zaczynamy od jutra, o której kończysz trening? Z chęcią po Ciebie przyjadę i odwiozę do domu.
-O dwudziestej możesz być na hali.
-W takim razie do zobaczenia.
Po tych słowach opuścił mój dom pozostawiając mnie całkowicie zszokowaną. Czy to jakaś gierka, w której wygrany jest ten, który zdziwi mnie więc razy? Jeżeli tak to Harry prowadzi i to wieloma punktami. Bałam się, że gdy go jutro zobaczę znowu będzie chamskim, opryskliwym człowiekiem, który będzie mnie traktował jak nic nie warty przedmiot, no ale o tym co przyniesie jutrzejszy dzień dowiem się tak naprawdę dopiero wieczorem.


Następny dzień mijał mi szybciej niż normalnie. Już od wstania o godzinie ósmej denerwowałam się na myśl spotkania z Harry'm, cały czas pamiętam pocałunek z dnia poprzedniego i szczerze powiedziawszy nie mogłam o nim zapomnieć. Siedząc w pracy za każdym razem spoglądając na zegarek czułam jak jakby ktoś stał przy wskazówkach i je przekręcał. Zanim się obróciłam z godziny dziewiątej zrobiła się czternasta a później jeszcze szybciej szesnasta. Zaszłam do domu, aby zabrać torbę i wziąć jakieś rzeczy na przebranie, skoro już się spotykam z chłopakiem to muszę jakoś się prezentować. Raczej mój drużynowy dres go nie zadowoli. Zapakowałam do torby najpotrzebniejsze przedmioty i pobiegłam na autobus. Z racji, że zaczął się sezon teraz treningi w tygodniu trwają dłużej niż zazwyczaj i dwie godziny zapieprzania na boisku to mało.
O godzinie siedemnastej trzydzieści byłam już gotowa do treningu tak samo jak i reszta drużyny. Nie mogłam się za bardzo skupić na swojej roli ponieważ cały czas zamartwiałam się późniejszym spotkaniem. Dlaczego tak mnie to obchodzi? Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć? Nagle drzwi na halę się otworzyły a w nich ujrzałam znajomą sylwetkę chłopaka, który jeszcze wczoraj wieczorem całował mnie u mnie na korytarzu. Dziewczyny zareagowały trochę jak napalone fanki a mi się chciało po prostu śmiać, jednak nie wszystkim było do śmiechu. Widziałam jak trener i Jeremy podchodzą do loczka, pobiegłam od razu za nimi.
-nie może Pan się tu znajdować, to trening zamknięty- zaczął trener a Harry jak to często bywa w ogóle nie zwrócił na niego uwagi tylko ściągnął okulary i przeczesał grzywkę.
- Pan to chyba nie wie kim ja jestem, mogę sobie tutaj przesiadywać ile mi się żywnie podoba.
-Będę musiał Cię wyprowadzić- zaczął Jeremy. Na dźwięk tych słów wolałam zareagować, jednak nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ Harry mnie uprzedził.
-Zaraz żeby moja ochrona nie musiała Cię wyprowadzać.
-Harry przestań.- podbiegłam do chłopaka stając między nim a trenerami.- trenerze on przyszedł do mnie, niech tutaj posiedzi trochę i tak zaraz kończymy.- poprosiłam siwego mężczyznę błagalnym tonem, widziałam, że chce już się zgodzić ale Jeremy mu to uniemożliwiał.
-Sądziłem, że jesteś mądrzejsza i nie umawiasz się z kimś takim- powiedział łapiąc mnie za łokieć i odciągając kawałek na bok. Co mu przeszkadza to z kim się spotykam a z kim nie, a zresztą przecież ja i tak się z nikim nie umawiam.
-Ty go nawet nie znasz a już oceniasz, puść mnie.- Wyrwałam się z objęć chłopaka i pobiegłam do starszego mężczyzny.- To jak trenerze, może chwilę tu posiedzieć?
-Nie widzę najmniejszego problemu.
