czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 19

Pod apartamentowcem, w którym ulokowane było mieszkanie Hazzy dość długo żegnałam się z Louisem. Jak się okazało był on na prawdę sympatycznym gościem, któremu nie wiadomo co odbiło do głowy aby pałac do mnie jakąś nienawiścią. Oczywiście nie obyło się bez moich milionowych zapewnień, że już się nie gniewam i wszystko jest w porządku. Kiedy przemówiłam mu do tej jego makówki zaprosił mnie na grilla, którego urządzają niestety jutro. Musiałam grzecznie podziękować za ofertę ponieważ już jutro gram prawdopodobnie najważniejszy mecz sezonu, który będzie decydował o wszystkim. Grill co prawda zogrywany jest w godzinach rannych, ale jestem pewna, że później jakiś trening i tak się odbędzie.Brunet zapewnił mnie, że coś jeszcze w tej sprawie wymyśli, ale nie chciał mówić nic więcej. W końcu się pożegnaliśmy i mogłam pójść przywitać się z chłopakiem.Stojąc przed ciemnymi drzwiami mieszkania zaczęły mną targać niepewności co do poważnej rozmowy z Harrym na temat mojego ewentualnego transferu do Włoch. Na szczęście szłam tam bym tylko na certyfikat i tak na prawdę w każdej chwili bym mogła wrócić, ale mimo wszystko czułam jak wszystko w moim żołądku wariuje. Dłużej się nie zastanawiając po prostu weszłam do środka czekając na rozwój wydarzeń. W pomieszczeniu poczułam charakterystyczny zapach perfum Harrego, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że na pewno gdzieś tu jest. Miałam zamiar zrobić mu niespodziankę i jak najciszej zamknęłam za sobą drzwi aby tylko nie słyszał, że ktoś jest w domu. Torbę odłożyłam na bok i swoje kroki skierowałam w stronę salonu, gdzie niestety nikogo nie zastałam. Później sprawdziłam kuchnię, łazienkę też nic. A więc została sypialnia. Weszłam powoli do środka i stanęłam na środku pokoju zastając pustkę.
-Gdzie on może być-powiedziałam na głos kiedy ktoś nagle podbiegł do mnie od tyłu, złapał w pasie i mocno do siebie przytulił.
-Hej mała-mocno pocałował mnie w szyję na co ja się zaśmiałam i odwróciłam w jego stronę.
-Tęskniłam-powiedziałam i wbiłam się w jego rozgrzane usta. Długo nie musiałam czekać na odwzajemnienie pocałunku,ba! Ja w ogóle nie musiałam czekać. Śmiałam się pomiędzy pocałunkami ponieważ Harry cały czas mnie gilgotał, widzę, że dobry humor mu dzisiaj sprzyja. Oderwałam się od niego i z jakiejś przyczyny pogłaskałam go po policzku. Tym razem to on się uśmiechnął pokazując te swoje zniewalające dołeczki.-Jestem po wykańczającym treningu, pewnie cała śmierdzę, a ty mnie jeszcze przytulasz-powiedziałam na co chłopak wybuchł śmiechem.- No o co Ci chodzi?-starałam się dopytać.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jaka słodka minkę przy tym zrobiłaś. Jestem w stanie przytulić Cie w każdej postaci.
-no dobrze, dobrze. Już się tak nie podlizuj. Ja się idę wykąpać i później będziemy musieli porozmawiać Hazza, to ważne.
-w takim razie czekam

**

Prysznic ukoił moje splatane nerwami ciało, ale trwało to niewyobrażalnie krótką chwilę gdyż wiedziałam, że nie mogę stać pod tym prysznicem wieki i rozmowa w końcu musi się odbyć. Szybko ubrałam na siebie bieliznę krótkie spodenki i męską koszulkę, jedna z tych w których mam w zwyczaju trenować. Mokre włosy tylko rozczesałam i pozostawiłam sobie samym. Gotowa do rozmowy wyszłam z łazienki i poszłam do salonu gdzie na kanapie rozłożony był Harry. Od razu mnie zauważył, jakby miał jakiś czujnik wyczuwający moja obecność. Uśmiechnął się szeroko gestem ręki wołając mnie do siebie. Usiadłam tuż przy nim mocno go do siebie przytulając. Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie, zero kłótni, zero przeszkód. Cisza, spokój i miłość. Chłopak gładził mnie po plecach co chwila całując w szyję nie odzywając się przy tym ponieważ był bardzo zainteresowany jakimś programem bądź filmem. Ja natomiast nie mówiąc nic zamknęłam się w sobie myśląc. Myśląc nad najważniejszą decyzją w moim życiu, decyzją, którą będę musiała podjąć prawdopodobnie już jutro. Mecz planowo ma się zacząć o 11 a tak jak mówił trener przed dziesiąta mamy być na hali a ja jeszcze muszę porozmawiać z An i Mattem. Mimo naszej chwilowej sprzeczki nie podejmę tak trudnej, życiowej decyzji bez nich.Z samego rana muszę do nich pojechać, nie wiem jak tam się dostanę, nie wiem jak zareagują na moje przybycie. Po prostu muszę tam być. Chwyciłam po telefon aby napisać wiadomość do An o tym, że mam zamiar ich jutro odwiedzić w bardzo ważnej sprawie. Jeszcze raz spojrzałam na lokowate włosy chłopaka, nabrałam powietrza w usta i zaczęłam mówić.
-Harry, my na prawdę musimy porozmawiać- zaczęłam. Drżącymi palcami zaczęłam się bawić jego włosami gdyż niesamowicie mnie to uspakajało.Chłopak szybkim ruchem wyłączył telewizor i spojrzał na mnie wyczekująco. To właśnie jedna z milionów rzeczy, które w nim kocham, dla rozmowy ze mną skończy robić totalnie wszystko.Gdy był teraz przez dwa dni w wirze wywiadów również znajdywał dla mnie czas, nawet podczas rozmowy z dziennikarzem.
-no mów o co chodzi, widzę, że Cie to męczy.
-nie wiem czy wiesz, ale gram jutro na prawdę bardzo ważny mecz sezonu
-tak wiem o tym kochanie-chłopak przerwał mi zapewniając, że jest tego świadomy-zrobię wszystko aby tam być.
-wiem, wiem, że zrobisz wszystko, ale daj mi wyjaśnić. Chodzi o to, że będzie tam bardzo ważny mężczyzna, który jak zobaczy, że gram na prawdę dobrze, może mnie powołać do najlepszej drużyny, jaką znam.
-no to świetnie- wybuchł Harry oczywiście nie pozwalając mi dokończyć.- to może jakiś szampanik?Dobrze wiemy, że Cię wezmą, bo jesteś najlepsza, w końcu jesteś moja. Musisz tam iść- chłopak pełen energii wstał i prawie w skowronkach pobiegł do kuchni, moje czyste wkurwienie na jego reakcję. Słyszałam jak czegoś szuka po szufladach a ja już nie wytrzymałam.
-Harry do cholery, to jest we Włoszech! Rozumiesz na drugim końcu Europy a ty otwierasz jakiegoś posranego szampana!-wykrzyczałam a reakcja na moje słowa był odgłos tuczonego szkła. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam za odgłose. Zobaczyłam rozbite kieliszki na podłodze i Harrego wlepiającego wzrok za okno.
-nic Ci nie jest?-zapytałam przerażona.
-Kiedy miałąś zamiar mi powiedzieć, że to jest w Italii?
-Czy ty siebie słyszysz? Właśnie próbowałam Ci to powiedzieć.
-Jestem pewien, że dowiedziałeś się o tym o wiele wcześniej, ale tak. Ja się muszę dowiadywać ostatni.-odwrócił się twarzą do mnie a w jego tęczówkach widziałam zdenerwowanie z odrobiną poirytowania.
-Dowiedziałam się dzisiaj na treningu, tak to jest w życiu sportowca. Zmieniamy kluby aby się uczyć, poznawać inne metody, style gry. To moja praca, jak twoją jest śpiewanie-starałam się to wszystko na spokojnie wyjaśnić.
-ale ja nie muszę wyjeżdżać do jakiś pieprzonych Włoch!
-ale ja jeszcze do cholery nigdzie nie wyjechałam ! Nie wiem czy dostanę propozycję, nie wiem co zrobię! rozumiesz? Nie wiem. Chciałam tą decyzję podjąć z Tobą, a ty zamiast ze mną porozmawiasz, krzyczysz na mnie, jakbym była człowiekiem wyprutym z uczuć!-po moich policzkach pociekły pierwsze łzy, jednak zdołałam mówić dalej.-twoje trasy będą trwać po kilka miesięcy, ale ja słowa nie powiedziałam ! Teraz zamiast tam stać powinieneś mnie do cholery przytulić-po tych słowach juz całkowicie się rozpłakałam. Na szczęście chłopak oprzytomniał, podbiegł do mnie. Objął mnie swoimi dużymi ramionami i zaczął głaskać po głowie.
-Masz rację przepraszam, jutro na ten temat porozmawiamy. Kocham Cię, wiesz o tym prawda? Nawet jak będziesz na drugim końcu świata to uczucie nie zgaśnie. Jednak musisz mi coś wybaczyć. Nie przyjdę jutro na twój mecz, nie będę w stanie patrzeć jak moja dziewczyna gra rewelacyjnie, dostaje ofertę życia... a ja będę musiał pozwolić jej odejść.-tylko pokiwałam głowa, ale niewyobrażalnie bolało mnie serce na myśl, że go tam nie będzie.

