czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 4

MECZ- jedno, krótkie słowo a u każdego zawodnika wywołuje emocje nie możliwe do opisania dla zwykłego śmiertelnika. Dla każdego gracza mecz jest czymś przy czym może pokazać się z jak najlepszej strony. Pokazać wszystko co potrafi i wszystko dla czego wylewał siódme poty na treningu. Teraz tutaj na boisku nie liczy się to kim jesteś, skąd jesteś, ile zarabiasz, jak się ubierasz. Liczy się to jak grasz i czy jesteś w stanie dla tej gry zrobić wszystko. Czy jesteś skłonny do poświęceń, czy kochasz to co robisz, a może jest to tylko hobby. Dla mnie to zdecydowanie nie było hobby tylko coś czym chciałabym się zająć na poważnie, dlatego już od pierwszego meczu ligowego trzeba dać z siebie wszystko. Dzisiaj walczymy z teoretycznie słabszym przeciwnikiem, ale to nie zniechęciło ludzi do przyjścia na mecz a już na pewno nie nas do walki, a na pewno nie mnie. Stałam właśnie na płycie boiska w końcowej fazie rozgrzewki przygotowując do ataku. Prawe skrzydło, lewe, zagrywka. Zostały dwie minuty. Szybko łyk wody przebranie koszulki i krótka rozmowa z trenerem. Wychodzę w pierwszej siódemce z libero, moje skrzydło jak zawsze prawe. Mimo tego, że jestem dość dobrą przyjmującą trener woli abym nie zajmowała się odbiorem a wyłącznie atakiem. Stałam już na swojej pozycji w drugiej strefie kiedy nagle go zobaczyłam. Przyszedł razem ze swoim przyjacielem na mój mecz i jak można się było tego spodziewać posiadał miejsca te najlepsze i odgrodzone od pozostałych aby nikt go nie otoczył. Skąd wiedziałam, że to on ? To proste mimo kaptura na głowie  i nisko pochylonej głowy umiałam go rozpoznać nawet z takiej odległości. Jego sposób chodzenia i te ubrania nie typowe jak na chłopaka strasznie wyróżniały  go z tłumu. Bo który chłopak nosi obcisłe rurki do tego dość eleganckie buty. Do tego zwykła biała koszulka i szara bluza. I kto w takim zestawieniu wygląda równie dobrze?
-Lana jesteś tam?- przed twarzą machała mi koleżanka z drużyny podając piłkę. Była moja kolej na zagrywkę a ja zamiast meczem całkowicie pochłonięta byłam obserwowaniem najbardziej chamskiego chłopaka jakiego ostatnio poznałam. Szybko wymazałam sobie z głowy obraz chłopaka  i poszłam na zagrywkę.

*oczami Harrego*

Jak zawsze kiedy jestem w Londynie postanowiłem przejść się na mecz siatkówki. Jest to jeden z moich ulubionych sportów, ale żeby oglądać, nie grać. Tak się składa, że mamy utaj na prawdę dobrą drużynę więc czemu nie ? Wyrwałem z domu Louis'a który już zamęczał mnie opowieściami dziwnej treści. Bardzo nie chciałem pozostać rozpoznany ponieważ ten dzień należy to osób grających a nie do mnie a wiemy, że gdyby ktoś mnie rozpoznał zaczął by się dziki szał i wszyscy podchodzili by po autograf, zdjęcie i tak dalej.
Usiedliśmy w wyznaczonym sektorze i zacząłem przyglądać się grze. Na zagrywkę szła własnie naprawdę ładna z tej perspektywy dziewczyna, która dziwnie kogoś mi przypominała. Była naprawdę dobra. Mało kto potrafi wykonać zagrywkę z wyskoku i to jeszcze tyle z rzędu. Albo ma dobry dzień albo jest najlepsza.
-Hej, Louis ja chyba znam tą dziewczynę co teraz jest na zagrywce, ale nie wiem skąd- zwróciłem się do przyjaciela.
-Na prawdę jej nie rozpoznajesz? To dla niej jesteś ostatnio takim chamem- ja chamem? Nie przypominam sobie... chyba, że.
-To ta dziewczyna z kawiarni?
-tak to ona.
-całkiem spoko jest- powiedziałem jakby od niechcenia.
-Harry nie napalaj się na nią. Widać, że się Tobą nie interesuje, a zresztą widać, że cnotka.
-Sugerujesz, że nie dałbym rady?
-Mogę się założyć, że nie zaliczyłbyś jej do końca wakacji.
-Dobra, o co się zakładamy?- nie wierzyłem, że to robię, ale ja miałbym nie dać rady rozkochać w sobie dziewczyny? Co druga poszła by ze mną do łóżka po piętnastu minutach rozmowy.
-Ale pamiętaj jak się w niej zakochasz zakład dalej będzie aktualny. Jeżeli wygram i jej nie przelecisz do końca wakacji zetnę Ci włosy a jeżeli ty wygrasz będę nosić skarpetki przez miesiąc.
- Ja miałbym się zakochać w niej ? Proszę Cię.Jest to nie sprawiedliwy podział nagród, ale nie ważne wiem, że wygram.
Podaliśmy sobie dłonie i osoba siedząca obok przecięła je w symboliczny sposób. Zakład oficjalnie wszedł w życie a ja muszę w dwa miesiące rozkochać w sobie dziewczynę, która jest dla mnie zagadką. Daję sobie kilka dni i po sprawie. Nic nie mówiąc zapatrzyłem się na grę i dziewczynę w koszulce numer dziewięć, to ona będzie moją kolejną zdobyczą.

