sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 17

-Lena, widziałaś gdzieś moja koszulę?!Zaraz goście przyjdą a ja nie wiem gdzie ją położyłem.-Harry biegał po całym domu wrzeszcząc, że nie może znaleźć wierzchniego ubrania mimo tego iż mówiłam mu już, że jest w pralni, gdzie ją wyprasowałam. Lokowaty wpadł do pokoju jak burza setny raz sprawdzając w ogromnej szafie prawie rozwalając jedną z półek. Nie mogłam patrzeć jak się biedaczek męczy, ale widok jego umięśnionej klatki utrzymywał mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam przetrzymując go odrobinę w niepewności. Widziałam jak spogląda na mnie tymi swoimi zielonymi paczadłami proszącymi o zlitowanie się nad nim.
-Pralnia, ciołku juz Ci mówiłam. Leży na desce do prasowania.
-jesteś najlepsza!-prze szczęśliwy ucałował mnie w policzek i wybiegł do pomieszczenia do którego go pokierowałam. Ja natomiast zaczęłam się ubierać. Z początku w ogóle nie miałam pomysłu ponieważ w mojej torbie do której wrzucałam wszystko co się dało tak na prawdę nic do siebie nie pasowało. Poszłam z problemem do mamy chłopaka, która pomogła mi szybciej niż sądziłam. Chwilę postała przy mojej torbie z której wyciągnęła białą koszulkę z kwiatowym wzorem i do tego walające się po kieszeniach kolczyki, których nie miałam w zwyczaju nosić. Kobieta stwierdziła, że ta koszulka będzie pasowała, ponieważ ta kolacja ma nie być bardzo elegancka i ona sama ubiera się tylko troszkę bardziej odświętnie. A biorąc pod uwagę, że później mamy w planach iść z Lexi na imprezę to nie mogę się  wyróżniać. Sama chciałam ubrać czarne spodnie ale zostało mi to zabronione w jednym prostym zdaniu mówiącym, że mam odkrywać swoje śliczne nogi. Dostałam od Annie czarną spódnicę z podwyższonym stanem i czarne buty. Nie wiedziałam jak jej dziękować. Całośc teraz nałożyłam na siebie i powiem, że wyglądałam na prawdę dobrze. Tylko obawiam się, że Hazza już nie będzie ode mnie wyższy.  Włosy zostawiłam rozpuszczone natomiast oczy wytuszowałam oraz pomalowałam usta.Gotowa zeszłam na dół gdzie pomogłam do końca przyszykować stół.
-dziękuję Ci kochanie za pomoc, a możesz przynieść sztućce z kuchni, na śmierć o nich zapomniałam.
-oczywiście, cos jeszcze przynieść?
-nie, sądzę, że to wszystko.-tak jak poprosiła kobieta poszłam do kuchni, gdzie o blat opierał się mój chłopak pisząc coś zaciekle na telefonie.
-wow, wyglądasz...bosko-podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta.-ale tych butów to chyba się będziemy musieli pozbyć.Jestem ledwo od Ciebie wyższy.
-oj nie marudź.A trampkach przecież nie pójdę-wyminęłam chłopaka i skierowałam się do szuflady, z której wyciągnęłam przedmioty po które tu przyszłam i razem z loczkiem poszliśmy do jadalni. Porozkładałam wszystkie sztućce kiedy to po upływie kilku sekund rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Gospodarz domu czyli w tym przypadku Robin poszedł otworzyć drzwi a nasza pozostała trójka rozsiadła się w salonie. Usłyszałam dwa nowe głosy przeplatające się z głosem Robin'a. Kiedy weszli w głąb mieszkania moim oczom ukazała się para ludzi mniej więcej w wieku Annie. Kobieta była nie wysoką blondynką ubraną w wysokie czarne szpilki długą spódnicę oraz modną ostatnimi czasy zwiewną koszulkę. Cały wygląd z pomocą makijażu odejmował jej lat. Zaraz za nią stał wysoki mężczyzna ubrany w jasne spodnie i czarną marynarkę, a jego twarz przyozdabiał lekki zarost.