**

-dziewczyno i ty się pytasz czy masz jechać? Oczywiście!-ciocia An dzisiaj rano zareagowała prawie tak jak Harry wczoraj wieczorem, nie wiedząc jeszcze dokąd pojadę, tylko, że ona wiedziała. Siedzę u nich już od 7:30 a za parę chwil muszę się zbierać gdyż dochodzi 9.
-An, mówiłam Ci..
-wiem, Harry. Ale on zrozumie kochanie, nawet mężczyzna jest w stanie takie cos zrozumieć-powiedziała i zaśmiała się widząc minę mojego wujka.
-wiesz, że za nim nie przepadam, ale z tego co mówisz wierzę, że dacie radę-pierwszy raz dzisiaj na ten temat wypowiedział się wujek.-mam nadzieję, że nie zachowa się jak dupek i Cię nie zostawi. A ty.. co tu dużo mówić Lenka, dasz radę. Zawsze dajesz.
-dziękuję.Na prawdę teraz przekonaliście mnie, że jest to dobre wyjście. Teraz muszę się zbierać ponieważ jak juz mówiłam, mecz.. szkoda, że nie możecie przyjść. Wychodzi na to, że nikogo ze mną nie będzie.
-kochanie, jesteśmy zawsze z Tobą, nawet jak tego nie widzisz, a powiedz nam kiedy wrócisz do domu?
-nie wiem wujku. Teraz chcę spędzać czas z Harrym Przepraszam.
-rozumiem. To może chociaż przyjdziecie na jakiś obiad czy coś. Chyba będę musiał go przeprosić.
-jejku dziękuję- rzuciłam się mężczyźnie w ramiona- nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-wiem, wiem. Czego się nie robi dla mojej księżniczki. A teraz uciekaj na mecz.-ucałowałam ich jeszcze w policzki i w wyśmienitym humorze ruszyłam w stronę hali.

**

Nastawienie w drużynie było bojowe. Każda z nas nastrajała się w inny sposób, ja w swój standardowy. Ubrana w rozgrzewkową koszulkę, spodenki oraz dres klubowy ze słuchawkami w uszach biegałam po boisku robiąc kółka wokół całej jego szerokości. Wolałam odseparować się od świata i zając się poszczególną partią mięśni w swoim ciele. Po indywidualnej rozgrzewce zaczęłyśmy rozgrzewać się całą dwunastka wykonując sprinty do siatki i z powrotem. Kilka padów, przewrotów i zaczęły się skoki do bloków. Po normalniej rozgrzewce zabrałyśmy się za piłki. Rzuty, plasy-podstawa. Jeszcze nie czułam bólu w nadgarstku, ale gdy zaczęłam odbijać górą poczułam lekkie szczypanie, jeszcze zdatne do zniesienia. Jednak gdy koleżanka mi spasowała pod same nogi aby wyłapać piłkę musiałam się rzucić na parkiet. Piłkę obroniłam, ale słyszałam jednocześnie, że coś w nadgarstku gruchnęło.
-Nie, to nie możliwe, nie teraz, nie dzisiaj- nie umiałam dopuścić do siebie informacji, że mogłam skręć lub nie daj boże złamać nadgarstek. Szybko pobiegłam do pielęgniarki, która jak na każdym meczu siedziała w wyznaczonym miejscu. Po prostu pokazałam jej nadgarstek i pozwoliłam się nim zająć nic nie mówiąc. Słyszałam jak spiker mówi "gwieździe gospodarzy Lenie Devine zostaje udzielana pomoc lekarska, czy dziewczyna zagra w pierwszym składzie?".
-oczywiście, że zagram-powiedziałam na głos nie zwracając na pielęgniarkę.Czułam jak na moim nadgarstku rośnie ilość plastrów i ściągaczy, które swoją obecnością tylko mnie irytowały. Jestem typem osoby, która leczy się sama, jednak dzisiejsza ranga meczu nie pozwoliła mi na prywatna klinikę we własnej kuchni. Starsza kobieta dała mi jeszcze dwie tabletki przeciwbólowe, zamroziła mięśnie sąsiednie z nadgarstkiem  i pozwoliła mi powrócić do rozgrzewki. Kiedy weszłyśmy na siatkę, czyli mówiąc w zrozumiałym języku zaczęłyśmy atakować, zauważyłam, wielkie zamieszanie na trybunach. Nagle w jednym sektorze pojawili się wszyscy a bynajmniej tak mi się wydawało. Pierwszy wszedł Louis a zaraz za ni El, Zayn, Pezz,Liam, Dan oraz Niall ze swoja miłością życia czyli żelkami. Nigdzie nie widziałam Hazzy, tak jak mówił, nie przyjdzie. Zauważyłam, że zawzięcie szukali czegoś w swoich torbach i nagle powyciągali różne plakaty z napisami "dawaj nasza gwiazdko" "Lena dzisiaj czadu da bo Horana na trybunach ma" i wiele wiele innych haseł. Nagle kamera najechała na ich uśmiechnięte twarze a mi w oczach pojawiły się łzy. No nic, musiałam dalej się rozgrzewać. Po Lewym ataku weszłyśmy na moje skrzydło, później środek i zagrywka. Koniec.
Od tej pory jesteśmy robotami. Podbiegłyśmy niczym zaprogramowane do ławek i przebrałyśmy koszulki, gwizdy na trybunach były teraz tak ciche jakbyśmy były same, totalnie wyłączone od rzeczywistości. Szybka narada z trenerem, ustalona wyjściowa szóstka. Zaczynamy.