Powiedział i odszedł zostawiając swojego zdziwionego syna samemu sobie. Uśmiechnęłam się promiennie do zielonookiego i z satysfakcją ominęłam Jerem'ego, podbiegając do reszty drużyny. Jeremy od tamtej pory nie odezwał się słowem ani do mnie ani do własnego ojca. Zachowywał się jak naburmuszony dzieciak. Nie mogło się obejść bez krótkiej przemowy na koniec i planów na najbliższe spotkanie. Na szczęście nie trzymali nas długo i mogłyśmy już iść. Starałam się wszystko zrobić jak najszybciej i jako pierwsza wpadłam pod prysznic, następnie w tempie ekspresowym się przebrałam i wpakowałam wszystkie rzeczy do torby. Pożegnałam się z dziewczynami i zbiegłam na dół, gdzie niestety nie zastałam Harrego. Wyszłam przed budek, i dopiero wtedy ujrzałam go stojącego do mnie tyłem nie opodal samochodu.
-Jedziemy?- Zapytałam.
-ile można się przebierać? -zapytał zabierając mi torbę. Dawno nikt mnie w tym nie wyręczał i nie powiem było to miłe, że po treningu nie muszę tachać torby. Chłopak wrzucił ją do bagażnika zamykając samochód trochę mnie tym zszokował, ale wolałam nic nie mówić.- zabiorę Cię na najlepsze lody w mieście a później pojedziemy do Ciebie. -zgodziłam się od razu i ramię w ramię maszerowaliśmy ulicami przedmieścia. Nigdy nie słyszałam aby były tutaj jakieś sklepy, no ale co ja mogę wiedzieć o tym mieście skoro mieszkam tutaj stosunkowo krótko i nie miałam wielkiej ochoty na zwiedzanie.-więc co byś chciała o mnie wiedzieć?
-najlepiej wszystko, czym się interesujesz, co robisz w wolnym czasie. Takie rzeczy na porządku dziennym.
-Czym ja się mogę interesować jak nie muzyką, jest to coś co uwielbiam i to dalej mi radość. Rzeczą o której większość osób wie to jest to, że kocham gotować.- powiedział a mnie to trochę zszokowało. Gotować? Naprawdę?
-a coś czego nie wiedzą wszyscy?
-mam raka.
Zamurowało mnie, czy on właśnie w taki sposób chciał mi o tym powiedzieć? Dlaczego nie pójdzie do lekarza, dlaczego to tak zostawił. Z czymś takim nie można sobie żartować. Stanęłam w miejscu i nie chciałam się ruszyć.
-idziesz?-zapytał stojąc kilka metrów przede mną.
-Harry ty musisz pójść do lekarza.
Po tych słowach usłyszałam najgłośniejszy śmiech jaki miałam okazję kiedykolwiek słyszeć. Chłopak jakby mógł to by się położył na ziemię ze śmiechu, a ja nie widziałam w tym nic śmiesznego.
-ty na prawdę mi uwierzyłaś? Nie jestem chory, a wręcz zdrów jak ryba.
-idiota! Największy idiota jakiego znam !- podbiegłam do niego i walnęłam go w ramię.- ja się naprawdę debilu przejęłam.
-oj no już nie przesadzaj.
Reszta drogi minęła nam spokojnie, nikt nas nie zaczepiał, a właściwie nikt nie zaczepiał Harrego. Po spałaszowaniu lodów, które swoją drogą były niesamowite udaliśmy się z powrotem do samochodu a później do mnie do domu. Miałam jedno pytanie do chłopaka, ale wiedziałam, że nie mogę go tak od razu wyłożyć na stół, bo może pomyśleć, że jestem wścibska a tego nie chcę najbardziej na świecie.  Wchodząc po schodach w kierunku mojego pokoju naszła mnie myśl aby coś chłopakowi pokazać, nikt tam nigdy ze mną nie wchodził, ale pomyślałam czemu nie. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w przeciwnym kierunki, nie zwracałam uwagi na jego zdezorientowaną minę i najnormalniej na świecie wyszłam przez okno wchodząc na drabinkę.
-co ty wyprawiasz?
-chodź to zobaczysz.
Siedziałam już na daszku gdzie w okół otaczały mnie drzewa z lasu obok którego mieszkałam. Ktoś kiedyś chyba próbował zbudować domek na drzewie ponieważ przed deszczem mogła nas ochronić wielka drewniana płyta przymocowana do jednego z konarów. Chłopak usiadł obok mnie i podziwiał, miło było widzieć, że ktoś kto mógłby być teraz wszędzie docenia piękno natury.
-Harry..- zaczęłam ale nie wiedziałam jak skończyć.-Dlaczego ty się tak zachowujesz? W stosunku do innych, do mnie?

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że to pytanie w końcu padnie a ja chcą lub nie chcąc będe musiał na nie odpowiedzieć. Szczerze powiedziawszy chciałem tej dziewczynie powiedzieć wszystko, jednak wiedziałem, że po upływie terminu zakładu nie będzie dla mnie już takim wyzwaniem i się znudzę. Dopiero teraz zacząłem przeklinać w duchu Tomlinsona, który wymyślił ten kretyński zakład.
- nie wiem o co ci chodzi.- nie mogłem pokazać przed nią swojej prawdziwej twarzy.
-zaczyna się. A miałam nadzieje, że dzisiaj będzie inaczej.
-dziewczyno o czym ty marzysz? Chcesz abym nagle się przed Tobą otworzył i zaczął opowiadać o swoim życiu? Nie licz na to.
- Sam chciałeś się przyjaźnić.
-to już mi się chyba znudziło.
-przestań sie tak zachowywać, przestań grać.
-A może ja nie gram, co? Może taki własnie jestem a ty wierzysz w jakieś pieprzone bajki, że gdzieś w środku mnie jest zajebisty chłopak.
-Ja nie marzę, ja to wiem.
-wiesz co spadam stąd. Wkurwiasz mnie.Znalazła się dobra dusza dla wszystkich i będzie starała się doszukiwać kogoś kogo nie ma.
Wstałem i już miałem odchodzić, kiedy usłyszałem jej cichy głos.
-Jeżeli teraz wyjdziesz, wiedz, że możesz nie wracać. Mam dość tego w jaki sposób mnie traktujesz.
Nie wiedziałem co zrobić, odwrócić się i zostać, a może wyjść nie zwracając uwagi na zakład, który i tak tracił dla mnie na wartości. Chciałem zostać, marzyłem o tym aby z nią jeszcze posiedzieć jednak wiedziałem, że gdy zostanę, to będzie oznaczało, że ta dziewczyna coś dla mnie znaczy. A jeżeli człowiekowi zależy wcześniej czy później przysłowiowo przejeżdża się na swoich uczuciach. Odwróciłem się i to był błąd, siedziała tam, sama, zmarznięta i patrzyła na mnie tym swoim pięknym wzrokiem przygryzając wargę. Nie umiem jej się oprzeć, nie umiem jej zostawić. Działa na mnie jak magnez, zawsze będę do niej wracać. Widziałem ból i strach w jej oczach, czego ona się boi? Mnie? Jeżeli tak, to przesadziłem, przesadziłem na całej linii , muszę to naprawić. Podbiegłem do niej siadając z powrotem na swoim miejscu jednocześnie chroniąc się przed deszczem, który nie ustępował. Nie zastanawiając się dłużej objąłem brunetkę ramieniem mocno do siebie przytulając.

*oczami Leny*

Gdy poczułam jak chłopak przysuwa się do mnie i mnie przytula wiedziałam, że jestem bezpieczna. Naprawdę dawno nie czułam tego uczucia, a teraz nareszcie do mnie wróciło i to wszystko dzięki niemu, kto by się spodziewał? Wtuliłam się w mokry tors chłopaka starając się usłyszeć bicie jego serca, jednak krople deszczu uderzające w płytę drewna nad nami były zbyt głośne.
-wiesz,-moje rozmyślania przerwał głos bruneta- nie jestem taki jak oni wszyscy myślą. Nie jestem rozpuszczonym gwiazdorem, który myśli, że wszystko może. Gdy jestem w domu, jestem całkiem inny. Wraca stary Harry, który nigdy nie zginął, ale chowa się za maskami skurwiela. Czasami się w tym zatracam. Ja po prostu chcę aby ludzie mnie szanowali.
