wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 3

Do domu wróciłam po dwudziestej pierwszej ponieważ wybrałam się na spacer aby wszystko sobie przemyśleć. Całe moje życie było do niczego od kiedy rodzice zginęli,jednak wcześniej też nie było kolorowo, ale teraz wszystko przechodzi ludzkie pojęcie. Dziewczyny z drużyny sądzą, że staram się odbić chłopaka wspaniałej Caroline i, że robię mu dobrze aby mieć indywidualne treningi. To jest śmieszne, że można o coś takiego osądzić człowieka. Śmieszne? To jest żałosne. Jakaś gwiazda udowadnia tobie, że jesteś nikim i jestem pewna, że jeszcze kiedyś się spotkamy i o ile mnie przeczucie nie myli będzie to już nie długo. I jak tu się cieszyć wakacjami a przede wszystkim życiem? W domu nie miałam ochoty na jedzenie ani rozmowę z An ani wujkiem. Poszłam prosto do pokoju i położyłam się do łóżka ponownie zanosząc się płaczem. Opanowałam się po około piętnastu minutach i zaczęłam czytać książkę, która tak mnie wciągnęła, że poszłam spać jakoś o drugiej w nocy.

-Lenka wstawaj mała, obiad już na stole.- ze snu wyrwał mnie głos wujka. Ale zaraz, zaraz obiad na stole? To która jest godzina? Ręką wyciągnęłam telefon spod poduszki i oślepiłam swoje zaspane oczy tapetą telefonu. Dostrzegłam godzinę trzynasta pięćdziesiąt i nie wierzyłam własnym oczom. Owszem jestem śpiochem i to wielkim, łóżko to moje drugie najlepsze miejsce zaraz za boiskiem, ale nie pamiętam kiedy ostatnio mogłam sobie pozwolić na tyle godzin snu. Zgramoliłam się z łóżka i  rozciągnęłam mięśnie. Usłyszałam charakterystyczne strzykanie kości, które bolą jak zawsze. Mówi się, że sport to zdrowie, ale nie zawodowy a ja jestem tego dobrym dowodem.Zajrzałam za okno i dostrzegłam nie wiarygodnie ładną pogodę. Wyczuwam krótkie spodenki. Szybko umyłam zęby, przebrałam się i zbiegłam na jak to się okazało, obiad. An próbowała wyciągnąć ze mnie informacje na temat wczorajszego dnia, ale wolałam nic nie mówić i w ciszy zjeść posiłek. Nie zjadłam Bóg wie jak jakiej porcji, ale się najadłam a to wystarczyło. Wróciłam do pokoju gdzie zabrałam się za porządki. Już dawno nie miałam wolnego popołudnia na takie sprawy więc dzisiaj wypadałoby troszkę ogarnąć. Otworzyłam okno na całą szerokość aby wpadło do pomieszczenia trochę świeżego powietrza i zabrawszy się za wycieranie kurzy zaczęłam tańczyć w rytm muzyki wcześniej włączonego radia. Kiedy kurze i mycie podłogi miałam już za sobą poczęłam sprzątać w szafkach. Poukładałam stare zeszyty, książki, dokumenty. Zdjęcia walające się luzem  po całym pokoju posegregowałam i powkładałam w albumy. Łezka się w oku zakręciła widząc jeszcze raz uśmiechnięte twarze rodziców jednak nie mogłam się rozkleić. Kiedyś obiecałam mamie, że nie będę za często płakać kiedy ich zabraknie i muszę dotrzymać obietnicy.Już prawie wszystko miałam dopięty na ostatni guzik, zostało mi tylko zmienienie pościeli. Postawiłam na fioletową w różnokolorowe paski, moją ulubioną. Wszystko było wysprzątane i spokojnie mogłam opaść na łóżko aby chwilę odpocząć. Tylko chwilę ponieważ mam dzisiaj pierwszy raz na nocna zmianę i chyba jeszcze się zdrzemnę przed nocką. Tak jak planowałam tak i uczyniłam i jeszcze na godzinkę przymknęłam oko.

