sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 16

-no dobrze dzieciaczki, widzę, że słodko wam się razem śpi, zresztą nie od dzisiaj.- obudził nas głośny i dość donośny głos mamy Harrego. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieję, więc przekręciłam się w stronę swojego chłopaka i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Poczułam, że on również się przebudza.- No wstajemy, raz, raz- Annie chyba podeszła do okna i odsłoniła rolety ponieważ nagle ścieżka jasnego światła zaatakowała prosto w nasze twarze. Wiedziałam, że muszę wstawać, im szybciej tym lepiej. Tym bardziej, że jestem tutaj gościem.
-już wstaję, wstaję- powiedziałam siadając na łóżku przecierając zaspane oczy dłonią, widziałam jak kobieta uśmiecha się gdy jej syn gdy tylko się podniosłam położył się na moim miejscu rozpościerając szerokie ramiona i długie nogi na całą szerokość.
-na dole czeka na was śniadanie. Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów i zechciałabyś mi troszkę pomóc w kuchni?
-oczywiście. Nie mam planów, ponieważ przyjazd tutaj był całkowicie nie zaplanowany. Już schodzimy i jestem do twojej dyspozycji. Teraz trzeba tylko jakoś tego śpiocha obudzić- wskazałam głową dalej o dziwo śpiącego Harrego.
-ja z tym walczyłam przez 19 lat, teraz twoja kolej. Czekam na was na dole- powiedziała brunetka i z uśmiechem na twarzy wyszła z pokoju. Z zaciekawieniem wyciągnęłam się sięgając do torby po telefon aby zobaczyć, którą mamy godzinę. O mało nie spadłam z małego skrawka łóżka z którego i tak prawie spadałam gdy zegar wykazywał siódmą trzydzieści. Z całym szacunkiem dla mamy Hazzy, ale teraz to chyba oszalała. No, ale cóż, trzeba wstawać.
-Harry, wstawaj, bo inaczej twoja mam nas zabije- powiedziałam, jednocześnie klepiąc chłopaka w plecy. Uznałam, że żadne powolne, ciche a nie daj boże romantyczne budzenie na nic się w takiej sytuacji nie zda, więc trzeba podjąć się radykalnych środków. Kucnęłam przy nie rozpakowanej jeszcze walizce, szukając odpowiednich na dzisiaj ubrań, chociaż o tak wcześniej porze w Anglii ciężko zgadnąć co będzie dalej. Uznałam, że uniwersalne i wygodne będą czarne leginsy za kolano oraz jakaś dłuższa koszulka na ramiączka. Nagle coś, a raczej ktoś na łóżku zaczął się wiercić.
-Harry wstawaj, ja mówię poważnie. Idę się ogarnąć do łazienki a jak wrócę masz już być na nogach, w innym przypadku pogadamy inaczej.
-uwielbiam jak jesteś taka stanowcza- powiedział tym swoim zachrypniętym głosem i przewrócił na drugi blog. No zabić to mało. Poirytowana wyszłam z pokoju z kosmetyczka pod ręką kierując się korytarzem w stronę łazienki wpadłam na Robin'a.
-przepraszam, z rana jestem z lekka skołowana- powiedziałam sympatycznie uśmiechając się do mężczyzny.
-nie ma sprawy kochanie. Moja kobieta obudziła was tak z rana, więc Ci wybaczam- zaśmiał się sympatycznie a mi się zrobiło miło na sercu gdy usłyszałam takie słowa od tego mężczyzny, który mnie praktycznie nie znał.-a czy ten śpioch już wstał?
-nie, jakoś mu się nie śpieszy, ale może to dlatego, że wie co mama dla niego szykuje.
-tak, to może być powód, ale ja wiem jak go obudzić. -nie wiedziałam na co się szykować. Mężczyzna podszedł do ściany wyłożonej panelami obok drzwi pokoju chłopaka i palcami po nich przejechał tak, że wydobył się głośny irytujący odgłos, który w pokoju musiał wydawać się jeszcze gorszy.