-Kochani, goście już są-powiedział Robin zwracając się do nas. Annie przywitała się ze znajomymi a my czekaliśmy aż ktoś nas sobie przedstawi. Na szczęście nie musiałam czekać długo ponieważ kobieta przypomniała sobie o naszym istnieniu.
-Kate, Mark, to mój syn Harry-zaczęła brunetka na co Hazza podał dłoń wysokiemu mężczyznę i ucałował kruchą dłoń blondynki.-a to Lena jego dziewczyna.
-bardzo mi miło-powiedziałam i padałam dłonie mężczyźnie.
-no to może przejdźmy do jadalni, kolacja już jest gotowa.
Zajęliśmy miejsca przy stole gdzie siedziałam obok loczka. Na przeciwko nas usiedli goście a po bokach Robin oraz Annie. Na początku rozmowa przybrała wyraz bardzo oficjalnej ponieważ mężczyźni musieli omówić pewne sprawy biurowe. Nie do końca wiedziałam o co chodzi ponieważ nie wiedziałam czym obydwoje się zajmują więc w ciszy siedziałam i przysłuchiwałam się konwersacji. Kiedy na stół "przywędrowało" główne danie rozmowa o pracy zeszła na dalszy plan a panie zaczęły rozmawiać na mniej ważne tematy.
-No to Harry czym się zajmujesz?-zagadała blondynka, na co ja się uśmiechnęłam i zastanawiałam się co chłopak odpowie.
-cóż..-zaczął z uśmiechem- dziwnie mi odpowiadać na takie pytanie.
-co sądzisz , że wszyscy Cię znają?-powiedziałam na co rodzina chłopaka zareagowała głośnym śmiechem. Widziałam na twarzach gości lekkie zdezorientowanie.
-nie wcale tak nie sądzę...dobra, tak myślałem.-powiedział chłopak, czym spowodował kolejną falę śmiechu.-wracając do odpowiedzi. Zajmuję się muzyką, a tak właściwie to śpiewam w zespole One Direction, zajęliśmy trzecie miejsce w X-factorze- powiedział a ja dopiero teraz słyszałam jak o kimś o tym opowiadał, ponieważ większość ludzi, których spotkaliśmy wiedziało kim chłopak jest.
-no to gratuluję, i przepraszam, że jestem tak niedoinformowana.
-nie ma za co przepraszać. Miło jest czasami powiedzieć co się robi.
-a Ty Lena, dobrze pamiętam? Co robisz w życiu?
-tak dobrze pani pamięta. Ja poszłam w stronę sportu. Od kilku lat gram w siatkówkę a od niedawna w klubie Londyńskim.
-jest najlepsza-wtrącił Harry.Przez co na mojej twarzy pojawił się jak mniemam burak.
-nie przesadzaj.
-powinnaś sie cieszyć, że twój chłopak tak w Ciebie wierzy. A co planujesz dalej? -temat drążył tym razem Mark.
-ależ ja się bardzo cieszę. Wiem, że zawsze mam w nim wsparcie. A co do dalszej, jakby to nazwać kariery. Mam kilka propozycji z kilku fajnych miejsc, ale jeszcze nic nie postanowiłam, mam dużo czasu. Wiem, jedno, że przede wszystkich chcę się rozwijać.-wydaje mi się, że wyszłam dzielnie z podbramkowej sytuacji. Wolałam nie wyjawiać możliwości wyjazdu za granicę nie omawiając tego wcześniej z Harrym.
-piękne słowa, a ile wy się właściwie już znacie?-popatrzyłam na Hazzę aby to on odpowiedział na to pytanie.
-my to sie chyba znamy całe życie. Razem chodziliśmy do przedszkola i do szkoły. Później nasze drogi się rozeszły. A teraz bardzo was przepraszam, ale my musimy już iść. Niestety jesteśmy umówieni.-powiedział po czym zaczął wstawać od stołu.
-miło było państwa poznać.
-nie wróćcie za późno.
-mamo, jestem dorosły, wrócę kiedy będę chciał, ale spokojnie rano jak do nas do pokoju przyjdziesz to będziemy, ale nie przychodź przed 10, bo dzisiaj przesadziłaś.-te słowa wywołały kolejną falę śmiechu, po której na dobre opuściliśmy dom kierując się do samochodu.
-jesteś pewien, że jazda samochodem tam jest dobrym pomysłem? Jak wrócimy?
-kolejny raz dzisiaj nie dam Ci się przekonać do spaceru. Wrócimy taksówką, a teraz nie marudź, tylko wchodź

