sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 2

Strumień gorącej wody pobudzał moje zastygłe w nocy mięśnie do życia, kiedy stałam pod prysznicem. Pierwszy dzień wakacji, godzina ósma rano, Lena Devine już na nogach. Czy się wyspałam ? O dziwo tak, nie miałam problemu z zaśnięciem, ponieważ usnęłam od razu, ale śnił mi się ktoś. Chłopak, o brązowych lokowatych włosach i zielonych oczach, jednak nie pamiętam wyrazu jego twarzy, próbuję sobie odtworzyć jego wygląd w głowie, jednak nie mogę coś mnie blokuje, nie umiem wyobrazić sobie owego mężczyzny.
Wyszłam spod gorącego prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Wracając do pokoju po drodze spotkałam zaspanego wujka maszerującego do łazienki. Jedyny plus jego pracy? To chyba to, że ma dopiero na jedenastą. Ma szansę na awans aby zostać dyrektorem pewnej firmy, wtedy wszystko by się polepszyło w domu, więc wujek bardzo się stara. Posłałam do niego poranny uśmiech i poszłam się przebrać. Jak zawsze do pracy ubrałam czarne rurki, których mam kilka par ponieważ są to moje ulubione spodnie. Do tego bawełnianą koszulkę na ramiączka koloru zielonego a raczej limonkowego i szarą bluzę. Z włosów wygramoliłam sobie luźnego kłosa i byłam gotowa. Zbiegłam na dół i zjadłam lekkie śniadanie przygotowane przez An. Kochana ciocia przed wyjściem do pracy często robiła mi kanapki i malinową herbatkę. Zjadłam w tempie ekspresowym, umyłam naczynia i wyszłam z domu. Z racji, że miałam troszkę czasu wybrałam opcję spaceru. Pogoda dopisywała więc mogłam na nos założyć okulary. Szłam spokojnym krokiem uliczkami Londynu. Dlaczego mimo nienawiści do tego miasta wybrałam spacer? Ja po prostu uwielbiam chodzić na wszelkie spacery, dłuższe, krótsze sama , z kimś. Obojętnie, spacer jest czymś co kocham. Włożyłam słuchawki do uszu i w rytmie muzyki przemierzałam przed siebie, przez życie. Do kawiarni weszłam około pięć minut przed rozpoczęciem zmiany więc szybko pobiegłam na zaplecze i przebrałam się w robocze ubrania. Podbiegłam do dziewczyny z którą pracuję na zmiany i dałam jej znak, że jestem gotowa do pracy. Dziewczyna wydała ostatnie zamówienie, starła blat i wyszła prawdopodobnie do domu. Nie dziwię jej się, że tak szybko się zmyła. Gdybym pracowała na nockę robiłabym to samo. Taki los pracowania w kawiarni, która jest czynna całą dobę. Dzisiaj ruch był troszkę nędzny. Ludzie przychodzili jakby chcieli a nie mogli, ale to dobrze dla mnie. Usiadłam sobie za ladą na taborecie wzięłam książkę do ręki i ponownie zaczytałam się w powieści. Jako fanka istot nadprzyrodzonych jak zawsze zaczytałam się w opowiadaniu. Dzisiaj zabrałam się za książkę pod tytułem " Piękne Istoty". Główna bohaterka, moja imienniczka w pewnym sensie przypomina mnie. Dziewczyna, która przeprowadziła się do miasta w którym nie koniecznie chce mieszkać, bez znajomych z którymi mogłaby porozmawiać, cicha dusza, która ma tajemnicę. Ja co prawda żadnej tajemnicy nie mam,ale utożsamiam się z dziewczyną, która w mieście do którego przyjechała znalazła swoja największa miłość. Czy ja też mam szansę na miłość w tym mieście? Nie wiem, ale raczej brak kontaktu z ludźmi tego nie zapowiada.
-ty jak ci tam, mówię do Ciebie- nagle usłyszałam głos jakiegoś chłopaka znad lady. Podniosłam głowę i ujrzałam grupkę typowych mięśniaków od nas z liceum, nie cierpiałam ich, a za nimi stały jeszcze gorsze typowe barbie z wypchanymi ustami.
-co podać?-zapytałam jak gdybym nie usłyszała wcześniejszych słów w kierunku mojej osoby.
-osiem latte i pięć kawałków jakiegoś ciasta.
-jakiego?
-dobrego, szybko.
Jak na złość przy maszynie od kawy stałam około piętnastu minut udając, że tyle się parzy kawa a Ci idioci jakby mieli coś w tych swoich móżdżkach to by zauważyli, że obok mnie stoi już osiem zapełnionych kubków. Podeszłam do chłodnic z ciastami i dałam im moim zdaniem najgorsze ciasto jakie mieliśmy. Z uśmiechem podeszłam z powrotem do grupki "znajomych" ze szkoły i podałam im zamówienie, skasowałam doliczając minimalny napiwek i miałam ich z głowy. Usłyszałam jeszcze kilka złośliwych komentarzy na mój temat, ale już się nimi nie przejmowałam. Nagle do kawiarni wpadł tłum nastolatek z uśmiechami od ucha do ucha z aparatami w dłoniach, nie wiedziałam co się dzieje i z zaciekawieniem patrzyłam na ciąg dalszy wydarzenia. Do pomieszczenie weszło dwóch chłopaków, jednak dobrze ich nie widziałam. Wiedziałam jedno, musieli być w tym mieście kimś skoro taki tłum dziewczynek przybiegł za nimi i ochroniarze, którzy zaczęli wypraszać nastolatki, które nic nie zamawiały. Zastanawiałam się czy owa dwójka chłopaków coś zamówi ponieważ usiedli jak gdyby nigdy nic i czekali chyba aż podejdę. Nie zemną te numery. Przyglądałam się nowym gościom i dostrzegłam, że jeden z nich ma znajome loki, jednak nie wiem skąd te włosy utkwiły w mojej głowie. Drugi miał włosy postawione na żel i się głośno śmiał, tyle widziałam i słyszałam. Nagle do lady podszedł jeden z ich ochroniarzy.