Pierwsza akcja. Dość szybka ponieważ zakończona błędem przeciwniczek, dobry początek. Nasza zagrywka. Przebita na drugą stronę, odpowiedź lekkim plasem, podbicie piłki i wystawa do mnie. Wycofanie zapamiętany w  głowie układ nóg lewa, prawa,lewa, wyskok, wygięcie w łuk, wyprowadzenie rąk, skręt nadgarstka, uderzenie. Wylądowanie. Aut. Nie wierzę, mój pierwszy tam poważny błąd w uderzeniu a za czym idzie strata punktu.Szybkie otrząśnięcie się i pozycja do odbioru. Zagrywka idzie w moją stronę, nie przyjęłam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Spojrzałam wymownie na koleżanki dając do zrozumienia, że jestem atakującą i nie przyjmuję. Powinny mnie kryć. Jednak wiem, że mnie o to chodzi. Gram dalej, kolejny atak 2 metry w aut, zagrywka w siatkę. Ból nadgarstka, niepokój w głowie. Nie umiem się wyłączyć, coś się we mnie, w moich mechanizmie zepsuło. Nagle słyszę "czas na żądanie naszego trenera" Cała w stresie zeszłam z boiska chwytając za bidon z wodą.
-Lena jak zaraz tam nie wejdziesz i nie zagrasz tak jak potrafisz zmieniam Cię, jasne?-powiedział trener na krótkiej trzydziestu sekundowej przerwie. Wytarłam twarz ręcznikiem i wróciłam na parkiet. Zagrywka przeciwników dobry odbiór piłka, już nie posłana do mnie a koleżanka zdobywa punkt. Radość, ale wiem, że normalnie ta piłka poszła by do mnie. Spojrzałam wymownie na mój "obóz" na trybunach i bezgłośnie wymówiłam "gdzie on jest" widziałam, że El mnie zrozumiała i szeptała coś Louisowi na ucho. Teraz tylko czekać na jego przyjście. Przerwa techniczna, przegrywamy 5:8, jeszcze nie jest tragicznie. Chwila oddechu i ponowny powrót na boisko. Poprosiłam rozgrywającą, aby nie wystawiała mi do póki jej nie powiem, zgodziła się i najbliższe punkty grałam jako asekuracja.Nagle na boisku wybuchło kolejne zamieszanie i pisk kilku dziewczyn. Wiedziałam, wiedziałam, że to on. Spojrzałam w tamta stronę i się szeroko uśmiechnęłam a chłopak zrobił tą swoją głupkowata minę siedząc już na trybunach. Zaśmiałam się i krzyknęłam do
rozgrywającej, że już jestem. Kolejna piłka, ja w pełni gotowa do ataku ale piłki nie dostałam a druga dziewczyna nacięła się na blok. Pięknie, jak teraz się nie pozbieramy to pierwszy set w plecy. Nie dostałam równiez kolejnej piłki.
-Podaj do Leny! Słyszysz? Do Leny!-krzyczał trener, ale nawet jego krzyki niczego nie wnosiły-idiotko podaj do Leny!
W końcu gdy nasza skrzydłowa po raz kolejny dostała buty(ściana z bloku) nie wytrzymałam i podeszłam do naszej szumnej rozgrywającej.
-czego nie rozumiesz w słowach podaj do Leny?-wykrzyczałam jej w twarz.
-Odwal sie dobra?-o nie, do mnie na boisku tylko trener może takie teksty sypać.
-O co ci kurwa chodzi?-nie wytrzymałam.
-o to, że nie będę każdej piłki wystawiac do nieskutecznego zawodnika!
-ale właśnie to robisz, spójrz na wynik zaraz będzie set w plecy, drugi i kolejny. Ogarnij się wreszcie.-nawet nie zauważyłam kiedy publika ucichła, a kamera była nakierowana na naszą dwójkę.
-jebnij jej Lena-wykrzyczał Nialler, czym spowodował głośny śmiech na całej hali. Jednak odpoczynek nie mógł trwać długo ponieważ sędzia nakazał powrót do gry. Kolejna akcja, już moja i od początku Wycofanie zapamiętany w  głowie układ nóg lewa, prawa,lewa, wyskok, wygięcie w łuk, wyprowadzenie rąk, skręt nadgarstka, uderzenie. Wylądowanie. Atak po prostej, punkt.
Reszta tego seta skończyła się dla nas pomyślenie. A ja w końcu weszłam na odpowiednie obroty. Ostatnia akcja w trzecim secie przy stanie 2:0 dla nas była początkiem i końcem czegoś pięknego.  Wygrałyśmy, ale jakim kosztem, moim kosztem. Przeciwniczki odebrały zagrywkę, piłka była w górze, a ja stałam wycofana w pierwszej strefie do obrony, niespodziewana kiwka, moja obrona i nagle trach. Po nadgarstku. Wiedziałam już, że jest złamany, jednak szybko się pozbierałam i grałam dalej. Punkt, set, mecz. Euforia. Czyste szaleństwo na trybunach.
Na płytę boiska chcieli wbiec wszyscy ale nagle wyłoniła się ochrona. Podbiegłam do mundurowych i poprosiłam aby przepuścili moich znajomych. Jako pierwsze wyściskały mnie dziewczyny, gratulując i obcałowywując. Kolejny był Liam, mimo, że ledwo go znałam wpadłam w jego objęcia po to aby później znaleźć się w objęciach Zayna i Louis'a.
-Mówiłem, że dasz radę?Jestes najlepsza-wyszeptał mi pasiasty do ucha.-idź do Hazzy, chyba musi Ci cos powiedzieć.
Przepchałam się przez tłum ludzi gratulujących mi wspaniałego meczu i wzrokiem starałam się go odnaleźć. Siedział na płycie boiska zbierając konfetti z parkietu. Przysiadłam się do niego i oparłam głowe o jego ramię.
-dziękuję, że przyszedłeś.
-i tak oglądałem mecz w telewizji.
-Harry, jeżeli nie chcesz, to ja nie pojadę, mogę tutaj zostać, też jest mi dobrze. Razem z Tobą.
-nie to ty posłuchaj. Jeżeli ten facet zaproponuje Ci wyjazd, to jedź. Nie zastanawiaj się. Jedź i spełniaj swoje marzenia. Zawsze będę po twojej stronie. Nie odkładaj tego tylko z mojego powodu.
-jesteś pewien?
-dla Ciebie wszystko-wbił się w moje usta a ja odwzajemniłam pocałunek, który był przepełniony miłością. Nie interesowało mnie to, że paparazzi, którzy nagle sie tu znaleźli robili niezliczona ilość zdjęć.  Ta chwila była nasza.. do czasu.
-przepraszam, że przerywam. Lena, trener Cię woła. Mnie wzięli, mam nadzieję, że Ciebie również.-przerwała nam tą wspaniałą chwilę koleżanka z druzyny, która razem ze mną miała wyjechać do Włoch.
-dobrze, juz idę. A i poznaj mojego chłopaka.To jest Harry
-Hazz to jest Maddie.
Zostawiłam tę dwójkę i pobiegłam do trenera.Starszy mężczyzna stał niedaleko ławki rezerwowych rozmawiając z wysokim brunetem w garniturze, od razu wiedziałam kim on jest.
-o jest i nasza gwiazda- trener objął mnie ramieniem-Lena to jest Marco, jest prezesem klubu Trentino i zaoferowali Tobie oraz Maddie miejsce w drużynie, mam nadzieję, że twoja odpowiedź jest prosta.-przedstawiłam się mężczyźnie, który wyglądał mniej więcej na 40 lat. Chwilkę porozmawialiśmy a ja bez dłuższego zastanowienia zgodziłam się na wyjazd do słonecznej Italii. Podziękowałam za ofertę oraz zapewniłam, że nie mogę się doczekać wspólnej pracy i odeszłam od mężczyzn. Nie wiedząc co ze sobą zrobić pobiegłam do Harrego, który teraz stał razem z resztą moich przyjaciół. Wbiegłam w kółko i wykrzyczałam
-jadę do Włoch-rzuciłam się chłopakowi w ramiona i mocno pocałowałam dookoła zabrzmiały oklaski i gwizdy a ja nie miałam ochoty się od chłopaka odrywać.
-to co, jedziemy do nas na grilla!-zarządził Louis