**

-Lana, Harry!!-usłyszeliśmy nawoływanie naszych imion gdy wyszliśmy z samochodu. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam Lexi z chłopakiem przy drzwiach klubu, dopiero teraz pożałowałam, że się na to zgodziłam. Osoba nie pijąca nie czuje tej "magii" tego rodzaju miejsc i mam wrażenie, że to będzie długa ciężka noc.
-Chodźmy-chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę znajomych. Dziewczyna przedstawiła nam swojego chłopaka po czym ruszyliśmy do środka. Juz na wstępie otępiła mnie zbyt głośna jak na mój gust muzyka, zresztą nigdy nie przepadałam za takiego rodzaju nutą. Pierwszy minus dzisiejszej nocy ale stop. Nie mogę się od razu negatywnie nastawiać. Ciągnięta dalej przez Styles'a omijałam roznegliżowane dziewczyny wijące się w tych całych erotycznych tańcach przed swoimi partnerami ocierając się o ich krocza. Nie wiem na ile musiałabym być zdesperowana aby zrobić coś tak upokarzającego dla dziewczyny. Zostałam popchnięta przez kilka z nich ale nie zwracałam na to większej uwagi i dalej szłam za chłopakiem. Doszliśmy do wielkiego baru przy którym kłębiło się wiele osób. Chłopak nakazał mi usiąść na taborecie a sam stał przy mnie cały czas mnie obejmując, a Lexi z David'em poszli zająć jakieś miejsce do siedzenia.
-co dla Ciebie?
-Hazza, ja nie piję. Wy sobie coś weźcie, a ja się napiję wody.
-hej, mała. Spójrz na mnie- złapał mnie za pod brudek patrząc w oczy, chowając jeden z moich kosmyków za ucho.- jesteś dorosła, jesteś tutaj z chłopakiem i znajomymi, nic się nie stanie jak wreszcie trochę się zrelaksujesz i zabawisz. Proszę?
-ale jutro będziesz miał mnie na sumieniu.
-jesteś najlepsza- pocałował mnie w usta i zamówił cos dla każdego.
Szczerze powiedziawszy bardzo posmakowało mi coś co zamówił mi chłopak. Nie była to czysta wódka, której pewnie bym nawet nie powąchała a coś niebieskiego z kawałkami lodu i owocami. Nim się obejrzałam Lexi z David'em szaleli już na parkiecie co chwila wypijając po kieliszku czystej ze śmiechem przyglądałam się jak po kolejnej upływającej minucie dziewczyna coraz bardziej słania się na nogach.
-idziemy zatańczyć?
pewnie.-podałam rękę chłopakowi i weszliśmy na parkiet gdzie o dziwo również bawiłam się świetnie, jest drugi plus dla dzisiejszej nocy. Nie musiałam odprawiać jakiś żałosnych tańców przed chłopakiem aby się dobrze bawić a Hazzie humor dzisiaj dopisywał niewyobrażalny.Śpiewał, skakał, dopadła go tak zwana głupawka. Nagle obok nas pojawiły się jakieś dwie dziewczyny wywijające swoimi sztucznymi cyckami przy moim chłopaku, starałam się nie zwracać uwagi, ale jak miałam nie zwracać uwagi na kogoś kto tańczy tuż obok mnie starając się mnie pozbyć. A najgorsze w całej sytuacji było to, że mojemu juz podpitemu chłopakowi to w ogóle nie przeszkadzało, a nawet jego mina zdradzała zadowolenie takim obrotem sprawy. Nie zauważał tego, że co chwila byłam popychana, przez owe dziewczyny. Cały czas rzucały jakieś głupie uwagi w moją stronę sprawiając, że ta impreza została już przeze mnie skreślona.W końcu nie wytrzymałam i odeszłam od chłopaka pozostawiając go z dziewczynami. Poszłam do siedzącej przy barze Lexi, która chyba zauważyła, moje poddenerwowanie.
-co jest?-zapytała  a ja tylko pokazałam jej dłonią Harrego z dwiema wywłokami, które jakby mogły to by się tak, teraz przed nim rozebrały.-szczerze powiedziawszy jakby ktoś się dobierał do mojego chłopaka dostał by po mordzie, ale pewnie ty nie preferujesz takich metod.-zaśmiałam się na słowa dziewczyny, ma rację, raczej wolę nie wdawać się w bójki, ale ta perspektywa w tej sytuacji była na prawdę interesująca.-to może się chociaż napijesz?
-a wiesz, nie mam nic do stracenia, ale daj mi coś mocniejszego. - dziewczyna zawołała barmana, który nie odchodził od nas o krok.
-czego potrzebujecie szlicznotki?
-gdyby nie fakt, ze mam chłopaka to Ciebie- zaczęła bajerować Lexi przez co na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Chłopak podstawił nam pod nos szklanki z jakąś cieczą w środku. Nie zastanawiałam się co to jest i na jednym tchu wszystko wypiłam.
-widzę, że mamy tutaj jakiś problem, mogę jakoś pomóc- nachylił się w moja stronę ukazując przepakowana klatę i białe zęby.
-tak, jedyne co możesz zrobić to mi dolać- odpowiedziałam obojętnie patrząc w stronę mojego chłopaka, który całkowicie zapomniał o moim istnieniu. Jednak nie było go na parkiecie, całkowicie zniknął mi z pola widzenia, rozglądałam się dookoła, ale nie mogłam go namierzyć.
-co szukasz, swojego chłopaka? Chyba Cię zostawił-nie wiem skąd ale na taborecie obok znalazła się jedna z blondynek, z którymi zostawiłam chłopaka.
-nie twoja sprawa-powiedziałam i ponownie jednym łykiem wypiłam całą zawartość szklanki. Poczułam jak nadmiar alkoholu rozchodzi się po całym moim ciele dodając mi odwagi i ochoty do życia.W głowie przyjemnie mi szumiało a ciało robiło co chciało.
-uu, ostra. Nie moja wina, że wolał nas od Ciebie, zresztą jak ty wyglądasz? Spod mostu się wyciągnęłaś ? Widać, że jakaś suka z Ciebie, pewnie dupy mu od razu dałaś to się zainteresował.
-co ty powiedziałaś?-zapytałam i czułam jak się we mnie gotuje jakbym zaraz miała wybuchnąć.
-przeliterować? Jesteś S-U-K-Ą. Wiesz to taka dziewczyna...- nie dałam jej skończyć ponieważ po prostu ją uderzyłam w twarz.

