-to jak, jedziemy? -zapytał, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że obok niego leży sporej wielkości torba, na której widok wybuchłam śmiechem.
-matko boska Harry na ile ty chcesz tam jechać? Ja mam wolny tylko weekend.
-no właśnie. Co za mało rzeczy wziąłem?
-miałam bardziej na myśli, że za dużo ty mój lovelasie. Wiesz, że na początek musimy pojechać do domu mojego wujka i wszystko im wyjaśnić? Telefon mi się wyładował i mam wrażenie, że w domu zastanę niezłą aferę.
-będę z Tobą, spokojnie- objął mnie w pasie całując w głowę. Gdyby on tylko wiedział, że to właśnie o niego się martwię. Mój wujek może nie zrozumieć, że to nie jest chłopaka wina, że zostałam tutaj na noc.. no właściwie jest. Ale to dzięki niemu natrętny koleś przestał się do mnie dobierać i spędziłam najlepszą noc mojego życia. Kiedy upewniliśmy się, że wszystko wzięliśmy zeszliśmy do podziemnego parkingu i ruszyliśmy przed siebie. Jechaliśmy w błogim stanie chill'u, który roznosił się w powietrzu dzięki lecącej w radiu muzyki i promieni słonecznych, które dzisiaj zawitały do Londynu, akurat kiedy wyjeżdżam-pomyślałam. Minęliśmy właśnie znajoma mi przecznicę, gdy zdałam sobie sprawę, że jesteśmy już na prawdę blisko, a ja do końca nie wiem jak mam to wszystko im wyjaśnić. Poczułam jak faza chillout'u zamienia się w jeden wielki stres, który spowodował nasilone bóle brzucha. Pięknie, wiedziałam, że nabroiłam i to jest na prawdę źle. Zajechaliśmy na podjazd pod domem, na którym o dziwo stał samochód, szczerze w duszy liczyłam na to, że An z Mattem są najnormalniej w świecie w pracy.. miliłam się.
-iść z Tobą? -zapytał Harry gdy wyłączył silnik wielkiego czarnego samochodu. Bez większego zastanowienia szybko go pocałowałam i pokiwałam głową. Zamknęłam za sobą drzwi samochodu i podeszłam do chłopaka, aby spleść z nim palce naszych dłoni. Niepewnie weszłam na schodki werandy i przed otworzeniem drzwi wzięłam głęboki wdech.
W domu panowała cisza, która przerywał tylko odgłos wychodzący z telewizora. Za pewnie oglądają jakiś film i nawet nie zwrócą na mnie uwagi. Marzenia. Niestety tak się nie stało i gdy tylko Harry zamknął drzwi obok nas zmaterializowały się dwie postacie. Z mojej strony Ana a z Harrego niestety Matt.
-czy ty jesteś nie poważna, gdzie się szwędałaś całą noc?-naskoczyła na mnie ciocia, u której pierwszy raz widziałam taka złość. Starałam się zachować spokój i odpowiadać na zadawane mi pytania.
-Spokojnie, nigdzie się nie szlajałam. Byłam z Harrym.-poczułam jak chłopak mocniej ściska moją dłoń, dodając mi otuchy.
-a z tym Harrym, przez którego jeszcze dwa dni temu leżałaś zapłakana w łóżku, mylę się?-wypalił nagle wujek.
-Nie, nie mylisz się, we własnej osobie. -wycedziłam przez zęby.-ale to dzięki niemu jeszcze tutaj stoję-powiedziałam chcąc dalej kontynuować wyjaśnienia, jednak nie było mi to dane. Przez zagotowanego Matta.
-Nie obchodzą mnie twoje wyjaśnienia! Dzwonił twój szef, mówiąc , że macie do pogadania. Jeżeli stracisz ta pracę, to po tobie.- nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę od niego te słowa. To on powtarzał, że nie muszę pracować, że jakoś damy sobie radę, a teraz daje mi do zrozumienia, że bez tej pracy nie mam po co do domu wracać. Do moich oczu napłynęły łzy.- Nie wracasz do domu na noc, przez jakiegoś tam chłopaczka, nie informując nas o tym, co się z Tobą dzieje Lena? To wszystko jego wina.