-Przepraszam, ale moi goście czekają na obsługę.- wysoki mężczyzna lustrował mnie swoimi wielkimi oczyma.
-Przepraszam, ale w tym lokalu nie obsługujemy gości przy stolikach- odpowiedziałam najmilej jak umiałam ale szczerze powiedziawszy bałam  się jak nigdy. Na moje szczęście mężczyzna odszedł i miałam chwilę czasu aby opanować swoje  zestresowane ciało. Spoglądałam w ich stronę i nie wiedziałam co się dzieje ponieważ cała trójka się naradzała. Nagle jeden z nich wstał i zmierzał w moim kierunku a moje serce zaczęło szybciej bić z niepokoju. A co jeżeli się wkurza i doniosą na mnie szefowi a ten mnie wyrzuci z pracy? A może w mediach czy gdzie tam sobie są sławni obrzuca błotem tą kawiarnie? Zaraz chyba oszaleję albo co gorsza padnę tu na zawał. Od stolika wstał brunet w lokach,a ja ciągle miałam nie odparte wrażenie ze gdzieś widziałam te włosy, ten sposób poruszania się. Niestety  lokowaty robił coś na telefonie i nie widziałam jego twarzy, która zbliżała się coraz to bliżej i bliżej aż w końcu stanął na przeciwko mnie i zlustrował mnie wzrokiem. Wtedy sobie przypomniałam skąd znam chłopaka. To on mi się śnił  to na pewno był on. Nie widzę innej opcji. Te włosy ten uśmiech i to spojrzenie  którego nie mogłam sobie przypomnieć wcześniej. Jak głupio by to nie brzmiało stal przede a właśnie chłopak z moich snów ale nie wydaje mi się aby ta konwersacja, która nas czeka była mila i przyjemna.
-dzień dobry, w czym mogę służyć ?- zapytałam najspokojniej jak umiałam, ale serce biło mi jak szalone.
-chciałbym zamówić coś dobrego, daj coś co uważasz za najlepsze w tej knajpie- powiedział nawet na mnie spoglądając z powrotem wlepiając swój wzrok w ekran swojego telefonu. Co za palant, myśli, że będę mu usługiwać? A kim on właściwie jest? Nie znam typa a ten do mnie z takim tekstem.
-Albo Pan powie czego sobie życzy albo nie będę mogła zrealizować tego zamówienia- dlaczego ja to powiedziałam? Ale ze mnie idiotka, pewnie teraz wyjdą i nigdy nie wrócą, szef mnie zabije. Ten chłopak tak mi działa na nerwy swoim stylem bycia, że mam ochotę przywalić mu w tą jego śliczną buźkę.
-Louis! Chodź tu bo mam ciężki orzech do zgryzienia- ręką zawołał swojego przyjaciela siedzącego przy stoliku. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego śliczny głos, który wręcz przyciągał swoją barwą. Drugi chłopak zaśmiał się i podszedł do naszej dwójki.-co chcesz, wybierz coś, bo inaczej nas nie obsłużą.
-spokojnie, lewą nogą dzisiaj wstałeś?-poklepał swojego kolegę po plecach i zwrócił się do mnie.- ja proszę jedną ciemną kawę i ciasto z galaretką-uśmiechnął się miło i wrócił do stolika.
-a dla Ciebie?- czy ja na prawdę muszę przechodzić takie męki tylko dlatego, że ktoś ma zły humor?
-czy ty wiesz kim ja jestem?-zwrócił się wreszcie do mnie, chowając telefon do kieszeni. No teraz to się zaczyna ciekawie.
-niestety nie wiem, więc czego sobie życzysz?- dalej starałam się być miła.
-jestem Harry z One Direction.- No teraz to mnie rozwalił. Kim on jest? Co to One Direction?
-Wow, to twój sposób na podryw? Chyba Cię rozczaruję, ale nie mam pojęcia kim jesteś.
-złotko, nie chciałbym podrywać kogoś takiego jak ty, nie jesteś w moim stylu. Przynieś mi szarlotkę a później  najlepiej już mi się na oczy nie pokazuj- powiedział i odszedł.
Łzy napłynęły mi do oczu, jakiś chłopaczyna obraża mnie tylko dlatego, że nie jestem sławna? Co to ma do rzeczy, nie może być po prostu miły dla obsługi. Widać, że woda sodowa uderzyła do głowy i przyszedł czas wywyższania się nad wszystkimi. Szybko przygotowałam zamówienie i zaniosłam chłopakom do stolika. Chłopak i kręconych włosach nawet nie podniósł głowy a Louis widząc moją twarz tylko się uśmiechnął. Wróciłam do pracy a kiedy nieszczęśliwi klienci wyszli odetchnęłam z ulgą. Reszta dnia minęła szybko i sprawnie i już o szesnastej mogłam wyjść do domu ponieważ na wieczorną zmianę przyszedł szef. Cały dzień myślałam o chłopaku, który najpierw nawiedził mnie w śnie a następnie potraktował jak nic nie wartą osobę w pracy.Zdecydowanie muszę iść na trening i wyzbyć się nie potrzebnej złej energii, a dzisiaj mam do tego idealną okazję ponieważ mam indywidualny trening.

Postanowiłam do domu wrócić autobusem aby być w nim jak najszybciej i pierwszy raz od dłuższego czasu włączyłam komputer. Nie wchodziłam na żadne portale społecznościowe na których się i tak nie udzielałam od razu weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam hasło " One Direction". Jaki wielki był mój szok kiedy zobaczyłam ile stronek jest poświęcone owym chłopakom z kawiarni i trójce ich pozostałych przyjaciół. Zdjęć Harrego w internecie było więcej niż ja mam wszystkich zdjęć z mojego życia, nic dziwnego, że tak się zachowuje skoro jest bożyszczem w Londynie i jak się okazuje na świecie. Nie, ja nie usprawiedliwiam jego zachowania ponieważ zachowuje się jak kretyn, skończony kretyn. Jednak widzę powód którym jego zachowanie może być spowodowane. Wyłączyłam komputer i zeszłam na dół zrobić obiad sobie i moim nieobecnym jeszcze współlokatorom. Nie jestem mistrzem gotowania więc po prostu zrobiłam kotlety z piersi kurczaka wypełnione serkiem, ziemniaki i mizerie. Taki typowy jak na mnie obiad. Zjadłam swoją porcję naczynia umyłam i pozostawiłam do wyschnięcia na suszarce. Pobiegłam do pokoju aby zapakować swoją torbę na trening. Wyciągnęłam sporej wielkości czarną torbę z szafy i zaczęłam wrzucać do niej niezbędne rzeczy. Skarpetki, buty,spodenki, nakolanniki, koszulka, stabilizator, ręcznik, płyn do mycia oraz klapki. Mam w zwyczaju kąpać się po treningach, jednak nie zawsze mam czas. Dzisiaj tego czasu będę mieć aż nadmiar, ponieważ nie mam żadnych planów na wieczór.

Na halę doszłam trzydzieści minut przed czasem. Poszłam do szatni gdzie kręciło się już kilka dziewczyn, przywitałam się  z  nimi i zaczęłam się przebierać. Gotowa już zbiegłam na dół gdzie napotkałam drugiego trenera.
-My mamy dzisiaj przeprowadzić indywidualny trening tak?- zatrzymał mnie kiedy wchodziłam na salę. Nie znaliśmy się i nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy więc nie dziwię się, że nie zna mojego imienia.
-tak mnie poinformowano ostatnio.
-w takim razie idź na drugie boisko i zacznij się rozgrzewać a ja zaraz przyjdę.
Weszłam na salę i przywitawszy się z trenerem poszłam na drugie boisko. Widziałam na sobie zazdrosny wzrok dziewczyn, które dzisiaj będą miały siłownię a ja.. no własnie ciekawie co zostało dla mnie przygotowane. Przeszłam do standardowej rozgrzewki czekając na trenera, który zjawił się po około dwudziestu minutach.
-gotowa?
-zdecydowanie.
-w takim razie dzisiaj zajmiemy się atakiem mam nadzieję, że masz dobrze rozgrzany bark. Maszyna będzie ci rozgrywać piłki a twoim zadaniem jest ominięcie atrapy podwójnego blogu. Chciałbym abyś skupiła się na ataku po prostej, wszystko jasne?
-zdecydowanie, ale możemy jeszcze chwile poodbijać?
-pewnie.
Szybko dogrzałam się piłką i mogliśmy przejść do ataku. Szło mi różnie, raz dobrze, raz źle i dość często jak na mnie celowałam w atrapę.
-Lena co się dzieje?- usłyszałam głos starszego trenera.- omijaj tą atrapę dziewczyno.
-staram się, ale coś mnie blokuje.
-co się stało? - podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
-jestem, zła. Miałam straszny dzień w pracy i muszę się pozbyć tej złej energii.
-to dziewczyno pozbądź się tej złej energii tutaj na boisko skupiając się na dokładnym ataku. Wiem, że dasz radę. Za tydzień zaczynamy ligę, musisz być w formie.
-wiem trenerze.
-no to do roboty.
Po rozmowie z trenerem zaczęło mi iść lepiej, zdecydowanie lepiej ponieważ już ani razu nie nabiłam się na atrapę. Cały czas myślałam o chłopaku o brązowych kręconych włosach i o tym jak mnie potraktował i wszystkie złe emocje które były skumulowane w jego stronę wyładowałam tutaj, na boisku.
-Kończymy!
Nagle z transu wyrwał mnie głos trenera.Dobra robota, podbiegł do mnie i dał mi piątkę po czym wręczył bidon z wodą. Możesz już uciekać.
-dzięki.
Wyszłam z sali, o dziwo pustej sali i poszłam do szatni, gdzie dziewczyny były już prawie gotowe do wyjścia. Poczułam na sobie zazdrosny wzrok "koleżanek" z zespołu i w ciszy podeszłam do torby.
-no przyznaj się co zrobiłaś żeby mieć indywidualny trening z Jerem'ym? -zapytała druga zaraz po mnie atakująca zespołu.
-pokazałam się na treningu, na którym wam nie raczyło się ruszyć dupska- odpowiedziałam blondynce.
-wiesz co, w dupie mam to jak dobrze grasz, ale w tej drużynie żeby mieć indywidualne treningi trzeba sobie zasłużyć. Co zrobiłaś mu dobrze? Zabawiacie się gdzieś? Jesteś dziwna, więc nie zdziwiłabym się gdyby tak było. Pamiętaj on ma dziewczynę i ktoś taki jak ty go od niej nie zabierze. Nie jesteś jego warta- powiedziała mi prosto w twarz i wyszła z szatni a za nią cała reszta drużyny. Zostałam sama. Drugi raz dzisiejszego dnia dano mi do zrozumienia, że jestem nikim, a dziewczyny z drużyny sądzą, że moja gra jest do niczego i żeby coś osiągnąć muszę zrobić dobrze trenerowi. Jak ja chcę już się stąd wyrwać, nienawidzę tego miasta. Poszłam pod prysznic w którym dałam upust swoim emocjom i najnormalniej w świecie się rozpłakałam. Tak zakończył się pierwszy dzień wakacji. Najgorszy dzień wakacji, jaki mogłam sobie wyobrazić.

_______________________________________________

No i jest drugi rozdział. Mam nadzieję, że zaciekawi was to opowiadanie i będziecie tutaj do mnie często zaglądać. Zachęcam do komentowania i dziękuję bardzo mocno za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Widzę przyszły tu za mną osoby z pierwszego bloga za co wam bardzo mocno dziękuję, jesteście wspaniałe.
Mam nadzieję, że nie jesteście rozczarowane tym opowiadaniem.
Zachęcam do komentowania.

8 komentarzy:

  1. Wiesz co myślę o tobie, ale ci jeszcze raz powtórzę. Jesteś wspaniała, cudowna i genialnie piszesz!! <3 jezu, kocham to :3 Biedna Lena :C

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry skurwiel ? Szczerze powiedziawszy, w takim wydaniu o nim jeszcze nie czytałam :D A to zdecydowanie czyni Twój blog wyjątkowym :D
    A po drugie w końcu można poczytać coś życiowego. Większość opowiadań jest po prostu... przewidywalna.
    Twoje przebija te wszystkie :) Bużka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... Boskie. Szybciutko dodawaj nn. Nie mogę się doczekać. Masz wielki talent <3
    Wbijaj do mnie :
    kocham-one-direction-bejbe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy bd nst rozdział ? Kocham, kocham, kocham jak piszesz ! <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie. Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów :****

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział ;) Spodobało mi sie !

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Prosze pisz dalej ! : 33

    OdpowiedzUsuń