-wstaję Robin, juz wstaję!-wydarł się straszliwie Harry.
-robię tak od kiedy pamiętam. Nienawidzi tego. -szepnął mężczyzna i puścił mi oczko po czym zszedł po schodach.- pośpieszcie się póki śniadanie jest ciepłe.
Po tych słowach weszłam do łazienki w której starałam się wszystko zrobić jak najsprawniej. Jako pierwsze umyłam zęby a następnie chłodzącą wodą obmyłam całą twarz. Zero makijażu ani niczego takiego, dzisiaj jest całkowicie nie potrzebny. Włosy splotłam w szybkiego kłosa, a na koniec popryskałam się mgiełką do ciała o zapachu malin z cynamonem, moją ulubioną. Wyszłam z łazienki i swoje kroki skierowałam z powrotem do pokoju, gdzie zastałam Harrego leżącego w łóżku. No teraz to mnie zdenerwował. Chwyciłam szklankę stojącą na biurku i poszłam do łazienki aby napełnić ją lodowatą wodą. Chłodny prysznic z rana jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił. Wróciłam do pokoju i podeszłam do łóżka. Spał tak słodko, w normalnych okolicznościach nie mogłabym mu tego zrobić, ale dzisiaj musiał na prawdę wcześnie wstać, zaraz ósma, a ja nie chcę zawieść jego mamy. No nic raz się żyje. Całą zawartość szklanki wylałam prosto na loczka, który niczym z petardy wyskoczył z łóżka, w którym jeszcze przed chwila drzemał.
-Zamorduję Cię- powiedział patrząc mi głęboko w oczy i powiem, że na prawdę się przestraszyłam. Ruszyłam do drzwi i jak dziecko zbiegłam na dół aby mnie nie dorwał. Do kuchni wbiegłam cała w skowronkach jakbym  co najmniej pobiła swój rekord, którego nie posiadam w zbieganiu po schodach.
-co Cię tak cieszy Lenka, juz Ci daję gofry- zapytała mnie kobieta stawiając przede mną talerz z goframi, które przyozdobione zostały bita śmietaną i owocami.
-Po prostu musiałam użyć bardzo radykalnych środków aby obudzić twego syna- powiedziałam wkładając do ust pierwszy kawałek jak się okazało przepysznego śniadanie-mmm przepyszne -powiedziałam na co Annie szeroko się uśmiechnęła.
-gdzie ten Harry, ma on dzisiaj tyle na głowie a jeszcze nie zamierzał zejść na dół.
-już jestem mamo,niespodziewanie wziąłem szybki prysznic.-powiedział na co ja prawie udusiłam się kawałkiem gofra, które właśnie miałam w ustach. Chłopak popatrzył na mnie z pogardą przez co wzmocnił moje dławienie się ze śmiechu.
-Harry! Pomógłbyś się, widzisz, że się zadławiła- wykrzyczała do syna Annie. Jednak ja zaczęłam machać rękoma, że nie trzeba i po chwili uspokoiłam się, jednak byłam pewna, że kolor buraczkowy na mojej twarzy jeszcze pozostał. Hazza usiadł na krześle tuż obok mnie i w ciszy zajadaliśmy się śniadaniem, jednak widziałam, że co chwila spoglądał na mnie spod tej swojej rozczochranej grzywki.
-mamo, co to za misje dla nas miałaś na dzisiaj?-zaczął lokers, gdy w tempie wręcz ekspresowym pochłonął swoją porcję. Annie zaśmiała się pod nosem.
-wiesz synku, Robin pracuje a trawa sama się jednak nie skosi. Trzeba będzie jakieś zakupy zrobić, na obiad zarówno na dzisiaj i na jutro a po drodze coś się wymyśli. Ja z Lenką przygotuję obiad.
-czyli rozumiem skazujesz mnie na pracę fizyczną?