**Harry

-Ty gdzie zgubiłeś Lenę?-zapytał David gdy obydwoje siedzieliśmy na kanapie a ja kończyłem kolejnego drinka.
-Właściwie to nie wiem. Zostałem nagle z jakimis dziewczynami a ona mi zniknęła, nie wiem co się stało.
-stary! jakieś laski do Ciebie podbijały a ty tak po prostu pozwoliłeś im na to? Co ta dziewczyna w tobie widzi, że dalej z tobą jest?
-szczerze to nie wiem, ale wiem, że teraz nie dałbym bez niej sobie rady.-odpowiedziałem szczerze ponieważ Lena stała się dla mnie niczym tlen, bez którego człowiek jak dobrze wiemy nie przeżyje. Przez te kilka dni od kiedy budzę się obok niej, czuję zapach jej skóry, głos, śmiech to wszystko jest takie..cudowne. Uzależniłem się od przebywania z nią i wiem, że chcę spędzić z nią resztę życia, ale takim zachowaniem jak dzisiaj oddalam swój własny plan o miliony, miliony kilometrów. Nagle zauważyłem, że obok baru powstało jakieś zamieszanie. Jakoś mnie to nie interesowało ponieważ jakieś awantury w klubie to normalnie, teraz martwiłem sie tylko o to, gdzie jest Lena, bałem się , że wyszła z klubu i jutro będę musiał na prawdę mocno się starać o jej wybaczenie.
-chłopaki pomocy, one bija Lenę. Chodźcie, szybko!-nagle przybiegła Lexi i powiedziała coś co strasznie mną wstrząsnęło, a słowa "one bija Lenę" odbijały się echem po mojej głowie. Szybko poderwałem się z miejsca i ruszyłem do miejsca zamieszania. Zauważyłem leżącą na ziemi Lenę, która zasłaniała twarz a dobrze znane mi  dwie dziewczyny ją biły jak gdyby była zwykłym śmieciem, a ludzie dookoła mieli z tego niezły ubaw. Lexi jak ponownie dobiegła do miejsca rzuciła się na jedną z dziewczyn bijąc ją prosto w brzuch przez co dziewczyna zgięła się w pół. Ja odrzuciłem na bok druga dziewczynę, która upadła na ziemię parę metrów dalej.
-jeszcze raz ja tkniesz, to przysięgam Ci, że tego nie przeżyjesz!-wydarłem się w stronę dziewczyny.Zauważyłem, że gdy pojawiłem się w centrum zamieszania pojawiły sie jakieś szmery. Wiedziałem co to znaczy zostałem rozpoznany. Pomogłem mojej dziewczynie wstać z ziemi, jednak ta odepchnęła mnie od siebie patrząc na mnie zapłakanymi oczyma. Widziałem strach i ból w tych dwóch tęczówkach za które jestem w stanie oddać życie.  Patrzyliśmy an siebie tak przez krótką chwilę, próbowałem ja przytulić ale mi to uniemożliwiła.
-Lena, ja Ciebie
-co, przepraszasz? To ci powiem, że masz za co, a teraz mnie po prostu zostaw.-dziewczyna zaczęła wychodzić z klubu, zostawiając mnie totalnie samego i z irytowanego.
-palancie biegnij za nia- powiedział jeden uczestnik "pokazówki"
-tak, racja- ocknąłem się i wybiegłem na ulicę.Widziałem jej postać przemierzającą chodnik.Podbiegłem do niej łapiąc na nadgarstek, ale ta syknęła z bólu więc szybko ja puściłem.
-proszę Cie poczekaj.
-Na co mam czekać Harry? Na kolejne dziewczyny, które będą mnie wyzywać bo mój własny chłopak nie będzie umiał im odmówić, wiesz? Nie dziękuję. Nie mam siły.
-Po co się  z nimi biłaś?
-No nie wiem, może dlatego, że mnie wyzywały. Zarywały do Ciebie.
-i to jest powód?
-tak zwal teraz wszystko na mnie. To ja jestem ta zła. A nie pomyślałeś... a wiesz co nie ważne. Proszę zostaw mnie teraz. Daj mi odpocząć. Zobaczymy się w domu. Nie idź za mną. Idź się dalej bawić z jakimiś barbie. Zostaw mnie, tylko tyle.-powiedziała nawet na mnie nie patrząc i poszła przed siebie. Wiedziałem, że muszę jej teraz pozwolić odejść, jakbym teraz tego nie zrobił to chyba by mnie zabiła. Wróciłem zatem do klubu aby powiedzieć Lexi i Davidowi, że muszę iść.

**Lena

Szłam otoczonymi mrokiem ulicami zmierzając ku domu chłopaka. Wszystko mnie bolało. Głowa za pewnie bolała mnie od nadmiaru alkoholu, którego wcześniej nie potrzebowałam pić. A cała reszta od poturbowania przez dwie idiotki. Dobrze, że zakrywałam twarz bo inaczej nie wiem jakbym pokazała się Annie. Czułam jak na brzuchu i plecach robią mi się siniaki, które ciężko będzie zakryć. Mam nadzieję, że na treningach nie będzie tego wszystkiego widać. A najgorsza w tej całej sytuacji jest postawa Harrego. Najpierw wolał tańczyć z jakimiś sztucznymi biustami nawet nie zauważając mojej nieobecności. Później gdy mnie wyzywały tez nie było go przy mnie. Gdybym biła się tylko z jedna dziewczyną to bym ją załatwiła i to w minute. Uprawiając takie sporty jak siatkówka, tenis, koszykówka nabawiasz się mięśni, które w takich sytuacjach sa na prawdę przydatne. Gdyby ta druga typiarka nie zwaliła mnie od tyłu z krzesła ta cała szopka nie miałaby miejsca, ale teraz to już nie jest ważne. Nie mogę zbytnio ruszyć nadgarstkiem, a we wtorek gramy mecz, nie wiem jak dam radę, ale muszę. Kiedy doszłam do posesji Annie weszłam przez furtkę i swoje kroki skierowałam nad basen. Ściągnęłam z siebie buty, które obdarły mi stopy u usiadłam przy basenie zanurzając obolałe stopy do wody. Przypomniał mi się dzisiejszy poranek, który tak wspaniale spędziliśmy, szkoda, że dzisiejszy dzień musiał zakończyć w taki sposób. Oparłam głowę o murek stojący za mną i przymknęłam oczy. Powoli alkohol przestawał działać a ja fizycznie czułam się coraz gorzej. Nagle ktoś obok mnie usiadł, nie otwierałam oczu wiedziałam kim jest ten ktoś.
-Przepraszam, wiem, że to nie twoja wina, nie powinienem tak sie zachowywać. Zjebałem sprawę, wybacz mi, wiesz, że bez Ciebie długo nie pociągnę. Proszę Lenka spójrz na mnie.-nie zareagowałam, nie miałam siły na rozmowę z nim, a już na pewno na patrzenie na niego.-rozumiem, jeżeli chcesz ze mną zerwać czy coś, rozumiem. Chcę żebyś wiedziała, że jesteś pierwszą dziewczyną, która pobiła się chociaż w połowie z mojego powodu, wiem, że mnie kochasz i ja Ciebie też kocham. Lena, jeżeli ty sie nie odezwiesz to będę tak gadać całą noc. Wiesz, że jestem w stanie to zrobić.. ba, to nic dla nie trudnego. Ogólnie to dzisiejszy dzień był najpiękniejszy i najgorszy jak dla mnie. Widziałaś co się dzieje na portalach społecznościowych ? Fanki wymyśliły dla nas nazwę Hana. Wiem, babsko, ale spójrz na inne pary, maja gorzej. Z Toba u boku mogą mówić na mnie jak tylko chcą.
-boże Styles, idioto zamknij sie już. Głowa mnie napieprza, wszystko mnie boli a ty pieprzysz od rzeczy. Po prostu mnie przytul- powiedziałam i delikatnie wtuliłam się w chłopaka.

_____________________________________________________
Jest i 17 :) Padaja pytania czy będę pisać bloga w wakacje, oczywiście, że będę zarówno tego jak i tego pierwszego. Jak wam się podoba rozdział? Piszcie wszystkie swoje opinie, to dla mnie ważne.
To co 20 komentarzy, i następny ? ^^
Jeszcze raz wesołych wakacje ludzie ! <3

23 komentarze:

  1. Jakiego masz 1 bloga czego mi nic o tym nie wiadomo?! A wracając mego boskie i cudowne. Tak nie jest słodko i kolorowo i tak powinno być :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://kazdy-pocalunek-staje-sie-slodszy.blogspot.com/

      to mój pierwszy blog :) Serdecznie zapraszam <3

      Usuń
  2. Znowu na 20 kom. ? :D Ehh.. :) A rozdział zarąbisty jak zawsze ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne :DDD Twój kochany anonimek :**

    OdpowiedzUsuń
  4. 20 kom? O.o No dobra chyba z innymi damy radę. A co do rozdziału, to żeby z Hana była ze sobą dalej, bez kłótni, i bez innych dupereli.. Wesołych wakacji!!!! ~Pozrawiam Jane! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww wzruszyłam się na koniec ;') <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnyyy ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Bosko-Wspaniały <3
    Czekam na kolejny :* Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie moge sie doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste *.* A imiona kojarzę z Pamiętników Wampirów ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisz dalej no :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś świetna! uwielbiam tego bloga ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny aaaaawwwwwwwwwwwwwwwwwwww

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny :) mam nadzieje ze w miare szybko pojawi sie kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. co tu duzo mowic po prostu BOSKI :* rowniez zycze milych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  17. jak zwykle swietny <3 obydwa blogi sa boskie !

    OdpowiedzUsuń
  18. dodawaj jak najszybciej następny rozdział :D twój blog jest jednym z moich ulubionych :) - KAMA

    OdpowiedzUsuń