**

-Lena! pierś z kurczaka a'la Louis zjesz?-krzyczał pasiasty przy grillu podczas kiedy ja razem z dziewczynami siedziałam nad basenem mocząc nogi i sie opalając.
-A'la Louis jeszcze nie jadłam więc poproszę !
-To co Lena, niedługo się rozstajemy-powiedziała Dan sącząc drinka.
-kto by pomyślał, że ta dwójka idiotów doprowadzi do naszego poznania-zaśmiała się El-zawsze byłam tylko ja Dan i Pezz oraz oczywiście miliony hejtów, bardzo się cieszę, że ktoś do nas dołączył
-nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że do was dołączyłam. A co do hejtów, na prawdę was podziwiam, często w telewizji widzę jak fanki chłopców na was reagują, chyba nie dałabym rady a na szczęście jeszcze nie spotkałam się z nienawiścią z ich strony.
-wchodziłaś na portale społecznościowe?-zapytała Perrie.
-nie, nigdy to nie było moim uzależnieniem a teraz już całkowicie zaprzestałam odwiedzania twittera.
-i bardzo dobrze-zaśmiała się Dan.
Nagle do basenu na bombę wskoczył Harry Zayn i Niall całe nas oblewając wodą.Nie obyło się bez pisków i krzyków. Wyławiający się spod wody Harry i jego słodkość zaraz po tym powodowała, że chciałam go pocałować. Podpłynął do mnie i swoimi umięśnionymi ramionami wydostał się z basenu siadając obok mnie.
-wiesz mam nie pochamowaną chęć zrobienia czegoś-wymruczał mi do ucha kładąc rękę na udo. Dobrze, że Perrie weszła do basenu z Zaynem i teraz się chlapali a Dan i El o czymś zawzięcie plotkowali, bo jestem pewna, że na mojej twarzy pojawił się rumieniec-chciałbym zobaczyć Cię całkiem nagą u siebie w łóżku, całą tylko dla mnie-mówił dalej coraz wyżej podjeżdżając swoją dłonią.
-Jedzenie-wykrzyczał Louis, teraz jestem mu za to niewyobrażalnie wdzięczna.
-mmm ale jestem głodna-powiedziałam i szybko podbiegłam do chłopaka zostawiając Hazzę samego nad basenem. Każdy nałożył sobie na talerz wszystko na co tylko miał ochotę i wszyscy razem usiedliśmy przy ogromnym stole zajadając się przysmakami, śmiejąc się i fantastycznie spędzając czas z przyjaciółmi. Po około czterech godzinach Harry wstał złapał mnie za rękę i zakomunikował.
-no to my już się będziemy się zbierać-powiedział poruszając charakterystycznie brwiami czym rozbawił całe towarzystwo.
-tylko tam za bardzo nie baraszkujcie dzieci-powiedziała Dan czym juz całkowicie rozbawiła towarzystwo. Horan śmiał się do tego stopnia, że cała zawartość jego ust wylądowała na stole.
-cała dzielnica będzie znała moje imię-powiedział Harry patrząc na mnie a ja chciałam w tym momencie zapaść się pod ziemię.
-Harry..-powiedziałam wtapiając się w jego bok.Chłopak się zaśmiał pomachał wszystkim i zaprowadził mnie do samochodu.

**
-Nie wyobrażam sobie sześciu miesięcy bez Ciebie, wiesz? Uzależniłem się od Ciebie, ale oboje mnie znamy-powiedział Hazz gdy leżeliśmy na łóżku mocno się do siebie przytulając. Chłopak gładził moje włosy a ja wysłuchiwałam jego równy oddech.
-damy radę, wiesz, że damy.
-wiem, że ty dasz radę. Jesteś tak niesamowita i jestem pewien, że tam we Włoszech będziesz miała samych adoratorów, ale wiem, że dasz radę. Kocham Cię-pocałował mnie w głowę.
-ja cie kocham mocniej i wiem, że zrobisz to samo.Czuję, że największy łamacz serc i babiarz nie złamie mi serca-pocałował go w usta.
-nigdy cie nie zawiodę, obiecuję-przekręcił się tak, że teraz leżał już na mnie-a teraz chodź tu do mnie-wbił się w moje usta z taką zachłannością miłością i pożądaniem jakiego dawno nie czułam.Jego ręce zawędrowały pod moja koszulkę, której już po chwili nie miałam na sobie...

___________________________________________

dam, dam, dam.Jest to przed ostatni rozdział tej serii. Jeszcze 20  i koniec pierwszej części. 
W sobotę wyjeżdżam i nowy rozdział ani na tym ani na pierwszym blogu sie nie pojawi.
Mam nadzieje, że dacie radę zostawić 25 komentarzy.
Dziękuję za ostatnie komentarze i bardzo się cieszę, że zostawiacie takie długie opinie.
Do usłyszenia <3



czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 18

Nareszcie wychodzę z tego mieszkania w którym pustka przeszywa mnie na wskroś. Z jakiego mieszkania? Od powrotu z Chomles Hapel mieszkam u Harrego. Sam mi to zaproponował dobrze wiedząc, że wolę jeszcze nie wracać do Any i Matta. Jednak nie przestałam utrzymywać z nimi kontaktu, a raczej z An bo najwyraźniej tylko ona mnie rozumie. Pewnego wieczoru podczas rozmowy powiedziała mi nawet, że ona to samo zrobiłaby dla Matta gdyby rodzice zabronili jej się z nim spotykać, aż miło mi na sercu się zrobiło gdy nazwała siebie tak jakby rodzicem, dając do zrozumienia, że zawsze mogę na nią liczyć. Co do mojej pracy...  na szczęście nie została mi ona odebrana, ale szef zmniejszył mi ilości godzin odbierając nocki ponieważ po tej całej aferze bał się o mnie. Z Hazzą układa nam się się wyśmienicie, ale doradził mi abym nie wchodziła na żadne portale społecznościowe typu twitter, ponieważ ich fanki mogą być dla mnie bezlitosne, więc najlepiej jak całkowicie odetnę się od tego świata. Następnego dnia po tej całej imprezie gdzie sie pobiłam, napiłam i pogrążyłam miałam kaca morderce i mój kochany chłopak nie szczędził mi uszczypliwych komentarzy dając wszystkim mieszkańcom do zrozumienia, że się źle czuje jak gdyby mój wygląda tamtego dnia nie wystarczał do takich wniosków. Kiedy  wyjeżdżaliśmy Annie z ledwością nas z domu wypuszczała płacząc przy tym niemiłosiernie. Musieliśmy więc obiecać, że nie długo ponownie ich odwiedzimy. Niestety Harry musiał wczoraj rano wyjechać i dopiero dzisiaj wieczorem wraca, więc całkiem sama siedziałam w naszych czterech ścianach.A teraz? Teraz mijam ulicę Londynu, które nie są juz mi tak straszne i znienawidzone jak na początku. Z  uśmiechem na ustach i torbą zawieszoną na ramieniu wchodziłam właśnie do wielkiej hali sportowej na której nie byłam od kilku dni. Przywitawszy się ze wszystkimi poszłam do szatni w której dziewczyny podobno już są więc nie pozostało mi nic jak pokonać kilka pięter schodów i kierować się do szatni. Bez stresu weszłam do środka i się przywitałam się z kilkoma dziewczynami, te coś tam wybąkały w moim kierunku i miałam wrażenie, że o mnie rozmawiają, ale raczej nic na to nie poradzę a już na pewno nie będę się przejmować.  Usiadłam przy swojej szafce i zaczęłam się przebierać mając nadzieję, że nikt nie zwraca na mnie uwagi.
-Jej Lena, co Ci się stało?-podbiegła do mnie najsympatyczniejsza dziewczyna z drużyny wskazując moje jeszcze widoczne siniaki na brzuchu.-czy ten cały Harry Cie bije?-zapytała a mi o mało oczy nie wyszły z orbit.
-nie no coś ty.-zaśmiałam się na same wspomnienie tamtej bijatyki- on by na mnie ręki w życiu nie podniósł, a to- wskazałam na siniaki- to na prawdę długa historia. Opowiem Ci może po treningu a teraz chodź bo się spóźnimy- chwytając za bidon z wodą wyszłyśmy z szatni i zbiegłyśmy po schodach do hali. Trenerzy już byli i o czymś zawzięcie rozmawiali. Nie zwróciwszy na nich większej uwagi poszłam za zaplecze po apteczkę aby zabandażować jeszcze obolały nadgarstek. Usiadłam na ławce z reszta dziewczyn i czekałam na przybycie trenerów, w końcu udało im się przyjść więc ucichły rozmowy i czekałyśmy na to co maja nam do powiedzenia.
-Więc witam was po kilku dniowej przerwie. Mam nadzieje, że wypoczęłyście ponieważ jutrzejszy mecz został przeniesiony na jedenastą więc przed dziesiątą chcę tutaj gotową do rozgrzewki widzieć już każdą z was. Lena-spojrzał na mnie tak samo jak i cała reszta co lekko prze speszyło- ty wraz z Maddie dostałyście możliwość grania w Trento, jutro na meczu mają się pokazać przedstawiciele tamtejszego klubu, mam nadzieje, że dacie z siebie wszystko-spojrzałam na dziewczynę,z którą rozmawiałam kilka minut temu w szatni. Widziałam w jej oczach lekkie przerażenie, które teraz również gościło na mojej twarzy. Trento to jeden z najlepszych klubów w Europie na granicy Włoch z Niemcami. No właśnie Włoch!Przecież ja ani nie znam języka, ani nic. Nie wiem czy mogę teraz tak wszystkich zostawić, Harrego, An, Matta. Będę musiała  z nimi na ten temat porozmawiać.- Coś ty zrobiła z tym nadgarstkiem ?!-zdałam sobie sprawę, że te słowa sa skierowane w moją stronę.
-Ja, to przez przypadek.
-Przypadek, nie przypadek, jutro masz grać na najwyższych obrotach, zrozumiano?
-tak trenerze.
-no to teraz rozgrzewać się raz, raz.
Dzisiaj na treningu robiłam wszystko jak robot, nastawiona maszyna do biegania, skakania i odbijania piłki. Nie miałam kontroli nad własnym ciałem ponieważ to ono przejęło teraz władzę nad moim umysłem. Nie czułam piekielnego bólu wydobywającego się z mojego najwyraźniej zwichniętego nadgarstka. Nie czułam zmęczenia w nogach robiąc kolejną serię stacyjek, nie czułam nic poza strachem, który znalazł się w mojej głowie z powody irracjonalnego strachu na myśl wyjazdu tak daleko.Wiem, że jeszcze nic nie jest pewne, ale od dziecka marzyłam aby grać gdzieś zagranicą, a dzisiaj gdy jest to na wyciągnięcie ręki dopadają mnie wątpliwości. Kto by pomyślał, że to właśnie Harry będzie moim największym dylematem i powodem, dla którego chciałbym tu zostać. Jeszcze kilka tygodni jedyną myślą był wyjazd z Londynu poznania kogoś, a tutaj takie zwroty akcji w moim życiu. Z mojego transu wyrwał mnie znajomy głos i fakt, że wszyscy przestali biegać. Rozejrzałam się dookoła hali i zauważyłam, że woźny Edward, który pozwala mówić na siebie po prostu Ed szarpie się ze znajomą mi postacią, jednak od tyłu owego mężczyzny nie rozpoznałam.
-Lena, powiedź mu coś, bo będę musiał zadzwonić po ochroniarza-zakapturzona postać wywołała moje imię i w końcu odwróciła się w moja stronę. Gdy zobaczyłam kto tam stoi o mało się nie przewróciłam, a oczy wszystkich zgromadzonych osób ponownie były skierowane w moja stronę.
-Lenka czy znasz tego mężczyznę?-zapytał coraz bardziej poddenerwowany trener.
-tak trenerze znam, ale nie chcę aby tu zostawał.-powiedziałam i odwróciwszy sie do chłopaka plecami wróciłam do treningu.
-I tak musimy porozmawiać!-krzyknął i wyszedł z hali, obawiałam się tego co on chce mi powiedzieć a przede wszystkim tego, że jak skończę trening on gdzieś tam będzie stał.

**
-możemy teraz porozmawiać? Nie zajmę ci wiele czasu tylko kawa- zostałam zaczepiona kiedy schodziłam po schodach po treningu.
-mało namieszałeś w moim życiu?
-za dużo dlatego chcę Cię teraz przeprosić i wszystko naprawić. Jedna kawa, zrób to dla siebie, mnie i Harrego.
-No dobrze, chodźmy.-zgodziłam się ponieważ wiedziałam, że chłopak tak szybko nie odpuści i będzie drążył dziurę dopóki nie wypiję z nim tej cholernej kawy. Weszliśmy do jego sportowego samochodu i ruszyliśmy w bliżej nieokreślone miejsce.

**

-tutaj kawa dla państwa, jeżeli jeszcze czegoś będą państwo sobie życzyć proszę wołać-do naszego stolika podeszła niewysoka kelnerka o komicznych tęczowych włosach, po których pewnie wszyscy ją zapamiętuję. Postawiła przed nami dwie kawy i wróciła do pracy. Upiłam pierwszy łyk i wyczekująco spojrzałam na chłopaka, jednak ten patrzył się w jeden bliżej nie określony punkt gdzieś za oknem.
-Louis, powiesz mi o co chodzi? Bo za bardzo nie rozumiem.
-no to już Ci wszystko tłumaczę.Od kiedy jesteś z Harrym, mój kontakt z nim zmalał do zera, ale nie. Nie chcę Cię za to winić ponieważ wiem, że on odciął sie ode mnie przeze mnie. Jednak ja juz tak nie mogę. Pokochali Cię wszyscy. El, Dan i Perrie morały prawiły mi od dawna, Hazza wolał się po prostu nie odzywać a chłopaki patrzyli na mnie z politowaniem i postanowiłem Cię przeprosić za swoje zachowanie.
-Wiesz, nie chcę abyś mnie przepraszał dlatego, że inni Cię o to proszą. Wolę aby ludzie lubili mnie za to jaka jestem a nie z ledwością akceptowali  tylko dlatego, że jestem z ich przyjacielem.
-ale ja nie chcę Cię tylko akceptować, chcę Cie poznać i być ponownie przyjacielem dla Hazzy i może również dla Ciebie. To ja zaprosiłem wtedy Caroline, to ja byłem powodem waszych kłótni, ale kiedy zobaczyłem wasze wspólne zdjęcie, które dodał Hazza i ten wasz uśmiech, to sobie pomyślałem "Louis ty kretynie o co Ci chodzi?" i wiesz co? Dalej nie wiem dlaczego byłem tak uprzedzony do Ciebie. Przepraszam- nie wiem dlaczego ale całkowicie wierzyłam w jego słowa. Czułam,że są szczerze i, że nikt go do tego nie zmusza.
-wybaczam Ci  Louis. Ale na szczęście już nie długo nie będziesz musiał mnie znosić-powiedziałam i dopiero później ugryzłam się w język.
-co masz na myśli?
-nie, nic.
-oj no przestań, nikomu nie powiem, Chillout Lena, nie jestem ostatnim dupkiem.
-no ostatnim dupkiem może i nie-zaśmiałam się widząc minę chłopaka po tych słowach-dzisiaj na treningu dowiedziałam się, że chcą mnie wziąć do drużyny w jednym z najlepszych zespołów w Europie.
-i co w tym złego?
-no wszystko fajnie, ale ten zespół jest we Włoszech, Louis, we Włoszech.  Przez to, że wtedy przyszliście do mnie do pracy mam tak wielki mętlik w głowie, że szok. Bo co ja mam powiedzieć Harremu?
-no nie wiem, ale wiem, że musisz z nim na ten temat porozmawiać.
-wrócił już?
-jakoś godzinę temu.
-obrazisz sie jak Cie poproszę o odwiezienie do domu?
-no coś ty, jedźmy w takim razie.

____________________________________
tak jak obiecałam po minimum 20 komentarzach pojawił się kolejny rozdział, jak wam się podoba?
Za jakieś 2 lub trzy rozdziały będzie już koniec pierwszej części. Chcecie kolejną? 
Jeżeli tak to czekam na wasze opinie w komentarzach ;)
I teraz również proszę o minimum 20 ;)
do usłyszenia <3

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 17

-Lena, widziałaś gdzieś moja koszulę?!Zaraz goście przyjdą a ja nie wiem gdzie ją położyłem.-Harry biegał po całym domu wrzeszcząc, że nie może znaleźć wierzchniego ubrania mimo tego iż mówiłam mu już, że jest w pralni, gdzie ją wyprasowałam. Lokowaty wpadł do pokoju jak burza setny raz sprawdzając w ogromnej szafie prawie rozwalając jedną z półek. Nie mogłam patrzeć jak się biedaczek męczy, ale widok jego umięśnionej klatki utrzymywał mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam przetrzymując go odrobinę w niepewności. Widziałam jak spogląda na mnie tymi swoimi zielonymi paczadłami proszącymi o zlitowanie się nad nim.
-Pralnia, ciołku juz Ci mówiłam. Leży na desce do prasowania.
-jesteś najlepsza!-prze szczęśliwy ucałował mnie w policzek i wybiegł do pomieszczenia do którego go pokierowałam. Ja natomiast zaczęłam się ubierać. Z początku w ogóle nie miałam pomysłu ponieważ w mojej torbie do której wrzucałam wszystko co się dało tak na prawdę nic do siebie nie pasowało. Poszłam z problemem do mamy chłopaka, która pomogła mi szybciej niż sądziłam. Chwilę postała przy mojej torbie z której wyciągnęła białą koszulkę z kwiatowym wzorem i do tego walające się po kieszeniach kolczyki, których nie miałam w zwyczaju nosić. Kobieta stwierdziła, że ta koszulka będzie pasowała, ponieważ ta kolacja ma nie być bardzo elegancka i ona sama ubiera się tylko troszkę bardziej odświętnie. A biorąc pod uwagę, że później mamy w planach iść z Lexi na imprezę to nie mogę się  wyróżniać. Sama chciałam ubrać czarne spodnie ale zostało mi to zabronione w jednym prostym zdaniu mówiącym, że mam odkrywać swoje śliczne nogi. Dostałam od Annie czarną spódnicę z podwyższonym stanem i czarne buty. Nie wiedziałam jak jej dziękować. Całośc teraz nałożyłam na siebie i powiem, że wyglądałam na prawdę dobrze. Tylko obawiam się, że Hazza już nie będzie ode mnie wyższy.  Włosy zostawiłam rozpuszczone natomiast oczy wytuszowałam oraz pomalowałam usta.Gotowa zeszłam na dół gdzie pomogłam do końca przyszykować stół.
-dziękuję Ci kochanie za pomoc, a możesz przynieść sztućce z kuchni, na śmierć o nich zapomniałam.
-oczywiście, cos jeszcze przynieść?
-nie, sądzę, że to wszystko.-tak jak poprosiła kobieta poszłam do kuchni, gdzie o blat opierał się mój chłopak pisząc coś zaciekle na telefonie.
-wow, wyglądasz...bosko-podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta.-ale tych butów to chyba się będziemy musieli pozbyć.Jestem ledwo od Ciebie wyższy.
-oj nie marudź.A trampkach przecież nie pójdę-wyminęłam chłopaka i skierowałam się do szuflady, z której wyciągnęłam przedmioty po które tu przyszłam i razem z loczkiem poszliśmy do jadalni. Porozkładałam wszystkie sztućce kiedy to po upływie kilku sekund rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Gospodarz domu czyli w tym przypadku Robin poszedł otworzyć drzwi a nasza pozostała trójka rozsiadła się w salonie. Usłyszałam dwa nowe głosy przeplatające się z głosem Robin'a. Kiedy weszli w głąb mieszkania moim oczom ukazała się para ludzi mniej więcej w wieku Annie. Kobieta była nie wysoką blondynką ubraną w wysokie czarne szpilki długą spódnicę oraz modną ostatnimi czasy zwiewną koszulkę. Cały wygląd z pomocą makijażu odejmował jej lat. Zaraz za nią stał wysoki mężczyzna ubrany w jasne spodnie i czarną marynarkę, a jego twarz przyozdabiał lekki zarost.
-Kochani, goście już są-powiedział Robin zwracając się do nas. Annie przywitała się ze znajomymi a my czekaliśmy aż ktoś nas sobie przedstawi. Na szczęście nie musiałam czekać długo ponieważ kobieta przypomniała sobie o naszym istnieniu.
-Kate, Mark, to mój syn Harry-zaczęła brunetka na co Hazza podał dłoń wysokiemu mężczyznę i ucałował kruchą dłoń blondynki.-a to Lena jego dziewczyna.
-bardzo mi miło-powiedziałam i padałam dłonie mężczyźnie.
-no to może przejdźmy do jadalni, kolacja już jest gotowa.
Zajęliśmy miejsca przy stole gdzie siedziałam obok loczka. Na przeciwko nas usiedli goście a po bokach Robin oraz Annie. Na początku rozmowa przybrała wyraz bardzo oficjalnej ponieważ mężczyźni musieli omówić pewne sprawy biurowe. Nie do końca wiedziałam o co chodzi ponieważ nie wiedziałam czym obydwoje się zajmują więc w ciszy siedziałam i przysłuchiwałam się konwersacji. Kiedy na stół "przywędrowało" główne danie rozmowa o pracy zeszła na dalszy plan a panie zaczęły rozmawiać na mniej ważne tematy.
-No to Harry czym się zajmujesz?-zagadała blondynka, na co ja się uśmiechnęłam i zastanawiałam się co chłopak odpowie.
-cóż..-zaczął z uśmiechem- dziwnie mi odpowiadać na takie pytanie.
-co sądzisz , że wszyscy Cię znają?-powiedziałam na co rodzina chłopaka zareagowała głośnym śmiechem. Widziałam na twarzach gości lekkie zdezorientowanie.
-nie wcale tak nie sądzę...dobra, tak myślałem.-powiedział chłopak, czym spowodował kolejną falę śmiechu.-wracając do odpowiedzi. Zajmuję się muzyką, a tak właściwie to śpiewam w zespole One Direction, zajęliśmy trzecie miejsce w X-factorze- powiedział a ja dopiero teraz słyszałam jak o kimś o tym opowiadał, ponieważ większość ludzi, których spotkaliśmy wiedziało kim chłopak jest.
-no to gratuluję, i przepraszam, że jestem tak niedoinformowana.
-nie ma za co przepraszać. Miło jest czasami powiedzieć co się robi.
-a Ty Lena, dobrze pamiętam? Co robisz w życiu?
-tak dobrze pani pamięta. Ja poszłam w stronę sportu. Od kilku lat gram w siatkówkę a od niedawna w klubie Londyńskim.
-jest najlepsza-wtrącił Harry.Przez co na mojej twarzy pojawił się jak mniemam burak.
-nie przesadzaj.
-powinnaś sie cieszyć, że twój chłopak tak w Ciebie wierzy. A co planujesz dalej? -temat drążył tym razem Mark.
-ależ ja się bardzo cieszę. Wiem, że zawsze mam w nim wsparcie. A co do dalszej, jakby to nazwać kariery. Mam kilka propozycji z kilku fajnych miejsc, ale jeszcze nic nie postanowiłam, mam dużo czasu. Wiem, jedno, że przede wszystkich chcę się rozwijać.-wydaje mi się, że wyszłam dzielnie z podbramkowej sytuacji. Wolałam nie wyjawiać możliwości wyjazdu za granicę nie omawiając tego wcześniej z Harrym.
-piękne słowa, a ile wy się właściwie już znacie?-popatrzyłam na Hazzę aby to on odpowiedział na to pytanie.
-my to sie chyba znamy całe życie. Razem chodziliśmy do przedszkola i do szkoły. Później nasze drogi się rozeszły. A teraz bardzo was przepraszam, ale my musimy już iść. Niestety jesteśmy umówieni.-powiedział po czym zaczął wstawać od stołu.
-miło było państwa poznać.
-nie wróćcie za późno.
-mamo, jestem dorosły, wrócę kiedy będę chciał, ale spokojnie rano jak do nas do pokoju przyjdziesz to będziemy, ale nie przychodź przed 10, bo dzisiaj przesadziłaś.-te słowa wywołały kolejną falę śmiechu, po której na dobre opuściliśmy dom kierując się do samochodu.
-jesteś pewien, że jazda samochodem tam jest dobrym pomysłem? Jak wrócimy?
-kolejny raz dzisiaj nie dam Ci się przekonać do spaceru. Wrócimy taksówką, a teraz nie marudź, tylko wchodź

**

-Lana, Harry!!-usłyszeliśmy nawoływanie naszych imion gdy wyszliśmy z samochodu. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam Lexi z chłopakiem przy drzwiach klubu, dopiero teraz pożałowałam, że się na to zgodziłam. Osoba nie pijąca nie czuje tej "magii" tego rodzaju miejsc i mam wrażenie, że to będzie długa ciężka noc.
-Chodźmy-chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę znajomych. Dziewczyna przedstawiła nam swojego chłopaka po czym ruszyliśmy do środka. Juz na wstępie otępiła mnie zbyt głośna jak na mój gust muzyka, zresztą nigdy nie przepadałam za takiego rodzaju nutą. Pierwszy minus dzisiejszej nocy ale stop. Nie mogę się od razu negatywnie nastawiać. Ciągnięta dalej przez Styles'a omijałam roznegliżowane dziewczyny wijące się w tych całych erotycznych tańcach przed swoimi partnerami ocierając się o ich krocza. Nie wiem na ile musiałabym być zdesperowana aby zrobić coś tak upokarzającego dla dziewczyny. Zostałam popchnięta przez kilka z nich ale nie zwracałam na to większej uwagi i dalej szłam za chłopakiem. Doszliśmy do wielkiego baru przy którym kłębiło się wiele osób. Chłopak nakazał mi usiąść na taborecie a sam stał przy mnie cały czas mnie obejmując, a Lexi z David'em poszli zająć jakieś miejsce do siedzenia.
-co dla Ciebie?
-Hazza, ja nie piję. Wy sobie coś weźcie, a ja się napiję wody.
-hej, mała. Spójrz na mnie- złapał mnie za pod brudek patrząc w oczy, chowając jeden z moich kosmyków za ucho.- jesteś dorosła, jesteś tutaj z chłopakiem i znajomymi, nic się nie stanie jak wreszcie trochę się zrelaksujesz i zabawisz. Proszę?
-ale jutro będziesz miał mnie na sumieniu.
-jesteś najlepsza- pocałował mnie w usta i zamówił cos dla każdego.
Szczerze powiedziawszy bardzo posmakowało mi coś co zamówił mi chłopak. Nie była to czysta wódka, której pewnie bym nawet nie powąchała a coś niebieskiego z kawałkami lodu i owocami. Nim się obejrzałam Lexi z David'em szaleli już na parkiecie co chwila wypijając po kieliszku czystej ze śmiechem przyglądałam się jak po kolejnej upływającej minucie dziewczyna coraz bardziej słania się na nogach.
-idziemy zatańczyć?
pewnie.-podałam rękę chłopakowi i weszliśmy na parkiet gdzie o dziwo również bawiłam się świetnie, jest drugi plus dla dzisiejszej nocy. Nie musiałam odprawiać jakiś żałosnych tańców przed chłopakiem aby się dobrze bawić a Hazzie humor dzisiaj dopisywał niewyobrażalny.Śpiewał, skakał, dopadła go tak zwana głupawka. Nagle obok nas pojawiły się jakieś dwie dziewczyny wywijające swoimi sztucznymi cyckami przy moim chłopaku, starałam się nie zwracać uwagi, ale jak miałam nie zwracać uwagi na kogoś kto tańczy tuż obok mnie starając się mnie pozbyć. A najgorsze w całej sytuacji było to, że mojemu juz podpitemu chłopakowi to w ogóle nie przeszkadzało, a nawet jego mina zdradzała zadowolenie takim obrotem sprawy. Nie zauważał tego, że co chwila byłam popychana, przez owe dziewczyny. Cały czas rzucały jakieś głupie uwagi w moją stronę sprawiając, że ta impreza została już przeze mnie skreślona.W końcu nie wytrzymałam i odeszłam od chłopaka pozostawiając go z dziewczynami. Poszłam do siedzącej przy barze Lexi, która chyba zauważyła, moje poddenerwowanie.
-co jest?-zapytała  a ja tylko pokazałam jej dłonią Harrego z dwiema wywłokami, które jakby mogły to by się tak, teraz przed nim rozebrały.-szczerze powiedziawszy jakby ktoś się dobierał do mojego chłopaka dostał by po mordzie, ale pewnie ty nie preferujesz takich metod.-zaśmiałam się na słowa dziewczyny, ma rację, raczej wolę nie wdawać się w bójki, ale ta perspektywa w tej sytuacji była na prawdę interesująca.-to może się chociaż napijesz?
-a wiesz, nie mam nic do stracenia, ale daj mi coś mocniejszego. - dziewczyna zawołała barmana, który nie odchodził od nas o krok.
-czego potrzebujecie szlicznotki?
-gdyby nie fakt, ze mam chłopaka to Ciebie- zaczęła bajerować Lexi przez co na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Chłopak podstawił nam pod nos szklanki z jakąś cieczą w środku. Nie zastanawiałam się co to jest i na jednym tchu wszystko wypiłam.
-widzę, że mamy tutaj jakiś problem, mogę jakoś pomóc- nachylił się w moja stronę ukazując przepakowana klatę i białe zęby.
-tak, jedyne co możesz zrobić to mi dolać- odpowiedziałam obojętnie patrząc w stronę mojego chłopaka, który całkowicie zapomniał o moim istnieniu. Jednak nie było go na parkiecie, całkowicie zniknął mi z pola widzenia, rozglądałam się dookoła, ale nie mogłam go namierzyć.
-co szukasz, swojego chłopaka? Chyba Cię zostawił-nie wiem skąd ale na taborecie obok znalazła się jedna z blondynek, z którymi zostawiłam chłopaka.
-nie twoja sprawa-powiedziałam i ponownie jednym łykiem wypiłam całą zawartość szklanki. Poczułam jak nadmiar alkoholu rozchodzi się po całym moim ciele dodając mi odwagi i ochoty do życia.W głowie przyjemnie mi szumiało a ciało robiło co chciało.
-uu, ostra. Nie moja wina, że wolał nas od Ciebie, zresztą jak ty wyglądasz? Spod mostu się wyciągnęłaś ? Widać, że jakaś suka z Ciebie, pewnie dupy mu od razu dałaś to się zainteresował.
-co ty powiedziałaś?-zapytałam i czułam jak się we mnie gotuje jakbym zaraz miała wybuchnąć.
-przeliterować? Jesteś S-U-K-Ą. Wiesz to taka dziewczyna...- nie dałam jej skończyć ponieważ po prostu ją uderzyłam w twarz.