-oj nie marudź Harry-powiedziałam-podnoś swoje gwiazdorskie cztery litery i kierunek Tesco- klepnęłam go w ramię i wstałam od stołu.
-szkoda, że w nocy tak go nie nazywasz- odpowiedział Harry przez co chciałam zapaść się pod ziemie i bez słowa poszłam na górę. Zastanawiałam się, co sobie o nas pomyśli mama chłopaka. Gdy stałam w pokoju i szukałam okularów przeciwsłonecznych do pomieszczenia wpadł Hazza zamykając za sobą drzwi i przybliżając się do mnie z zadziornym spojrzeniem. Nie zwracałam na niego większej uwagi i dalej szukałam okularów. Chłopak podszedł do mnie i popchnął mnie w stronę ściany przy której stała tylko komoda.
-Harry musimy wychodzić- powiedziałam, gdy domyśliłam się jakie plany ma chłopak. Nic nie odpowiadając po prostu mnie pocałował. Jego zachłanne ruchy szybko spowodowały, że jego język odnalazł się z moim. Przywarł mnie do ściany obejmując w tali. Nie chciałam tego przerywać, ale wiem, że musiałam.
-Harry- ponowiłam próbę, ale to na nic się nie zdało. Chłopak zaczął całować moją szyję przez co musiałam odchylić głowę aby dać mu pełny dostęp do tego miejsca- Harry, przestań, musimy iść. Wrócimy do tego wieczorem- odsunęłam chłopaka od siebie na odległość ramion i szczerze powiedziawszy widziałam pożądanie w jego spojrzeniu.
- Trzymam Cię za słowo- ostatni raz skradł mi buziaka i w szybkim tempie zmienił koszulkę przez co nie mogłam się na niego napatrzeć tyle ile bym chciała.

**

Sądziłam, że chociaż tutaj w Holmes Chapel fanki dadzą mojemu chłopakowi trochę swobody, spędza czas z rodziną, jest na wakacjach. Jednak najwyraźniej się myliłam. Jednak mogłam posłuchać chłopaka i powinniśmy pojechać do tego sklepu. Ja oczywiście,zapominając o tym kto idzie ze mną wolałam iść na piechotę. Oczywiście nie wszystkie dziewczyny były tylko fankami, które chciało zdjęcia. O dziwo spotkaliśmy wielu znajomych, oni przede wszystkim rozpoznawali Hazzę, ale co po nie których i ja znałam. Miło jest tak czasami powspominać. Z jedną dziewczyną i jej chłopakiem umówiliśmy się dzisiaj do klubu, jakoś nie miałam wielkiej chęci aby tam iść, ale Harry był taki szczęśliwy gdy tylko o tym myślałam, więc dla niego mogę to zrobić. Kiedy to wreszcie doszliśmy do supermarketu z pospiechem złapaliśmy za koszyk i ruszyliśmy pomiędzy regałami.Annie dała nam na prawdę sporych rozmiarów kartkę i musieliśmy te wszystkie rzeczy jakoś tutaj odnaleźć. Kiedy po dobrej godzinie udało nam się prawie wszystko odnaleźć na naszej liście została jeszcze jedna rzecz.
-mleko. Gdzie w tym zasranym sklepie jest mleko?-powiedział Hazza i podrapał się po głowie trzymając biała kartkę w swoich wielkich dłoniach.
-no nie wiem, może przy nabiale?-powiedziałam z wyczuwalnym sarkazmem w głosie, którego nie dało się nie dosłyszeć. Lokers popatrzył na mnie kolejny raz popatrzył na mnie wzrokiem pogardy.
-ty się dzisiaj prosisz o mój gniew-wycedził przez zęby i poszliśmy w poszukiwanie mleka, które jak się okazało było na końcu ostatniego korytarza po lewej stronie. Znam te wszystkie sztuczki, które wykorzystują w sklepach. Dobrze wiedzą, że człowiek przychodzący po najprostsze artykuły takie jak chleb, ser, a nawet najgłupsza mąka skusi się na coś więcej. Przez to takie przedmioty są na samym końcu i tak nie zauważając kiedy twój koszyk jest pełen rzeczy, o których wcześniej nawet nie myślałeś.