Do pracy wyszłam dokładnie o siedemnastej trzydzieści gdyż miałam na osiemnastą a jechałam autobusem. Na miejscu byłam przed czasem i jak już to miałam w zwyczaju poszłam do pomieszczenia dla pracowników aby ubrać firmowe ubrania. Humor jakoś specjalnie mi nie dopisywał. Chciałam już stąd wyjść a tak naprawdę dopiero przyszłam. Może nie darzyłam tej pracy wielką nienawiścią ale kochać to jej nie kochałam. Genialna ja zapomniałam ze sobą zabrać czegokolwiek do czytania więc byłam skazana na czytanie czasopism leżących pod lada. Dobre i to. Dawno nie czytałam żadnych plotkarskim gazet ani portali. Na początku tłoczyło się wiele osób przewinęło się przez naszą kawiarnie nawet kilka wycieczek. Ciężko było nadążyć za zamówieniami, ale, że ja miałabym nie dać rady? Kiedy wybiła godzina 22 ludzie zaczęli opuszczać nasze progi i rozchodzili się do domu. Ja usiadłam na taborecie wyciągając gazety. Pierwsza strona gazety jak zawsze największe jak ja to mówię  newsy z dupy. A bo ktoś jest z kimś w ciąży, a bo ktoś powiększył sobie piersi a bo jeszcze ktoś inny kogoś zdradził. I jak tu starać się zachować jakąś minimalną prywatność skoro ludzie wchodzą z butami do twojego życia pisząc w gazetach nawet o której godzinie byłeś w toalecie. Niektóre rzeczy przechodzą ludzkie pojęcie. Przekartkowałam kilka stron kiedy natknęłam się na artykuł o ostatnich gościach naszej kawiarni. Słynne One Direction. Artykuł nie mówił właściwie wiele. Informował kiedy chłopaki graja koncert w którym miejscu i gdzie można kupić bilety. Z tego co wyczytałam dzisiaj grali koncert w Londynie i to zaraz powinni skończyć, ale co mnie to tak właściwie obchodzi. Gazeta podniecała się tym, że najlepszy zespół świata jest właśnie z Anglii i, że powinniśmy buc dumni, że ktoś taki reprezentuje nasz kraj. Tak bądźmy dumni, że piątka nastolatków nas reprezentuje, mamy z czego pękać z dumy. Czasami czytając te artykuły mam wrażenie, że pisze je jakąś napalona fanka, która dorwała się do komputera, ale nie mnie oceniać treść tych gazet na szczęście nie jest to mój problem. Nagle ciszę która wypełniała pomieszczenie przeszył dzwonek wiszący nad drzwiami. Dzwonek, którego normalnie się nie słyszy teraz mnie przeraził. Nie sądziłam, że ktoś około 24 będzie się szlajał po kawiarniach. Jakie było moje zaskoczenie kiedy do pomieszczenia wpadł Harry z kolegami z zespołu. Jak mieć pecha to widzę na bogato i tylko ja. Chłopacy byli mocno wstawieni i nie wyglądali na takich którzy chcieliby wyjść kiedy im powiem, że zamknięte. Podeszli od razu do lady aby coś zamówić. Przekrzykiwali jeden drugiego co chciał i wyszedł jeden wielki harmider z którego i tak nic nie zrozumiałam. Co jakiś czas spoglądałam na Harrego jednak ten cały czas wpatrzony był w swój telefon. Nie wiem z kim on tak esemesuje, nie wnikam ale jest minimalnie irytujący. Każdy z nich w końcu zamówił coś innego z czego blondyn zamówił najwięcej, ale jak już powiedziałam wcześniej nie wnikam. Wszyscy oprócz Harrego odeszli od lady i usiedli przy stoliku.
-O widzę, że jednak Cię zainteresowałem- powiedział wskazując palcem gazetę, której ja kretynka nie schowałam.
-to nie to co myślisz- powiedziałam i spaliłam buraka.
-spokojnie, wiele osób o nas czyta, nie musisz się za to wstydzić. Przyzwyczaiłem się- jezu czy on naprawdę musi być taki zapatrzony w siebie?- a tak w ogóle to Harry jestem.- Powiedział i odszedł od lady.
-Lena- cicho powiedziałam wpatrując się jak chłopak odchodzi.