**Harry

-Ty gdzie zgubiłeś Lenę?-zapytał David gdy obydwoje siedzieliśmy na kanapie a ja kończyłem kolejnego drinka.
-Właściwie to nie wiem. Zostałem nagle z jakimis dziewczynami a ona mi zniknęła, nie wiem co się stało.
-stary! jakieś laski do Ciebie podbijały a ty tak po prostu pozwoliłeś im na to? Co ta dziewczyna w tobie widzi, że dalej z tobą jest?
-szczerze to nie wiem, ale wiem, że teraz nie dałbym bez niej sobie rady.-odpowiedziałem szczerze ponieważ Lena stała się dla mnie niczym tlen, bez którego człowiek jak dobrze wiemy nie przeżyje. Przez te kilka dni od kiedy budzę się obok niej, czuję zapach jej skóry, głos, śmiech to wszystko jest takie..cudowne. Uzależniłem się od przebywania z nią i wiem, że chcę spędzić z nią resztę życia, ale takim zachowaniem jak dzisiaj oddalam swój własny plan o miliony, miliony kilometrów. Nagle zauważyłem, że obok baru powstało jakieś zamieszanie. Jakoś mnie to nie interesowało ponieważ jakieś awantury w klubie to normalnie, teraz martwiłem sie tylko o to, gdzie jest Lena, bałem się , że wyszła z klubu i jutro będę musiał na prawdę mocno się starać o jej wybaczenie.
-chłopaki pomocy, one bija Lenę. Chodźcie, szybko!-nagle przybiegła Lexi i powiedziała coś co strasznie mną wstrząsnęło, a słowa "one bija Lenę" odbijały się echem po mojej głowie. Szybko poderwałem się z miejsca i ruszyłem do miejsca zamieszania. Zauważyłem leżącą na ziemi Lenę, która zasłaniała twarz a dobrze znane mi  dwie dziewczyny ją biły jak gdyby była zwykłym śmieciem, a ludzie dookoła mieli z tego niezły ubaw. Lexi jak ponownie dobiegła do miejsca rzuciła się na jedną z dziewczyn bijąc ją prosto w brzuch przez co dziewczyna zgięła się w pół. Ja odrzuciłem na bok druga dziewczynę, która upadła na ziemię parę metrów dalej.
-jeszcze raz ja tkniesz, to przysięgam Ci, że tego nie przeżyjesz!-wydarłem się w stronę dziewczyny.Zauważyłem, że gdy pojawiłem się w centrum zamieszania pojawiły sie jakieś szmery. Wiedziałem co to znaczy zostałem rozpoznany. Pomogłem mojej dziewczynie wstać z ziemi, jednak ta odepchnęła mnie od siebie patrząc na mnie zapłakanymi oczyma. Widziałem strach i ból w tych dwóch tęczówkach za które jestem w stanie oddać życie.  Patrzyliśmy an siebie tak przez krótką chwilę, próbowałem ja przytulić ale mi to uniemożliwiła.
-Lena, ja Ciebie
-co, przepraszasz? To ci powiem, że masz za co, a teraz mnie po prostu zostaw.-dziewczyna zaczęła wychodzić z klubu, zostawiając mnie totalnie samego i z irytowanego.
-palancie biegnij za nia- powiedział jeden uczestnik "pokazówki"
-tak, racja- ocknąłem się i wybiegłem na ulicę.Widziałem jej postać przemierzającą chodnik.Podbiegłem do niej łapiąc na nadgarstek, ale ta syknęła z bólu więc szybko ja puściłem.
-proszę Cie poczekaj.
-Na co mam czekać Harry? Na kolejne dziewczyny, które będą mnie wyzywać bo mój własny chłopak nie będzie umiał im odmówić, wiesz? Nie dziękuję. Nie mam siły.
-Po co się  z nimi biłaś?
-No nie wiem, może dlatego, że mnie wyzywały. Zarywały do Ciebie.
-i to jest powód?
-tak zwal teraz wszystko na mnie. To ja jestem ta zła. A nie pomyślałeś... a wiesz co nie ważne. Proszę zostaw mnie teraz. Daj mi odpocząć. Zobaczymy się w domu. Nie idź za mną. Idź się dalej bawić z jakimiś barbie. Zostaw mnie, tylko tyle.-powiedziała nawet na mnie nie patrząc i poszła przed siebie. Wiedziałem, że muszę jej teraz pozwolić odejść, jakbym teraz tego nie zrobił to chyba by mnie zabiła. Wróciłem zatem do klubu aby powiedzieć Lexi i Davidowi, że muszę iść.

**Lena

Szłam otoczonymi mrokiem ulicami zmierzając ku domu chłopaka. Wszystko mnie bolało. Głowa za pewnie bolała mnie od nadmiaru alkoholu, którego wcześniej nie potrzebowałam pić. A cała reszta od poturbowania przez dwie idiotki. Dobrze, że zakrywałam twarz bo inaczej nie wiem jakbym pokazała się Annie. Czułam jak na brzuchu i plecach robią mi się siniaki, które ciężko będzie zakryć. Mam nadzieję, że na treningach nie będzie tego wszystkiego widać. A najgorsza w tej całej sytuacji jest postawa Harrego. Najpierw wolał tańczyć z jakimiś sztucznymi biustami nawet nie zauważając mojej nieobecności. Później gdy mnie wyzywały tez nie było go przy mnie. Gdybym biła się tylko z jedna dziewczyną to bym ją załatwiła i to w minute. Uprawiając takie sporty jak siatkówka, tenis, koszykówka nabawiasz się mięśni, które w takich sytuacjach sa na prawdę przydatne. Gdyby ta druga typiarka nie zwaliła mnie od tyłu z krzesła ta cała szopka nie miałaby miejsca, ale teraz to już nie jest ważne. Nie mogę zbytnio ruszyć nadgarstkiem, a we wtorek gramy mecz, nie wiem jak dam radę, ale muszę. Kiedy doszłam do posesji Annie weszłam przez furtkę i swoje kroki skierowałam nad basen. Ściągnęłam z siebie buty, które obdarły mi stopy u usiadłam przy basenie zanurzając obolałe stopy do wody. Przypomniał mi się dzisiejszy poranek, który tak wspaniale spędziliśmy, szkoda, że dzisiejszy dzień musiał zakończyć w taki sposób. Oparłam głowę o murek stojący za mną i przymknęłam oczy. Powoli alkohol przestawał działać a ja fizycznie czułam się coraz gorzej. Nagle ktoś obok mnie usiadł, nie otwierałam oczu wiedziałam kim jest ten ktoś.
-Przepraszam, wiem, że to nie twoja wina, nie powinienem tak sie zachowywać. Zjebałem sprawę, wybacz mi, wiesz, że bez Ciebie długo nie pociągnę. Proszę Lenka spójrz na mnie.-nie zareagowałam, nie miałam siły na rozmowę z nim, a już na pewno na patrzenie na niego.-rozumiem, jeżeli chcesz ze mną zerwać czy coś, rozumiem. Chcę żebyś wiedziała, że jesteś pierwszą dziewczyną, która pobiła się chociaż w połowie z mojego powodu, wiem, że mnie kochasz i ja Ciebie też kocham. Lena, jeżeli ty sie nie odezwiesz to będę tak gadać całą noc. Wiesz, że jestem w stanie to zrobić.. ba, to nic dla nie trudnego. Ogólnie to dzisiejszy dzień był najpiękniejszy i najgorszy jak dla mnie. Widziałaś co się dzieje na portalach społecznościowych ? Fanki wymyśliły dla nas nazwę Hana. Wiem, babsko, ale spójrz na inne pary, maja gorzej. Z Toba u boku mogą mówić na mnie jak tylko chcą.
-boże Styles, idioto zamknij sie już. Głowa mnie napieprza, wszystko mnie boli a ty pieprzysz od rzeczy. Po prostu mnie przytul- powiedziałam i delikatnie wtuliłam się w chłopaka.

_____________________________________________________
Jest i 17 :) Padaja pytania czy będę pisać bloga w wakacje, oczywiście, że będę zarówno tego jak i tego pierwszego. Jak wam się podoba rozdział? Piszcie wszystkie swoje opinie, to dla mnie ważne.
To co 20 komentarzy, i następny ? ^^
Jeszcze raz wesołych wakacje ludzie ! <3