-Tak często przybieramy maski wobec innych, że w końcu przybieramy maski wobec siebie samych- zacytowałam słowa, kilka dni temu przeczytane w książce. Teraz coś mi zaczęło świtać, może to przez tą książkę, przez ten cytat on zaczął mi się śnić. Moja podświadomość, wiedziała, że go spotkam, ale skąd? Jak ja mam do tego wszystkiego dotrzeć?
-mówisz tak, co najmniej jakbyś mnie znała od tysięcy lat, ale powiem ci, że ja się tak czuję.
-Harry, ludzie będą Cię szanować jeżeli na to zasłużysz, a zachowywanie się jak cham nie pomorze.Jak chcesz, mogę Ci w tym pomóc.- po tych słowach, zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tego mówić, powinnam ugryźć się w język.
-Z chęcią. Kiedy zaczynamy?
Po tych słowach mocniej wtuliłam się w chłopaka, chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle wpadłam na dość szalony pomysł, wstałam i szybkim sprawnym ruchem weszłam na drewniana płytę.
-Co ty robisz?- krzyczał Harry przebijając się przez strumień deszczu.
-pytałeś się kiedy zaczynamy, odpowiedź brzmi teraz. Chodź tu do mnie!
Harry znalazł się obok mnie w niesamowicie szybkim tempie.
-Co robimy?
-Będziesz krzyczał " Już nigdy więcej nie będę skurwielem" Pomogę Ci.
-Nie możemy tego zrobić.
-Możemy zrobić wszystko co tylko chcemy Harry, zaczynaj.
Chłopak stał i patrzył się na mnie jak na debila, ale nie obchodziło mnie to, stałam i darłam się w niebo głosy, czuję, że jutro nie będę mogła nic powiedzieć, ale warto. Jak to się mówi, cel uświęca środki, a ten cel był wyjątkowy. Loczek śmiał się tylko, ale mimo wszystko nie krzyczał razem ze mną. Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i powiedziałam:
-Razem damy radę.
Nie musiałam długo czekać na reakcję chłopaka bo ten po moich słowach zaczął się wydzierać jak opętany. Jego głos nawet w takim wydaniu był boski. Nie wiem ile tak staliśmy i się wydzieraliśmy, nawet gdyby trwało to sto lat dla mnie i tak byłoby mało. Mam nadzieję, że taki Harry pozostanie już na zawsze, nie tylko dla mnie ale dla wszystkich. Kiedy nie mieliśmy siły już się wydzierać zeszliśmy na dół aby się osuszyć. Było już po dwudziestej drugiej a dom stał pusty. Poszłam do łazienki po ręcznik dla Harrego zostawiając go u siebie w pokoju tym samym pisząc esemesa do Any, dlaczego ich jeszcze nie ma. Wróciwszy do swojej sypialni zastałam Harrego przy ścianie ze zdjęciami. Podeszłam do niego stając za nim spoglądając za zdjęcia  moich rodziców.
-jesteś strasznie podobna do mamy-powiedział- mam nadzieję, że ją poznam.
Strasznie mnie to zabolało, on nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak ja bym chciała aby moi rodzice go poznali, aby byli tu razem ze mną, wspierając w najgorszych chwilach. Niestety jest to nie możliwe, mam tylko nadzieję, że czuwają nade mną i zawsze mogę mieć w nich oparcie. Od odpowiedzi uratował mnie dźwięk telefonu, wręczyłam chłopakowi ręcznik i odczytałam wiadomość.
"kochanie, zostawiłam Ci kartkę na stole w kuchni. Razem z wujkiem zostaliśmy zaproszeni na imprezę u znajomych. Będziemy jutro rano, trzymaj się malutka" 
No tak, wiedziałabym gdzie są, ale nie miałam zamiaru zajść do kuchni wpadając po treningu. Popatrzyłam na chłopaka, który stara się ułożyć swoją jak zawsze nienaganną fryzurę, rozbawił mnie ten widok.
-Co się tak patrzysz?-zapytał odwieszając ręcznik na oparcie krzesła.
-Po prostu patrzę, nie mogę?
-Oczywiście, że możesz.
Podszedł do mnie cały czas patrząc mi głęboko w oczy. Złapał za biodra i do siebie przysunął składając na ustach delikatny pocałunek. Jednak to nie był koniec, po tym jednym nastał kolejny, i jeszcze jeden i jeszcze.  Odsunęłam od siebie bruneta spoglądając mu w oczy.
-przyjaciele? -Zapytałam.
-z plusem
Po tych słowach ponownie wbił się w moje wargi. Jego usta były tak... idealne. Chciałabym trwać w tym pocałunku wieczność i wiecznie czuć smak jego warg. Jednak co piękne zawsze się kończy a my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jestem tylko ciekawa w ilu sprawach ten jego " plus"  będzie miał miejsce. Oderwaliśmy się od siebie i z trudem łapaliśmy oddech. Popatrzyliśmy się na siebie i najnormalniej w świecie wybuchnęliśmy śmiechem.
-najlepszym plusem pod słońcem- powiedział i ponownie się zaśmiał. Czy ja na pewno wiem na co się piszę? A co jeżeli się w nim zakocham, mogło by to zniszczyć naszą przyjaźń a ja nie mogę do tego dopuścić.

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że muszę iść, jednak nie chciałem. Mógłbym siedzieć u niej godzinami i skradać jej buziaki. Wiem, że taki układ jest niebezpieczny, ponieważ jedno z nas może się zakochać, mam nadzieję, że to nie będę ja a nawet gdyby będę musiał kryć się z uczuciami, ale nie wiem jak długo dam radę. Wiem jedno ta dziewczyna już teraz nie jest mi obojętna.
Zeszliśmy na dół pod drzwi wyjściowe, którymi miałem właśnie wyjść. Wiedziałem, że jutro może nie byc już tak idealnie jak dzisiaj, mam nadzieję, że będzie lepiej. Od dzisiaj będziemy musieli zmierzać się z przeciwnościami losu, a ja będę musiał pogadać z Louisem o zakładzie.
-Mam nadzieję, że już zawsze taki pozostaniesz i maska twardziela zniknie w nie pamięć.- powiedziała dziewczyna opierając się o framugę drzwi.
-Nie wiem czy w takim szybkim czasie uda mi się tego dokonać, ale postaram się. - Chciałem skraść jej jeszcze jednego całusa, ale mi nie pozwoliła, czym zbiła mnie z tropu.
-dzisiaj swojego plusa już wykorzystałeś, a teraz uciekaj bo się będą martwić.
-jutro ich poznasz.
-nie mogę się doczekać. Dobranoc Harry.
-Dobranoc Lena.
Dziewczyna zamknęła drzwi a ja wszedłszy do samochodu wróciłem do mojego świata.

_______________________________________

Ja was za bardzo rozpieszczam tak często pojawiającymi sie rozdziałami, ale dla was wszystko. Troche mi przykro, że tak mało komentarzy i mam nadzieję, że pod tym będzie ponad 10 ;) 
Tak jak prosiliście jest Harry w innym wydaniu, podoba się ? 

środa, 1 maja 2013

Rozdział 7.

Zanim weszłam do domu jeszcze raz obejrzałam się za siebie i odprowadzałam wzrokiem czarne auto znikające za horyzontem. Otworzyłam drzwi i z głową pełną pytań co do dzisiejszego dnia weszłam do środka. Przywitał mnie zapach dopiero co zaparzonej herbaty, który uwielbiałam. Rzadko się zdarza aby ktoś był w domu gdy wracam więc czym prędzej ściągnęłam buty i poszłam do miejsca z którego wydobywa się tak aromatyczny zapach. Węch mnie nie zawiódł i tak jak sądziłam doszłam do kuchni, gdzie przy stole siedziała Ana. Uśmiechnęłam się do niej i postanowiłam zrobić sobie malinowego gorącego napoju.
-Lenka kochanie powiedz kto Cię przywiózł tym samochodem? Nie mówiłaś, że masz chłopaka i nie wspominałaś, że będziesz tak późno.- Ciszę przerwała Ana odstawiając kubek z stół, wiedziałam, że szykuje się rozmowa, której nie ominę. Usiadłam na blacie i zastanawiałam się co powiedzieć, przecież on nie jest moich chłopakiem, przyjacielem ani kolegą. Te wszystkie słowa są określeniem dla kogoś, kto wie o tobie coś więcej niż inny przechodzeń, a Harry tak naprawdę nie wie o mnie nic.
-To tylko znajomy. Ma na imię Harry i nie jest moich chłopakiem. - powiedziałam, mając nadzieję, że to koniec pytań i będę mogła spokojnie pójść do siebie. Jednak się przeliczyłam ponieważ ciocia ponowiła pytanie zadane przed chwilą, na które sądziłam, że sprytnie nie odpowiedziałam.
-Dlaczego wróciłaś tak późno? Czy to ma coś związanego z tym chłopakiem?
-Ana, to dłuższa historia i dużo do tłumaczenia, mogę iść?- zapytałam błagalnym tonem. Kobieta dobrze wiedziała, że nie lubię rozmawiać na takie tematy. W ogóle nie lubię się otwierać przed ludźmi a co dopiero być pytaną o to czy mam chłopaka, a może nie mam. A jak nie mam to dlaczego.
-Z chęcią posłucham twojej historii.
-Więc tak...- zastanawiałam się od czego i zacząć i jak pominąć kilka szczegółów, które wolałam uniknąć. Przecież Ana nie musi wiedzieć od razu o wszystkim- w takim skrócie, to poznałam go kilka dni temu przyszedł do mnie do pracy z przyjacielem. I dzisiaj potrzebował mojej pomocy abym ukryła go przed fankami. Było to dokładnie o tej godzinie, o której kończyłam więc chcąc nie chcąc musiałam mu pomóc i zostałam z nim w pracy. Później przyjechał po niego ochroniarz i odwieźli mnie do domu, mogę już iść? -Wyrzuciłam z siebie potok słów aby jak najszybciej mieć to z głowy, widziałam zdezorientowaną minę mojej cioci więc postanowiłam naprostować kilka wydarzeń. - Mogłam nie wspomnieć, że jest jednym z członków najsłynniejszego boysbandu na świecie i dziewczyny się zabijają aby mieć z nim zdjęcie.Czy teraz mogę już iść?
-idź, idź. Muszę to przetrawić.
Wyszłam z kuchni i idąc na górę przywitałam się w wujkiem. Stojąc na ostatnim schodku słyszałam krzyk An.
-Matt słyszałeś, nasza Lenka umawia się z gwiazdą! - Zastanawialiście się kiedyś jak powstają plotki? O to macie wspaniały przykład. Wiedziałam, że zaprzeczaniem nic nie wskóram więc tylko się zaśmiałam i poszłam do pokoju. Rzuciłam torbę na łóżko, kubek z herbata odstawiłam na blat biurka po czym swoje kroki pokierowałam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i przebrać się w coś do spania.
Z racji, że jestem typem standardowego sportowca, piżama nie jest dla mnie. Krótkie spodenki i za duża koszulka, to jest zestaw. Po wykąpaniu się weszłam pod pierzynę i wyciągnęłam z torby książkę, którą zamierzałam dzisiaj w nocy skończyć. Przekartkowawszy strony natknęłam się na coś czego nie spodziewałam się tutaj znaleźć. Na dole jednej ze stron widniał ciąg cyfr pod którymi napisane było
 "Napisz, Harry". Zdziwiłam się niezmiernie tą krótką wiadomością i szybko wstukałam numer telefonu chłopaka do swojej listy kontaktów. Naprawdę długo zastanawiałam się czy napisać aż w końcu postanowiłam zostawić to na później. Zatonęłam w lekturze, a przynajmniej próbowałam. Lecz kiedy przeczytałam kilka wersów zapominałam co się w nich znajdywało, mój mózg nie mógł się skupić, ponieważ moje myśli kłębiły się tylko wokół jednej osoby. Wokół jednego chłopaka. Dlaczego Harry postanowił tak bardzo się zmienić w stosunku do mnie? Dlaczego zachowuje się tak tylko wtedy kiedy jesteśmy sami, a jak pojawiają się osoby trzecie zachowuje się jak palant? Jak się do niego dostać, jak go poznać? Czy odpowiedź na wszystkie nurtujące mnie pytania, znajduje się w numerze, który od kilki minut widnieje w mojej książce telefonicznej?  Czy jeden esemes, jedno spotkanie może wszystko zmienić? Czy ten chłopak da mi się poznać od lepszej strony? Ale chwilka, nie zapędzajmy się tak, skąd mam mieć pewność, że się spotkamy? Przecież on najnormalniej w świecie może nie mieć czasu. No ale nie dowiem się jeżeli nie spróbuję, prawda? Postanowiłam napisać do chłopaka. Mój esemes, nie był za mądry i tak naprawdę nic w nim nie zawarłam wartościowego, ale chyba może być jak na początek.
" Hey tu Lena, znalazłam twój numer u siebie w książce i zastanawiam się kiedy ty to zrobiłeś. Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się zobaczymy" 
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo, chłopak jak zawsze telefon miał przy sobie i nim się obejrzałam usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
"nie ważne kiedy to zrobiłem, ważne, że podziałało. Tez mam taką nadzieje, ale nie chcę aby to było przypadkiem, teraz chcę wywołać taki przypadek. Co powiesz jutro, o jedenastej będę u Ciebie i gdzieś pójdziemy?"
Szok jaki spowodował na mnie ten esemes był tak ogromny, że nie pamiętam co odpisałam. wiem jedno, zgodziłam się i jutro około godziny jedenastej czeka mnie spotkanie z brunetem, czy się cieszę? Bardzo, ale boję się, że coś zniszczy nam ten dzień.

Następnego dnia wstałam stosunkowo późno ponieważ dopiero o dziesiątej a już za godzinę miałam zobaczyć się z brunetem. Pogoda dzisiaj nie dopisywała a nad Londynem zebrały się szare chmury, czym zwiastowały nadchodzący deszcz. Pierwsze co zrobiłam to pościeliłam łóżko po czym w tempie ekspresowym umyłam twarz i zęby. Zbiegłam na dół, gdzie na stole zastałam naleśniki z doczepiona karteczką " będziemy późno, nie czekaj na nas, Ana i Matt" Zdążyłam zjeść tylko dwa z pięciu a juz było za trzydzieści jedenasta. Ponowna szybka rundka na górę i ponowne mycie zębów. Włosy szczepiłam w luźnego koczka z którego wystawało kilka pojedynczych kosmyków. Na siebie nałożyłam szare spodnie, koszulkę z rękawem trzy czwarte oraz ciepły czarny sweter. Do tego na nogi ciemne trampki i byłam gotowa, w ostatniej chwili uznałam, że wyglądam wręcz ponuro i do całego " zestawu" dorzuciłam limonkowy naszyjnik. Postanowiłam nie brać torby ponieważ zarówno klucze jak i telefon zmieszczą sie w kieszeniach spodni. Schodziwszy na dół usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam kto to i nie chciałam mu czekać szybko podbiegłam do drzwi, otwierając je. Za nimi ujrzałam loczka wyglądającego jak zawsze rewelacyjnie. Uśmiechnął się na mój widok po czym schował trzymany w dłoniach telefon do kieszeni.
-Dokąd idziemy? -zapytałam zamykając drzwi.
-Jeszcze nie wiem, najlepiej przed siebie i jak najdalej od centrum.- powiedział schodząc po schodkach werandy.
Szliśmy tak ramię w ramię aż w końcu doszliśmy do ślicznego parku, o którym istnienia nie miałam pojęcia. Przechadzaliśmy się uliczkami ze sobą nie rozmawiając, ale jakoś ta cisza mi nie przeszkadzała. Wiedziałam, że to nie ja przerwę tą ciszę, musiał to zrobić on. Ale najwidoczniej jemu również do konwersacji się nie paliło.
-Przepraszam za wczoraj- nagle wypalił.
-wiesz Harry mam dość tego, że ciągle mnie przepraszasz, ponieważ te słowa wypowiadanie zbyt często tracą na wartości. A najgorsze jest to, że masz za co mnie przepraszać.- brunet jest jedyna osobą z którą tak swobodnie mi się rozmawia, przy której jestem w stanie powiedzieć więcej niż przy innych. - nie rozumiem Cię, wiesz. Sądzę, że jesteś naprawdę fajnym chłopakiem, który ukrywa się za różnymi maskami udając pozera, którym tak naprawdę nie jest. Dlaczego nie dajesz się poznać? Chcesz aby ludzie oceniali Cię po okładce?-chłopak przystanął po tych słowach spoglądając tempo w jakiś punkt oddalony o kilka metrów. Zastanawiałam się co teraz zrobi, czy przybierze kolejna maskę a może pokarze prawdziwego siebie?
-Przepraszam.
-Przestań to powtarzać.
-to co chcesz usłyszeć?
-powiedź mi coś o sobie.
-może kiedy indziej, ty mi lepiej powiedź od kiedy grasz w siatkówkę ponieważ jesteś świetna.
-gram od dziecka, ale nie zmieniaj tematu.
-a nie przyszło Ci do głowy, że nie chcę abyś mnie poznawała, że wolę być skurwielem za którego wszyscy mnie mają. Wolę aby wszyscy mnie szanowali niż traktowali za gówniarza, który zbyt się wszystkim przejmuje? Jest mi tak dobrze i nie zmienisz tego.- Powiedział mi prosto w twarz. Zabolało mnie to, potwornie zabolało. Nagle podbiegło do nas kilka dziewczyn i jeden fotograf.Dziewczynki poprosiły o zdjęcie a fotograf zadawał wiele pytań.
-Harry znasz tą dziewczynę? - wskazał na mnie.
-Nie, to tylko jedna z naszych fanek. Właśnie tak samo jak wy prosiła mnie o autograf.
Gdy usłyszałam te słowa łzy same pociekły mi po policzkach, nie chciałam okazywać swojej słabości, więc odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem nie odwracając się za siebie podążyłam w drogę powrotną do domu. Nie wiedziałam dokładnie gdzie jestem, ponieważ to brunet od początku prowadził a teraz jestem zdana tylko na siebie. Na nieszczęście zaczęło padać. Jedynym plusem kropel deszczu było to, że zakrywały łzy. Nie wiedziałam dlaczego płaczę z jego powodu, znak go stosunkowo krótko a już jestem w stanie przez niego płakać. Ten chłopak jak na razie do mojego życia wniósł sam smutek. Po kilku minutach błądzenia w parku odnalazłam drogę do domu. Kiedy byłam około sto metrów od celu usłyszałam jak jakiś samochód staje obok mnie a szyba powoli się otwiera.
-Lena wejdź do auta!- Harry krzyczał wystawiając głowę zza szyby.- Nie odpowiedziałam, szłam dalej. Chłopak zwolnił i tempem żółwia wlókł się obok mnie.- Proszę Cię, wejdź do środka, musimy pogadać.
-O niczym nie będę z Tobą rozmawiać. Lepiej stąd odejdź bo ludzie sobie pomyślą, że Harremu Styles'owi na czymś zależy, ciekawe jaką wtedy gadką się uratujesz. - Rozpadało się coraz bardziej.
-będziesz chora, wejdź do samochodu.
-powiedziałam, że nie chcę z tobą rozmawiać.
Po tych słowach pozostała odległość pokonałam biegiem i już po chwili znalazłam się przy drzwiach. Musiałam szybko przekręcać zamek ponieważ słyszałam trzask drzwi samochodu i bieg chłopaka. Nie zdążyłam. Harry stał tuż obok mnie.

______________________________________
Witam was wszystkich w ten piękny okres wolnych dni ^^
Powiem tak, kolejny rozdział mam napisany ale nie bardzo mi się podoba, więc teraz wszystko zależy od was. 
Chcecie aby chamski Harry zmienił się w kogoś kim jest w środku czy żebym ciągnęła akcję o kryptonimie
 " skurwiel Harry " .
Wasza pomoc jest kluczowa ponieważ od tego zależą losy opowiadania.
Liczę na komentarze <3