-jest!-powiedziałam z trumfem podnosząc karton mleka, który następnie włożyłam do koszyka, dzielnie prowadzonego przez Loczka. - możemy iść do kasy- próbowałam wyminąć koszyk jednak chłopak kolejny raz mnie do siebie przyciągnął jedna dłonią do siebie. Drugą złapał mnie za policzek i mocno pocałował. Jego idealne odcieniu jasnego różu usta przywarły do moich  nie chcą ich puścić.
-wiesz, tak sobie pomyślałem-zaczął chowając kosmyki moich włosów za ucho-może powiemy światu, że jesteśmy razem co? Wolę aby dowiedzieli się tego od nas niż od brukowców czy innych.-znowu mnie pocałował, kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam w głębie jego zielonego przeszywającego spojrzenia. Pokiwałam głową i ponownie wbiłam się w jego usta po czym skierowaliśmy się w stronę kas.

**

-jesteśmy!-wykrzyczał Harry gdy tylko minęliśmy próg domu.
-no nareszcie. Już miałam do Robina dzwonić aby was poszukał-Annie wyleciała z kuchni z fartuchem i ciastem w ręku.
-jejku, przecież miałam pomóc-powiedziałam i czym prędzej wniosłam razem z Harrym zakupy do kuchni i zaczęliśmy je wypakowywać.
-wiem, kochanie. Ja tylko zaczęłam przygotowywać ciasto na babeczki.
-Mamo, co Cię wzięło na takie gotowanie?
-Goście dzisiaj do nas na obiad przychodzą. Są to znajomi Robina z pracy, których bardzo lubimy. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
-oczywiście, że nie przeszkadza, ale wieczorem razem z Leną dostaliśmy zaproszenie do Lexi, pamiętasz ją? Chodziłem z nią w drugiej klasie gimnazjum do klasy, później się przeniosła.
-tak, tak. Pamiętam. Więc skoro chcecie wyjść. To ty lecisz kosić trawę a my do gotowania moja droga.
Hazza tak jak został poproszony poszedł na ogród a my zaczęłyśmy pichcić. Moim zadaniem było pokrojenie pieczarek, kiełbaski, papryki i kilku innych rzeczy do leczo a Annie kończyła ciasto na babeczki po czym zabrała się za krojenie niezbędnych artykułów razem ze mną. Jednak za bardzo nie mogłam się skupić na krojeniu ponieważ co chwilę zaglądałam przez okno patrząc na Harrego w samych spodenkach koszącego trawę. Wyglądał tak.. pociągająco. Kończyłam właśnie kroić paczkę pieczarek, kiedy Annie pierwszy raz podczas pracy sie do mnie odezwała.
-to opowiedz jak się odnaleźliście?
-pewnego dnia Harry wraz z Louisem przyszli do mnie do pracy, a pracuję w kawiarni i tak się zaczęło. Może nie przyjemnie na początku, ale teraz jest lepiej.-odpowiedziałam wlepiając wzrok w papryki aby tylko nie spoglądać na mamę chłopaka.
-dlaczego nie przyjemnie?-dopytywała się kobieta, a ja wolałam nie opowiadać wszystkich sytuacji z zakładem, którego byłam głównym celem, ani całej sytuacji z Caroline, więc postarałam sie odpowiedzieć zgodnie z prawdą omijając kilka szczegółów.
-na początku się nie rozpoznaliśmy. Wiele lat minęło od naszego pierwszego spotkania i dopiero nie dawno Gemma nam powiedziała, że się znamy. A Harry, jak to on. Z początku zapatrzony w siebie dupek, którego nikogo do siebie nie dopuszcza- dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam i ugryzłam się w język.-przepraszam, nie powinnam tak mówić.
-nie masz za co mnie przepraszać złotko. Wiem, że mój syn się zmienił przez to wszystko, a ja niestety ma coraz mniejszy wpływ. Cieszę się, że jest z kimś kto nie ma takiego parcia na jego sławę.
-wiesz, że bym nie mogła.
-wiem, kochanie wiem.
Po tej krótkiej ale jak ważnej dla mnie rozmowy zdałam sobie sprawę, że Anie na prawdę mnie lubi i wiem, że mogę jej wszystko powiedzieć. Na kilka chwil  zapomniałam o wszystkim i dalej kroiłam produkty po czym nie zostało mi już nic i wszystko co pokrojone wrzuciłam do brytfanki aby można to wstawić do piekarnika. Podeszłam do zlewu z brudnymi naczyniami i zaczęłam je przepukiwać aby następnie schować je do zmywarki i niestety albo stety okno przed zlewem wychodziło na podwórko od tej strony gdzie Hazza kosił trawę i co chwilę mój wzrok wędrował w jego stronę. Przypatrywałam się jego wszystkim tatuażom, które robiły wielkie wrażenie, jednak wrażenie równie duże robiło jego umięśnione ciało. Chłopak po chwili zauważył, ż emu się przyglądał i słodko się do mnie uśmiechnął pokazując palcami basen obok którego wstał. Z jego obszernej gestykulacji wywnioskowałam, że chce on abym do niego przyszła abyśmy następnie  wskoczyli do wody. Kręciłam głową nie zgadzając się na to na co chłopak udawał, że zaraz wpadnie i będzie potrzebował mojej pomocy na co się zaśmiałam.
-no idź to niego. Ja juz wstawiam Leczo więc tylko zostało mi schowanie foremek z ciastem do lodówki ponieważ wstawię je chwilę przed przyjściem gości.
-jeżeli jestem jeszcze do czegoś potrzebna to proszę mi powiedzieć. Harry poczeka, nic mu się nie stanie.
-mi zostało nie wiele a ty idź do niego.
Odwiesiłam ścierkę na jej miejsce i z uśmiechem opuściłam kuchnię wychodząc do loczka, który z początku mnie nie zauważył ponieważ chował kosiarkę. Zastanawiałam się kiedy sie odwróci.
-wiem, że tam stoisz i się uśmiechasz.-powiedział i dopiero później się odwrócił, popatrzyłam na niego z na prawdę wielkim zdziwieniem. - co tak patrzysz? Wskakujemy do basenu.
-ja nie mam stroju- postawiłam na najprostszą wymówkę jaka tylko mogłam i w duszy miałam nadzieję, że chłopak to łyknie.Niestety się myliłam.
-rozbieraj się. Wchodzimy w bieliźnie, ale jak wolisz to możemy bez- charakterystycznie poruszał brwiami powodując u mnie kolejną falę śmiechu. Ten nie zwróciwszy na  mnie większej uwagi zaczął się rozbierać. Szczerze powiedziawszy za dużo do ściągania to on nie miał ponieważ stał w samych spodenkach, a po sekundzie już bez nich.-no Lenka, prooooszę, dla mnie chyba możesz to zrobić-popatrzył na mnie tymi swoimi proszącymi ślepiami, że nie miałam ochoty się przeciwstawiać. Tak jak stałam zaczęłam się rozbierać zaczynając od koszulki kończąc na leginsach. - i tak bardziej podobasz mi się bez tego- rękoma wskazał na moje pozostałości po ubraniach i szyderczo się uśmiechnął. Zatrzymaliśmy się tuż przed wodą- skaczemy na trzy. Raz, dwa- i wtedy wpadłam na genialny pomysł-trzy!-chłopak wystartował wpadając na bombę do wody a ja dalej suchutka stałam przed basenem zwijając się ze śmiechu. Gdy chłopak wyłonił się spod wody na początku starał się mnie znaleźć, jednak mu się nie udało i dopiero po chwili połączył wszystkie fakty-zabiję Cię.-powiedział i widziałam, że zmierza w stronę barierki. Teraz to sie bałam nie na żarty i zaczęłam się zastanawiać dokąd mam uciekać. Chłopak wychodził z basenu a ja w nogi byle jak najdalej. -i tak mi nie uciekniesz- wiedziałam, że jest już na powierzchni i teraz tylko marzy o zemście.