-Po pierwsze nie jakiegoś tam chłopaka a mojego chłopaka Harrego. Będę z nim wychodziła kiedy tylko najdzie mnie na to ochota a wam nic do tego. Po drugie, nie stracę tej pracy a nawet jeśli to co? Nie dawał byś mi na chleb? Po trzecie jadę razem z Harry'm do domu i wrócę w niedzielę wieczorem. - odeszłam od całego zgromadzenia pozostawiając Oszołomionego chłopaka samego z moim oszalałym wujkiem. Wbiegałam na schodach kiedy głos odzyskała moja ciocia.
-Lena, wiesz, że nie o to Mattowi chodziło. Jesteś pod naszą opieką i tak pozostanie jeszcze długo. Nigdzie sie nie wybierasz masz szlaban.- zamroziło mnie na te słowa. Ostatni raz szlaban dawał mi mój tatuś, było to dwa dni przed ich wylotem. Pokłóciłam się wtedy z nim i dopiero gdy byli na lotnisku wszystko sobie wyjaśniliśmy. A ja do dzisiaj żałuje tych ostatnich dwóch dni na wojnie z nim.
-Nie jesteś moją matką, żeby dawać mi szlabany a co gorsza mi rozkazywać. Wiecie, chyba jednak wrócę później. Dziękuję wam bardzo, za takie zrozumienie dziewczyny, która straciła rodziców i dopiero teraz odnajduje szczęście. Wbiegłam do pokoju i cała zapłakana zaczęłam wrzucać ciuchy do dużej torby treningowej. Wzięłam tego zdecydowanie za dużo niż na dwa dni.Nie wiem co zrobię po weekendzie, zapytam się trenera czy nie załatwi mi jakiegoś akademika czy coś. Słyszałam jak na dole ciocia kłóci się z wujkiem a drzwi trzaskają tak głośno, że o mało szyby z okien nie wylatują. Zbiegłam na dół wtulając się w Harrego, który widział jaka jestem roztrzęsiona mocno objął mnie ramionami. Mieliśmy własnie wychodzić, kiedy podbiegła do nas ciocia.
-wujkowi przejdzie, a ty chłopcze dbaj o naszą Lenką- powiedziała i posłała nam ciepły uśmiech.
-o to się pani nie musi martwic- odpowiedział i już nas nie było .Szybko wrzuciłam torbę na tylne siedzenie i usiadłam na miejscu pasażera zapinając pasy. Już po dwudziestu minutach opuszczaliśmy granice Londynu i dopiero teraz dotarło do mnie to co zrobiłam. Pierwszy raz postawiłam sie komuś w taki sposób i można powiedzieć, że w jakims małym stopniu uciekłam z domu. Teraz jak kalejdoskop wspomnień powróciła do mnie rozmowa z Gemmą, starszą siostra mojego chłopaka, a moją przyjaciółką. Boję się spojrzeć jej teraz w oczy, a na pewno się dzisiaj zobaczymy.
-i wydaje mi się, że Harry dalej ma na Ciebie zły wpływ-powiedziała z całkowitą powagą.
-wydaje Ci się.
-oj nie wydaje mi się. Zobacz co się z tobą dzieje. Stałaś się opryskliwa dla ludzi nawet w pracy.
-oj nie pieprz głupot- powiedziałam zirytowana.