*oczami Leny*

Mecz całkowicie rozwijał się korzystnie dla nas i jesteśmy już blisko końca. Mimo tego, że jest to tylko trzy setówka jestem strasznie zmęczona, prawie cały ciężar ataku spadł na mnie. Nie wiem czy rozgrywająca boi sypać piłki do innych czy co jest grane, ale każda idzie do mnie. Ostatnia piłka. Libero przyjęła piłkę idealnie w strefę zero. Ostatnia piłka meczu w górze. Widzę jej tor lotu i zaczynam wyskok do ataku. Trzy dwa jedne. Po meczu. Radość była wielka, jednak trzeba było jeszcze pożegnać się z przeciwnikami i ludźmi na widowni. Jak zawsze pod siatka podałyśmy sobie dłonie. Następnie każda dostała piątkę od trenera a na koniec weszłyśmy z powrotem na parkiet aby podziękować za doping. Wyszukałam wzrokiem chłopaka, który mnie interesował i jak się okazało przyglądał mi się a już po chwili zbierał się aby zejść na dół. My natomiast miałyśmy ustawić się ko dziewiątym metrze boiska i oczekiwać kto zgranie MVP  czyli kto zdaniem obserwatorów był dzisiejszego dnia najlepszy na boisku. Stałyśmy wszystkie w wyznaczonym miejscu i czekałyśmy na werdykt. Widziałam, że to będzie ktoś od nas, ponieważ najczęściej zostaje MVP zawodnik drużyny zwycięskiej.
-A MVP dzisiejszego meczu zostaje...Panie i Panowie brawa dla nowej zawodniczki naszego klubu Leny Devine, która pociągnęła swoja drużynę do wygrania dzisiejszego spotkania.
Trochę wryło mnie w ziemię, że juz na pierwszym meczu dostałam tak cenną statuetkę, jednak trzeba przyznać, że zagrałam dobrze. Nie lubię siebie chwalić, ale dzisiejszy mecz  mi wyszedł. Podeszłam do mężczyzny, który wręczał statuetki podziękowałam mu serdecznie i wróciłam do drużyny. Nagle na boisko wtargnął Harry demaskując się tym samym coś do mnie krzycząc.
-Lena, czekaj!
Wtedy wybuchł chaos większość ludzi znajdujących się na boisku chciało się dostać na boisko co nie było trudno wystarczyło pokonać drabinki i już się było. Dziewczyny rzuciły się na chłopaka a ja patrzyłam na to wszystko z osłupieniem. Co on chciał ode mnie i od kiedy to on się przyznaje do tego, że mnie zna? Nagle obok chłopaka znalazło się dwóch ochroniarzy, którzy odepchnęli napalone fanki i kazano im wyjść grożąc policją. Dziewczyny zeszły z boiska nie wychodząc jednak z obiektu. Dobre i to. Chłopak podbiegł do mnie i stanął blisko czym spowodował, że wszystkie oczy zwróciły się w nasza stronę. Zrobiło mi się głupio i chciałam jak najszybciej stąd wyjść.
-Nawet się nie przywitasz?-powiedział uśmiechając się szeroko poprawiając grzywkę.
-Wiesz, powiedziałabym Ci cześć gdybyśmy się znali.
-Ale my się znamy.
-Ostatnio tak nie twierdziłeś, a teraz przepraszam, ale muszę już iść.- próbowałam wyminąć chłopaka jednak ten nie pozwolił mi zrobić nawet jednego kroku.
-Wybacz tamto, chciałbym Ci to jakoś wynagrodzić.
-To może kiedy indziej. Na prawdę muszę iść. Ci ludzie się patrzą na mnie jakby mieli mnie zabić. Nie mogę tu tak stać- tym razem pozwolił mi się wyminąć. Chyba dałam dobry powód dla którego muszę wyjść. W szatani zostałam zaatakowana milionem pytań skąd znam Harrego a czy może się z nim umawiam i czemu nic nie powiedziałam. Bla, Bla, Bla. Nagle ze mną rozmawiają. To jest dobry przykład tego jak sława może zwrócić w głowie innej osobie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam z hali. Po drodze zamieniłam kilka słów z trenerem i kilkoma innymi osobami, którzy gratulowali mi statuetki.Jakie było moje zdziwienie kiedy na chodniku przed halą zastałam Harrego. Taka sława usiadła na ziemi, nie wierzę. Wyminęłam go udając, że go nie widzę i poszłam dalej mając nadzieję, że to mi się uda. Jednak myliłam się i to bardzo ponieważ chłopak szybko wstał i podbiegł do mnie.
-Nie udawaj, że mnie nie zauważyłaś- naskoczył na mnie a mi zrobiło się głupio, to naprawdę mogło być niegrzeczne.
-przepraszam, ale się śpieszę.
-mogę Cię odwieść.
-nie, nie trzeba. Dojdę.
-Ale ja chcę.
-Harry o co ci chodzi. Jeszcze dwa dni temu udawałeś, że mnie nie znasz a teraz chcesz mnie odwozić do domu? - powiedziałam do niego patrząc na jego zielone oczy. To był zdecydowanie zły ruch z mojej strony.
-a nie wpadłaś na to, że może chcę Ci to wynagrodzić.?
-Wybacz, ale nie wierzę, człowiek nie zmienia swojego zachowania z dnia na dzień a teraz muszę iść. Cześć Harry.
Odeszłam od niego kierując się w stronę domu zastanawiając się dlaczego zachowanie chłopaka względem mnie tak diametralnie się zmieniło. Tak jak wspomniałam niemożliwe aby człowiek zmienił się o 180 stopni a już na pewno niemożliwe aby to on się zmienił. Ja po prostu w to nie wierzę.Jutro znowu nie będzie pamiętał jak mam na imię a ja wolę nie pakować się w znajomość z kimś takim.

W domu pierwszy raz od dłuższego czasu spędziłam czas z wujkiem i ciocia. Zasiedliśmy przy stole w salonie z kanapkami i herbatą w dłoni i zaczęliśmy grać w moja ulubiona grę jaką są skrable. Niesamowicie wciągająca jest ta gra i potrafię grac w nią godzinami. Jak byłam mała grałam w nią z tatą, który zawsze dawał mi wygrać a ja miałam przy tym tyle zabawy i radości. Piękne wspomnienia których nie zamieniłabym na żadne inne. Szkoda, że ich już nie ma, ale może własnie tak musiało być? Wierzę, że oni cały czas przy mnie czuwają. To trochę jak wiatr nie widzę ich, nie słyszę ale czuję ich obecność. Może Bóg ma dla mnie jakiś plan na życie sprowadzając mnie właśnie do tego miasta.

___________________________________________________
Krótko bo krótko ale wydaje mi się, że ciekawie. Dziękuję za 15 obserwujących i dotychczasowe komentarze. Cieszę się, że tak się udzielacie. Mam  nadzieję, że pod tym rozdziałem również pozostawicie po sobie jakiś ślad <3

10 komentarzy:

  1. oooo robi się coraz ciekawiej :D ciekawe czy Harry wygra ten zakład :D

    OdpowiedzUsuń
  2. awww *-*
    masz talent

    OdpowiedzUsuń
  3. super. czekam na next. jestem ciekawa czy hazza wygra

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww <3 Cudowne :*

    Kiedy kolejny ??
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super masz wielki talent xd czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Krótko, nie krótko, ale za to zacne :D
    Harry skurwiel w dalszym ciągu najbardziej mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze. nawet nie wiem jak się ciesze, że tak duże to siatkówki. sama trenuję i jestem w tym sporcie zakochana!. Harry to na serio skurwiel i kłamca :| Ale przyznaję ze po 4 rozdziałach jestem już tak zauroczona opowiadaniem ze kilka razy dziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału :D <3

    OdpowiedzUsuń