-Tylko się nie przelicz!-krzyknęłam biegnąc na drugi koniec podwórka od drugiej strony domu. Zatrzymałam się tuż przy samej bramie zastanawiając się z której strony chłopak mnie zaatakuje. Zaczęłam się po kilku chwilach zastanawiać gdzie jest i dlaczego wszędzie jest tak cicho, za cicho. Gdy sądziłam, że wszystko jest pod kontrolą nagle Hazza wybiegł przez główne drzwi domu wpadając prosto na mnie przerzucając mnie sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć i krzyczeć, że ma mnie w tej chwili postawić, jednak na nic się nie zdało. Lokers postanowił się przejść przez dom co najmniej jakbym była jakimś jego trofeum, które właśnie zdobył. Annie gdy nas zobaczyła zaczęła się śmiać w niebo głosy, ale nie dziwię się jej, jak to musi wyglądać? Jej syn paraduję po domu w samych bokserkach mając przerzuconą przez ramię dziewczynę w samej bieliźnie, która wali go po plecach aby ją puścił. Cyrk na kółkach. Doszliśmy do basenu i ja sobie wtedy zdałam sprawę z tego co właśnie robimy.
-widzisz, nie przeliczyłem się- klepnął mnie w pośladki za co normalnie zrobiłabym aferę ale teraz nie miałam czasu ponieważ chłopak właśnie wskakiwał do basenu.
-ja nie umiem pływać- wykrzyczałam gdy wskakiwaliśmy do środka. Wystarczyło kilka ułamków sekund i już oboje byliśmy pod chłodną wodą. Chłopak wynurzył się pierwszy z przerażeniem szukając mojej osoby, chwile później wynurzyłam się z pod wody z uśmiechem.
-czy ty chcesz abym ja na zawał padł? Gdy krzyczałaś te słowa na prawdę się przestraszyłem. Nie rób tak więcej proszę Cię.-mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w usta, po czym ponownie zanurkował. Tak do końca nie kłamałam, może i umiem pływać, ale nie lubię tego robić, więc podpłynęłam do ściany i się o nią oparłam przyglądając sęe poczynaniom chłopaka w wodzie. Nie musiałam długo na niego czekać i po około trzech minutach płynął w moja stronę.
-nawet nie wiesz jaką mam ochotę Cię teraz pocałować-powiedział obejmując mnie mocno. Abyśmy mogli spokojnie się utrzymać na niewielkim podpórku, Hazza musiał mocno mnie przycisnąć do ściany. Stanął okrakiem pomiędzy moimi nogami tak aby jego również się zmieściły. Dawno nie byłam tak blisko niego. Jego głowa zawisła nad moją uważnie mi się przyglądając, a ja zaczęłam bawić się jego włosami, które przez wodę stały się całkiem proste.
-jesteś moim największym skarbem Lena. -powiedział kciukiem unosząc mój podbródek i delikatnie masując policzek-wiesz o tym prawda?-dawno nie czułam się tak przez kogoś kochana i z powodu uczuć i tego wszystkiego do moich oczu napłynęły łzy szczęścia, które owładnęły całym moim ciałem.Pokiwałam głową potwierdzająco tym samym odpowiadając na jego pytanie. Stanęłam na palcach i złożyłam na ustach chłopaka pocałunek. Nie był taki jak wszystkie był bardziej delikatny, pełen uczucia, którym go darzę.
-ślicznie razem wyglądacie- usłyszałam niedaleko głos Annie. Hazza uśmiechnął się podczas pocałunku i oderwał ode mnie spoglądając na swoja rodzicielką.
-mamo mam do Ciebie prośbę..-zaczął.
-wiem, już sobie idę.
-nie, nie. Obok moich spodni powinien leżeć mój telefon proszę zrób nam zdjęcie.-kobieta tak jak poprosił chłopak wygrzebała z kieszeni spodenek telefon-a teraz chodź tu do mnie-podniósł mój pod brudek i całując usta. Usłyszałam charakterystyczny dzwięk robionego zdjęcia.
-może jeszcze jedno? Ale takie bardziej jak widać nasze twarze?-zaproponowałam, na co Harry zaśmiał się tym swoim uroczym donośnym śmiechem. Przytuliliśmy się do siebie i popatrzeliśmy w aparat.
Po mini sesji wyszliśmy z basenu okrywając się ręcznikami i usiedliśmy na trawie.
-zaraz zmontuję to zdjęcie i dodam na twittera.- przyglądałam się jak chłopak wrzuca oby dwa zdjęcia do instagrama, łącząc je w jedno troszkę poprawiając światło. Po kilku kliknięciach zdjęcia przedstawiające nas w basenie było w internecie na portalach społecznościowych z dopiskiem " Wolałem wam powiedzieć, przed brukowcami, ale i tak jestem pewien, że wiedzieliście. To moja najukochańsza dziewczyna" oczywiście bez potrzeby zostałam oznaczona i teraz każdy będzie wiedział kto ja jestem.
-teraz wiedzą wszyscy, a my musimy iść się szykować zarówno na obiad jak i wieczorne wyjście do klubu.

____________________________________________
Jest i 16. Nie jest powalająca za co przepraszam, i ostatni widzę też wam się nie spodobał bo komentarzy malutko. Jeżeli wam się coś nie podoba, lub chcielibyście abym coś zmieniła to mi napiszcie, to wiele dla mnie znaczy.
No jedna dobra wiadomość, na reszcie mamy wyczekiwane wakacje :) Jakie macie plany na te cudne 2 miesiące?

17 komentarzy:

  1. Ej no mi się bardzo podobał! Ja albo Londyn lub nad morze wyjeżdżam. A ty? Życzę udanych wakacji♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno do Hiszpanii w lipcu a pozniej się okaże :D bardzo się cieszę, ze rozdział ci się podoba. No i wesołych wakacji ci życzę <3

      Usuń
  2. Cudowny ... mam nadzieję że przez wakacje też będziesz pisała :) ja też jadę do Hiszpanii :D a ty w którą część ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne , fajne twój kochany anonimek :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Harry-skurwiel zniknął :D
    Uwielbiam go takiego *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. W poprzednim nie bylo kom. ponieważ nie napisalas ile ma ich byc do nastepnego rozdzialu ale nie narzekam ze piszesz bez takiego czegoś ;) Pisz 17 rozdzial . Dużo ludzi go oczekuje :dd / Madziaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, nie chcę naciskać czy wymagać czyms takim jak " nie będzie 20 komentarzy nie będzie dalej" Bo oczywiście, że będzie. Bo kocham pisać opowiadania, pisze je dla was tak samo jak i dla siebie,dlatego gdy się wam spodoba lub nie miło jest przeczytać jakiś komentarz :)

      Usuń
    2. Rozumiem ;D Ale komentarze nie wyrażą tego co na prawde czujesz jak to czytasz ;)

      Usuń
  6. Genialne <3
    Czekam i Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do wakacji to jade w góry , a co do tego cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały :D Czekam na next. a co do wakacji to chyba na mazury jadę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. kurde kochaam Cię! *.* You're amazing ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne , fajne , fajne , fajne , fajne ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest mój zdecydowanie najulubieńszy rozdział ♥. Jak głupia uśmiechałam się do monitora czytając to i oczywiście jak zawsze wizualizując *.* <333. 16 ROZDZIAŁ= CUDO <333

    OdpowiedzUsuń