-widzisz. Przeklinasz, nigdy wcześniej tego nie robiłaś, a na pewno nie przy mnie. Gdzie jest moja kochana szara myszka, która czyta książki i nie pozwala jakiemuś tam chłopakowi przewrócić sobie w głowie. Dziewczyno włamujesz się ludziom na konta. Co on z Tobą zrobił- pierwszy raz ktoś od dawna powiedział mi tak okrutną prawdę. Teraz dopiero widzę co on ze mną zrobił i jak to negatywnie wpłynęło na całą moją osobę. - tylko nie mów mi, że on jest inny. Nic z nim nie zrobisz, on przez ten cały światek też się zmienił Lenka.
Czy ja się na prawdę zmieniam aż tak bardzo? Może Gemma miała rację, może nie powinnam tego robić. Powinnam wrócić, do bycia Leną przed Harrym a nie z Harrym. Ale czy to oby na pewno wina tylko i wyłącznie jego? Czy jakbym go nie poznała czy nigdy nie postawiłabym się opiekunom? Nie, na pewno bym to zrobiła bo wcześniej czy później znalazłabym sobie chłopaka, więc wina jest całkowicie po mojej stronie. Gemma może mówić, że to jej brat mnie zmienił, może i miał na to wpływ ale to ja decydowałam. To ja zdecydowałam wysłuchać loczka, to ja zdecydowałam się pójść z nim do łóżka to ja zdecydowałam postawić opór wujkowi. To nie były jego wybory, a moje.
-Harry, muszę Cię o coś zapytać-przerwałam ciszę pomiędzy nami, która ciągnęła się od domu moich wujków.
-już myślałem, że się do mnie nie odezwiesz, ale wolałem dać ci czas do namysłu.
-dziękuję. To mogę się o coś Ciebie zapytać?
-Nie pytaj mnie o pozwolenie, po prostu zadaj to pytanie.
-ale zjedź z drogi, bo muszę widzieć twoją twarz.- tak jak poprosiłam razem z chłopakiem staliśmy już na poboczu. Obróciłam się do Harrego i teraz widziałam w całej okazałości jego piękną twarz. -czy ty sądzisz, że się zmieniłam? Wiesz kiedy sie poznaliśmy byłam taka, inna. Nie kłóciłam się z rodziną, nie robiłam problemów w pracy, czytałam książki, nie przeklinałam i byłam zamknięta w sobie, a przez myśl mi nawet nie przeszło przespanie się z chłopakiem, którego na dobra sprawę ledwo znam. Czy to co się ze mną dzieje, przeszkadza Ci?
-cała sytuacja w pracy nie była twoją winą. Jesteś po prostu piękną kobietą, która pociąga mężczyzn. -czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.- nie znam Cie do końca takiej jaka byłaś kiedyś. Czytanie książek, lub ich nie czytanie jeszcze nie oznacza, że człowiek jest lepszy bądź gorszy, Jeśli chcesz, przeczytamy coś dzisiaj razem. Nie chcę abyś zmieniała siebie ze względu na mnie. Jeżeli wolisz być cichą myszą ja to akceptuje. Nie spodobała mi się wybuchowa dziewczyna, która ze wszystkiego robi aferę. Zamąciła mi w głowie dziewczyna, siedząca za ladą z powalającym uśmiechem, tą drugą połowę ciebie też uwielbiam- pochwycił moja twarz w swoje wielkie dłonie, przez co spojrzałam w głęboki zieleń jego oczu- a co do seksu, kiedyś i tak bys to zrobiła, prawda? Ja teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, że to właśnie ze mną spędziłaś swój pierwszy raz. Wiesz chce być ostatnim. Pozwól mi być twoim ostatnim pierwszym pocałunkiem - zanucił piosenkę i wbił się w moje usta. Nie protestowałam, bo po co? Odwzajemniłam pocałunek a swoje dłonie przerzuciłam na jego szyję. Po jego słowach w oczach pojawiły się szklanki wody. Łzy delikatnie spływały mi po policzkach podczas pocałunku, ale były to łzy szczęścia. Oderwałam się od chłopaka i popatrzyłam się w jego hipnotyzujące oczy.
-Największy kobieciarz Londynu chce być moim ostatnim pocałunkiem, uszczypnij mnie bo nie wierzę- wyciągnęłam do niego rękę na co ten zareagował głośnym śmiechem.- Może już jedźmy, nie jestem fanką błąkania się na cmentarzu wieczorami.
-jak sobie życzysz o Pani.
Kilka godzin później w Holmes Chapel..
-hej śpiochu, już jesteśmy- obudził mnie głos Harrego i delikatne smyranie po policzku. Z niechęcią otworzyłam oczy i przeciągnęłam się na fotelu niczym kotka.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że usnęłam, ale nie ma co mi się dziwić, byłam padnięta. Jednak głupio mi się zrobiło, że zostawiłam Harrego "samego".
-jej przepraszam, nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam.
-oj nie wygłupiaj się. Dobrze, że się zdrzemnęłaś. Gdzie chcesz jechać? Bo chyba od razu do moich rodziców nie chcesz.
-nie, nie. Wysadź mnie proszę przy centralnym cmentarzu. Jak wszystko załatwię to jakoś się skontaktujemy bo telefon mi się wyładował.
-pamiętasz gdzie mieszkam?
-o ile się nie przeprowadziłeś.
-to zrobimy tak, jest 17. Jeżeli do godziny 19 nie pojawisz się u mnie w domu wychodzę Cię szukać. -powiedział lokers gdy już wychodziłam z samochodu- a nie zapomniałaś o czymś?- totalnie nie wiedziałam o co mu chodzi dopiero jak pokazał na swoje usta zdałam sobie sprawę, co temu chłopakowi chodzi po głowie. Wróciłam do samochodu i cmoknęłam go w usta. Ten zrobił smutną minkę, ale nic na to nie poradzę. Śpieszyłam się. Zamknęłam drzwi a chłopak odjechał zostawiając mnie samą sobie. Rozejrzałam się po okolicy, która aż tak bardzo się nie zmieniła. Może urosło trochę więcej drzew i trochę więcej domów zostało wybudowanych ale po za tym, to cały czas to samo miasto..moje miasto. Uchyliłam skrzypiącą furtkę cmentarza i weszłam do miejsca, które zawsze wywołuje u mnie ciarki. Szłam przed siebie tą samą ścieżką co zawsze, mijając te same groby i te same stare drzewa. Grób moich rodziców znajdował się mniej więcej po środku obok pomnika, pod którym w zwyczaju miałam siadać i "rozmawiać" z bliskimi. Rodzina w pierwsze tygodni po wypadku strasznie się o mnie martwiła, wszelakie ciotki zjeżdżały się z całego świata aby wspierać sierotę. A ta sierota wolała siedzieć tutaj, opierając się o zimny kawałek betonu mówiąc do powietrza mając nadzieję, że jednak te słowa nie idą na marne. Z czasem rodzina wyjeżdżała a ja dalej tutaj siedziałam. Dopiero Ana z Mattem zdecydowali się mną zaopiekować, ale wydaje mi się, że zrobili to tylko dlatego, że Matt był bratem mojego ojca i czuł, że po prostu musi to zrobić. Jednak nigdy na ten temat z nim nie rozmawiałam, bałam się tego co mi powie i tego, że moje przypuszczenia są słuszne. Gdy doszłam do grobu rodziców szczerze bardzo się zdziwiłam ponieważ przy tabliczce leżały świeże kwiaty, jakby dopiero co ktoś tutaj był. Usiadłam pod pomnikiem i zaczęłam swój monolog.
-Hej mamo, hej tato. To ja, Lena. Przepraszam, że dopiero teraz do was przyjechałam, ale tyle rzeczy się zmieniło gdy odeszliście ode mnie. Zamieszkałam z Ana i Mattem, ale to pewnie wiecie. Dalej gram w siatkówkę, i to ona pozwala mi być dalej tą samą osobą, i pozwala mi na odrobinę szaleństwa w życiu. Bo niestety bez was nie jestem już tą samą szczęśliwą dziewczyną, jednak staram się.Dla was staram się uśmiechać wszędzie i do każdego- przerwałam na moment a do oczu napłynęły mi łzy- ale wiecie, ten kto się najwięcej uśmiecha najbardziej cierpi. A mi ostatnio uśmiech z twarzy nie schodzi. Zastanawiacie się pewnie co mnie tutaj sprowadza.. szczerze? Potrzebuję rady. Znalazłam chłopaka, świetnego chłopaka, który jest dla mnie ważny. To Harry, znacie go.Spotkaliśmy się przypadkowo i tak wyszło, że jesteśmy razem, ale chodzi o to, że zaproponowano mi grę za granicą, jednak nie wyjadę tam. Nie zrobię tego. Nie zostawię go, boję się, że gdy wyjadę on o mnie zapomni, a nie chcę go stracić. Czy dobrze robię? -cisza, wiedziałam , że to mnie spotka, jednak czułam złość. Dlaczego nie mogę tak po prostu zapytać rodziców o radę, dlaczego to mi odebrano dwie najważniejsze osoby w życiu? Po raz kolejny dzisiejszego dnia wybuchnęłam płaczem. Skuliłam się w kłębek i naprawdę długo siedziałam pod tym pomnikiem myśląc nad swoim życiem i nad tym, co zrobię z tym wyjazdem. Ocknęłam się dopiero słysząc głośne bicie dzwonów, które wskazywały godzinę 19. Cholera, Harry pewnie się martwi. Szybko wstałam otrzepałam ubrania i wybiegłam z cmentarza. Dokładnie wiedziałam dokąd biegnę i nie patrzyłam specjalnie przed siebie. Nagle na kogoś wbiegłam, i jak sie okazało był to równie zmachany Harry.
-Jejku Lenka, przed kim uciekasz? -zapytał mocno mnie do siebie przytulając martwiłem się.
-Wiem, wiem. Przepraszam, zasiedziałam się. I dopiero dzwony kościoła poinformowały mnie, która godzina, więc zaczęłam biec i ..- musiałam przerwać, bo nie mogłam złapać oddechu.
-hej, spokojnie. Ale wiesz, chodźmy już. Fanki się dowiedziały, że tutaj jestem i bezpieczniej będzie jak już stąd pójdziemy, tym bardziej, że mam nie wie, że ze mną przyjechałaś. Powiedziałem tylko, że wychodzę po niespodziankę dzisiejszego wieczoru.
-Jak tak mówisz zaczynam się stresować.- nie kłamała. Na prawdę dawno nie widziałam się z Annie, i nie wiem jak na mnie zareaguje, o ile jeszcze mnie pamięta. Pod dom chłopaka zaszliśmy bardzo szybko ponieważ na prawdę duży kawałek pokonałam biegnąc jak szalona przede mną. Harry wszedł do środka, prawie siłą mnie tak zaciągając.
-Mamo, Robin ! Jesteśmy !- wydarł się na całe gardło a jego mama jak petarda wystrzeliła z kuchni.-Mamo, pamiętasz Lenę? Lenę Devine?- mina Annie na moje nazwisko diametralnie się zmieniła. Kobieta podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła szepcząc do ucha " Przykro mi z powodu twoich rodziców, wiedz, że zawsze jesteś tutaj mile widziana"
-Co się dzieje Harry, że tak krzyczysz?- zza drzwi wyłonił mi się nieznany mężczyzna, ale gdy przytulił się do mamy chłopaka mogłam wnioskować, że jest to jej nowy chłopak. Jezu jak to dziwne brzmi, że matka mojego chłopaka ma nowego chłopaka. -kogoż tu mamy?
-Kochanie to koleżanka Hazzy z dzieciństwa- mężczyzna podał mi dłoń, którą z chęcią uścisnęłam, wydawał się bardzo porządnym mężczyzną.- Kochanie jak wyście się znaleźli ? Tyl lat minęło. Zapraszam do salonu, nie będziecie tak tutaj stać. - Tak jak prosiła kobieta usiedliśmy w salonie. My z Harrym na jednej kanapie a Annie z Robinem, o ile dobrze pamiętam na drugiej. -wiesz synku, mogłeś mówić, że kogoś przywieziesz, ponieważ nie przyszykowałam pokoju.
-no mamo.. bo ten. My możemy spać razem- powiedział Harry przez co na mojej twarzy zagościł jeden wielki burak. A mina rodzicielki chłopaka sprawiło, że mi się śmiać zachciało.
-oh, no dobrze. Rozumiem, znaczy nie rozumiem, ale niech wam będzie. Czy wy ?
-tak mamo jesteśmy razem.-teraz to juz wybuchłam smiechem, bałam się, że zrażę tym do siebie Annie ale reszta domowników również podchwyciła mój śmiech.
-nie no Ann, ale miałąs wyraz twarzy- powiedział Robin o mało nie dławiąc się własna śliną.
-Cieszę się, że tak was rozbawiłam.
Reszta wieczoru minęłam nam w bardzo wesołych nastrojach, dużo musiałam opowiadać o sobie, ponieważ brunetka ciągle zasypywała mnie pytaniami typu "co robię" "gdzie mieszkam" co planuję robić w przyszłości" "jak się trzymam" i tak dalej. Zapewniła nas również, że zawsze wiedziała, że będziemy kiedyś razem.Udało mi się wtrącić pytanie gdzie Gemma, a jak się okazało ta jest na studiach i niestety w ten weekend nie mogła przyjechać. Po kolacji, którą przygotowała Annie, razem posprzątaliśmy i około 23 postanowiliśmy iść spać, ponieważ jutro czeka nas jak to powiedziała Annie " dużo misji" , o które aż sama się bałam zapytać. W łazience szybko sie ogarnęłam i weszłam do łóżka gdzie leżał już Harry. Łóżko to nie było za wielkie, zresztą jak cały pokój Lokersa. Pokój ten, prawie nie zmienił się od czasów przedszkola. Z półek jedynie poznikały samochodziki, pojawił się komputer i kilka nagród chłopaka, w wielu dziedzinach. Położyłam się wygodnie obok niego wtulając się w jego ramiona.
-nie było tak źle prawda? -zapytał, gładząc mnie po włosach.
-było fantastycznie jedyne czego się boję to jutrzejszych misji u twojej mamy.
-powiem, Ci, że ja też.
_____________________________
Tak jak obiecałam rozdział pojawił się wcześniej :)
Podoba się ? Mam nadzieje, że tak i pozostawicie jakiś komentarz, za które serdecznie dziękuję :)
+zapraszam na mojego pierwszego bloga ! <3
Świetny 1 :D Następny proszę :D
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńAwww. Słodkie. Czekam an nn <3
OdpowiedzUsuńPS Kocham <3333
Awww :* Genialne <3
OdpowiedzUsuńCzekam i Pozdrawiam <3
Awww, mega <3 zapraszam: everything-has-changed-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPisz dalej ;))
OdpowiedzUsuńWow! Ciekawe co wybierze. Świetny rozdział♥
OdpowiedzUsuńMasz talent <3 Dodaj następny równie szybko ;))
OdpowiedzUsuńCiesze sie że sa razem:)))) ! Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu... ;))
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Twój kochany anonimek ;-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział..czytałam go z koleżankami i bardzo im się spodobał, no i oczywiście mi też.Kocham Cię...Pisz dalej <3 ♥
OdpowiedzUsuńZajebiste *.* Kocham Cię! ZAPRASZAM: loveisnthard.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Olą ;))
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na blogu loveisnthard.blogspot.com
OdpowiedzUsuń