Siedzieli w kawiarni jeszcze dobre kilka godzin rozwalając przy tym wszystko co było pod ręka. Jak przystało na małe dzieci rzucali się jedzeniem, oblewali napojami. Co alkohol robi z ludźmi ? A ja będę musiała to później posprzątać. Gdyby nie ochroniarz pewnie by nawet nie wyszli, na szczęście wielki goryl wpadł po nich zdyszany i za szmaty wyciągnął z pomieszczenia.Ja  za to zabrałam się za sprzątanie które ciągnęło się i nie miało końca. Pod koniec zmiany byłam już tak niewyobrażalnie zmęczona, że wyglądałam jak wrak człowieka. Szef przyszedł o dziewiątej rano i o tej magicznej godzinie skończyła mi się zmiana. Powolnym krokiem wyszłam z kawiarni kierując się do domu i do mojego łóżeczka. Poruszałam się jak mucha w smole nie mogąc dojść do miejsca w którym muszę spędzić resztę wakacji. Nagle na skrzyżowaniu go zobaczyłam, szedł w moją stronę. Wiedziałam, że się miniemy, ale nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć cześć, a może olać. Nie umiem olewać ludzi, ale jego chyba będę musiała. Nie, nie dam rady. Wiedziałam, że jestem za miękka w takich sprawach. Kultura osobista wymaga powiedzenia zwykłego cześć, a ja się do tych osób zaliczam. Byłam już metr przed nim więc uznałam, że ta odległość jest adekwatna.
-cześć Harry- powiedziałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi. Przeszedłby obok mnie całkowicie obojętnie gdyby nie staruszka, która szła przed nim krokiem jeszcze wolniejszym niż ja. - Halo nie słyszysz mnie? -Zapytałam chłopaka.
-A czy my się znamy, że mi mówisz cześć? Nie przypominam sobie abym kogoś takiego jak ty poznawał.  Gdybym odpowiadał cześć wszystkim osoba na ulicy, którzy mnie zaczepiają buzia by mi się nie zamykała.
Powiedział i poszedł dalej a ja stanęłam jak wryta. Czy ja rozmawiałam własnie z tą sama osobą z którą rozmawiałam w środku nocy? Nie, teraz rozmawiałam z jakimś ostatnim zapatrzonym w siebie dupkiem.
Szczerze powiedziawszy mimo to, że tak na prawdę nie powinnam się jego osoba przejąć zabolało mnie to, jak mnie potraktował. Rozumiem, że może i nie jestem jakąś super gwiazdą, modelką ale skoro się znamy to mógłby okazać troszkę szacunku. No ale o co ja proszę osobę której woda sodowa uderzyła do głowy?
Powolnym wręcz ślimaczym krokiem doczłapałam się do domu i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam kąpiel i wyszłam na dach, gdzie uwielbiałam przesiadywać. Zabrałam ze sobą koc na który się później położyłam  i leżałam rozmyślając. Często własnie tutaj odnajduje swoje ciche miejsce do różnych rozważań, refleksji.Jestem całkiem sama ze sobą i swoimi myślami. żałowałam, że dzisiaj nie ma treningu ponieważ przez cały dzień nie mam nic do roboty a trening zawsze się przyda a już na pewno po takim dniu a właściwie nocy i poranku. Nie wiem kiedy zasnęłam i śniło mi się coś a właściwie ktoś, kto śni mi się juz którąś noc z rzędu.

_____________________________________________________

Jest i zacny rozdział 3.
 Zachęcam do komentowania i pozostawiania po sobie opinii zarówno tej dobrej jak i tej negatywnej.




6 komentarzy:

  1. To opowiadanie coraz bardziej mi się podoba :)) Ale ten Haryy jest bezczelny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No i akcja się powoli rozkręca. Już się nie mogę doczekać następnych rozdziałów :*****

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty wiesz co ja sądzę, ale powiem ci to kolejny raz. Jesteś zajebista! <3 :D /Izaa

    OdpowiedzUsuń
  4. super, ale mało akcji;D
    czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie ! prosze dodaj 4 cześć ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne ;) No ale Harry to totalny bezczel :D
    Pozdrawiam . I czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń