czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 8

-Dlaczego tak się zachowujesz?- chłopak krzyczał do mnie mimo, że stałam tuż obok niego starając się otworzyć te pieprzone drzwi. Wolałam udawać, że go tutaj nie ma, nie miałam ochoty na robienie scenek przed domem.- Mówię do Ciebie!- dalej krzyczał. Jestem typem człowieka, który płacze kiedy ktoś na niego krzyczy nie cierpię tego uczucia, że kogoś zawiodłam i ten ktoś mus się i na mnie wydzierać. W końcu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Usiłowałam zatrzasnąć je przed nosem bruneta niestety mi się nie udało i po kilku sekundach stał już u mnie w domu.
-wyjdź stąd- wydarłam się na bruneta.- Nie chcę Cię widzieć.
-Nigdzie się nie wybieram. Czy ty na prawdę nie rozumiesz, że gdybym powiedział prawdę to nie daliby Ci spokoju ? Nie mogłabyś spokojnie wyjść na ulicę tak samo jak ja. Chcesz tego?- Nie wierzyłam w to co słyszę, teraz nagle udaje takiego miłego, który o mnie cały czas dbał? Nie sądzę.
-Jaką prawdę, co ? Co byś im powiedział?
Cisza, która nastała po moim pytaniu była nie do zniesienia. Jednak triumfowałam w duchu, ponieważ uciszyłam wielka gwiazdę, która zawsze wie co odpowiedzieć.Nie wierzę, chyba Oskar mi się za to należy.

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że dalej ciągnąć tą gadkę niczego nie wskóram a muszę wygrać zakład, który trwa stosunkowo  krótko jednak jak na razie nic nie idzie po mojej myśli. Ta dziewczyna  doprowadza mnie do szaleństwa swoja postawą, swoim wyglądem a przede wszystkim zachowaniem względem mnie.Dawno nie poznałem nikogo takiego, kogoś kto jest tak niewinny i za wszelką cenę chce mnie poznać. Ludzie traktują mnie jak wielką gwiazdę, która nie ma nic do powiedzenia bo przecież stereotyp podpowiada wszystkim, że skoro za młodu coś osiągnąłeś to masz pustkę w głowie.Naszła mnie wielka ochota na pocałowanie jej, jej usta aż wołały o to aby złożyć na nich pocałunek. Jeżeli chcę wygrać zakład muszę zacząć działać, ale wiem, że jej się to nie spodoba.Jednak teraz mnie to nie obchodzi. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni, esemes. Szybko wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość od Louis'a, która zawierała jedno kluczowe pytanie. Czy zaliczyłem. "jeszcze nie" pomyślałem i podszedłem do dziewczyny. Nic nie mówiąc po prostu wbiłem się w jej malinowe usta delikatnie je rozchylając.Czułem, jak się poddaje i chce oddać pocałunek jednak coś ją blokuje. Poczułem na torsie jej dłonie, które odpychają mnie cała swoja siłą, której dziewczynie nie brakowało i już moja twarz miała mieć spotkanie z jej dłonią gdy w ostatnim momencie ja złapałem.
-Puszczaj.
-Nie mówił Ci nikt nigdy, że nie ładnie jest tak bić ludzi?- zapytałem z uśmieszkiem, wiedząc, że tym ją denerwuję.
-Nie mówił Ci nikt nigdy, że nie całuje się osoby, którą ledwo się zna?
-Nie, nikt nie wspominał.
Po tych słowach przycisnąłem ją do ściany i jeszcze raz zasmakowałem jej ust, które swoją droga były idealne. Brunetka chwile się opierała, ale nie trwało to długo. Udało mi się wtargnąć do jej ust i delikatnie począłem walkę z jej językiem, który nie stawiał oporów. Był to jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu, a muszę powiedzieć, że przeżyłem ich wiele. Mogłem triumfować, zakład niedługo się skończy i będę mógł wrócić do swojego życia.
-Harry przestań- usłyszałem przy uchu.- czymś takim nie załatwisz sprawy. Zapomnij, że to miało miejsce i najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz.- Zapomnieć? Nigdy, teraz mam na nią haka, wiem,że się jej podobało. Teraz muszą ją tylko do siebie przekonać.

*oczami Leny*

Boże jak ten chłopak całuje, wiem, że zrobiłam źle pozwalając mu się pocałować, ale nie mogłam się oprzeć.Mam nadzieję, że zostawi mnie samą abym to wszystko przemyślała. Jestem ciekawa czy dla niego to coś znaczyło, a może zrobił to tylko po to aby udowodnić mi, że ma nade mną przewagę.
-Nie chcę jeszcze iść, mogę zostać?
-Czy dla Ciebie to coś znaczyło ? Pocałunków Harry nie powinno się składać na ustach każdej dziewczyny. A ty wychodząc stąd i zamykając za sobą te drzwi możesz mieć każdą.-  nie odpowiedział, za to jego uśmiech był tak szeroki jak nigdy.
-Możemy zostać przyjaciółmi- powiedział a mnie aż wryło na dźwięk tych słów. On na prawdę chce się przyjaźnić?
-Mówisz poważnie? A wiesz, żeby nazwać kogoś przyjacielem trzeba o tym drugim człowieku coś wiedzieć. A ty nie wiesz o mnie nic.
-W takim razie zaczynamy od jutra, o której kończysz trening? Z chęcią po Ciebie przyjadę i odwiozę do domu.
-O dwudziestej możesz być na hali.
-W takim razie do zobaczenia.
Po tych słowach opuścił mój dom pozostawiając mnie całkowicie zszokowaną. Czy to jakaś gierka, w której wygrany jest ten, który zdziwi mnie więc razy? Jeżeli tak to Harry prowadzi i to wieloma punktami. Bałam się, że gdy go jutro zobaczę znowu będzie chamskim, opryskliwym człowiekiem, który będzie mnie traktował jak nic nie warty przedmiot, no ale o tym co przyniesie jutrzejszy dzień dowiem się tak naprawdę dopiero wieczorem.


Następny dzień mijał mi szybciej niż normalnie. Już od wstania o godzinie ósmej denerwowałam się na myśl spotkania z Harry'm, cały czas pamiętam pocałunek z dnia poprzedniego i szczerze powiedziawszy nie mogłam o nim zapomnieć. Siedząc w pracy za każdym razem spoglądając na zegarek czułam jak jakby ktoś stał przy wskazówkach i je przekręcał. Zanim się obróciłam z godziny dziewiątej zrobiła się czternasta a później jeszcze szybciej szesnasta. Zaszłam do domu, aby zabrać torbę i wziąć jakieś rzeczy na przebranie, skoro już się spotykam z chłopakiem to muszę jakoś się prezentować. Raczej mój drużynowy dres go nie zadowoli. Zapakowałam do torby najpotrzebniejsze przedmioty i pobiegłam na autobus. Z racji, że zaczął się sezon teraz treningi w tygodniu trwają dłużej niż zazwyczaj i dwie godziny zapieprzania na boisku to mało.
O godzinie siedemnastej trzydzieści byłam już gotowa do treningu tak samo jak i reszta drużyny. Nie mogłam się za bardzo skupić na swojej roli ponieważ cały czas zamartwiałam się późniejszym spotkaniem. Dlaczego tak mnie to obchodzi? Dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć? Nagle drzwi na halę się otworzyły a w nich ujrzałam znajomą sylwetkę chłopaka, który jeszcze wczoraj wieczorem całował mnie u mnie na korytarzu. Dziewczyny zareagowały trochę jak napalone fanki a mi się chciało po prostu śmiać, jednak nie wszystkim było do śmiechu. Widziałam jak trener i Jeremy podchodzą do loczka, pobiegłam od razu za nimi.
-nie może Pan się tu znajdować, to trening zamknięty- zaczął trener a Harry jak to często bywa w ogóle nie zwrócił na niego uwagi tylko ściągnął okulary i przeczesał grzywkę.
- Pan to chyba nie wie kim ja jestem, mogę sobie tutaj przesiadywać ile mi się żywnie podoba.
-Będę musiał Cię wyprowadzić- zaczął Jeremy. Na dźwięk tych słów wolałam zareagować, jednak nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ Harry mnie uprzedził.
-Zaraz żeby moja ochrona nie musiała Cię wyprowadzać.
-Harry przestań.- podbiegłam do chłopaka stając między nim a trenerami.- trenerze on przyszedł do mnie, niech tutaj posiedzi trochę i tak zaraz kończymy.- poprosiłam siwego mężczyznę błagalnym tonem, widziałam, że chce już się zgodzić ale Jeremy mu to uniemożliwiał.
-Sądziłem, że jesteś mądrzejsza i nie umawiasz się z kimś takim- powiedział łapiąc mnie za łokieć i odciągając kawałek na bok. Co mu przeszkadza to z kim się spotykam a z kim nie, a zresztą przecież ja i tak się z nikim nie umawiam.
-Ty go nawet nie znasz a już oceniasz, puść mnie.- Wyrwałam się z objęć chłopaka i pobiegłam do starszego mężczyzny.- To jak trenerze, może chwilę tu posiedzieć?
-Nie widzę najmniejszego problemu.
Powiedział i odszedł zostawiając swojego zdziwionego syna samemu sobie. Uśmiechnęłam się promiennie do zielonookiego i z satysfakcją ominęłam Jerem'ego, podbiegając do reszty drużyny. Jeremy od tamtej pory nie odezwał się słowem ani do mnie ani do własnego ojca. Zachowywał się jak naburmuszony dzieciak. Nie mogło się obejść bez krótkiej przemowy na koniec i planów na najbliższe spotkanie. Na szczęście nie trzymali nas długo i mogłyśmy już iść. Starałam się wszystko zrobić jak najszybciej i jako pierwsza wpadłam pod prysznic, następnie w tempie ekspresowym się przebrałam i wpakowałam wszystkie rzeczy do torby. Pożegnałam się z dziewczynami i zbiegłam na dół, gdzie niestety nie zastałam Harrego. Wyszłam przed budek, i dopiero wtedy ujrzałam go stojącego do mnie tyłem nie opodal samochodu.
-Jedziemy?- Zapytałam.
-ile można się przebierać? -zapytał zabierając mi torbę. Dawno nikt mnie w tym nie wyręczał i nie powiem było to miłe, że po treningu nie muszę tachać torby. Chłopak wrzucił ją do bagażnika zamykając samochód trochę mnie tym zszokował, ale wolałam nic nie mówić.- zabiorę Cię na najlepsze lody w mieście a później pojedziemy do Ciebie. -zgodziłam się od razu i ramię w ramię maszerowaliśmy ulicami przedmieścia. Nigdy nie słyszałam aby były tutaj jakieś sklepy, no ale co ja mogę wiedzieć o tym mieście skoro mieszkam tutaj stosunkowo krótko i nie miałam wielkiej ochoty na zwiedzanie.-więc co byś chciała o mnie wiedzieć?
-najlepiej wszystko, czym się interesujesz, co robisz w wolnym czasie. Takie rzeczy na porządku dziennym.
-Czym ja się mogę interesować jak nie muzyką, jest to coś co uwielbiam i to dalej mi radość. Rzeczą o której większość osób wie to jest to, że kocham gotować.- powiedział a mnie to trochę zszokowało. Gotować? Naprawdę?
-a coś czego nie wiedzą wszyscy?
-mam raka.
Zamurowało mnie, czy on właśnie w taki sposób chciał mi o tym powiedzieć? Dlaczego nie pójdzie do lekarza, dlaczego to tak zostawił. Z czymś takim nie można sobie żartować. Stanęłam w miejscu i nie chciałam się ruszyć.
-idziesz?-zapytał stojąc kilka metrów przede mną.
-Harry ty musisz pójść do lekarza.
Po tych słowach usłyszałam najgłośniejszy śmiech jaki miałam okazję kiedykolwiek słyszeć. Chłopak jakby mógł to by się położył na ziemię ze śmiechu, a ja nie widziałam w tym nic śmiesznego.
-ty na prawdę mi uwierzyłaś? Nie jestem chory, a wręcz zdrów jak ryba.
-idiota! Największy idiota jakiego znam !- podbiegłam do niego i walnęłam go w ramię.- ja się naprawdę debilu przejęłam.
-oj no już nie przesadzaj.
Reszta drogi minęła nam spokojnie, nikt nas nie zaczepiał, a właściwie nikt nie zaczepiał Harrego. Po spałaszowaniu lodów, które swoją drogą były niesamowite udaliśmy się z powrotem do samochodu a później do mnie do domu. Miałam jedno pytanie do chłopaka, ale wiedziałam, że nie mogę go tak od razu wyłożyć na stół, bo może pomyśleć, że jestem wścibska a tego nie chcę najbardziej na świecie.  Wchodząc po schodach w kierunku mojego pokoju naszła mnie myśl aby coś chłopakowi pokazać, nikt tam nigdy ze mną nie wchodził, ale pomyślałam czemu nie. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w przeciwnym kierunki, nie zwracałam uwagi na jego zdezorientowaną minę i najnormalniej na świecie wyszłam przez okno wchodząc na drabinkę.
-co ty wyprawiasz?
-chodź to zobaczysz.
Siedziałam już na daszku gdzie w okół otaczały mnie drzewa z lasu obok którego mieszkałam. Ktoś kiedyś chyba próbował zbudować domek na drzewie ponieważ przed deszczem mogła nas ochronić wielka drewniana płyta przymocowana do jednego z konarów. Chłopak usiadł obok mnie i podziwiał, miło było widzieć, że ktoś kto mógłby być teraz wszędzie docenia piękno natury.
-Harry..- zaczęłam ale nie wiedziałam jak skończyć.-Dlaczego ty się tak zachowujesz? W stosunku do innych, do mnie?

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że to pytanie w końcu padnie a ja chcą lub nie chcąc będe musiał na nie odpowiedzieć. Szczerze powiedziawszy chciałem tej dziewczynie powiedzieć wszystko, jednak wiedziałem, że po upływie terminu zakładu nie będzie dla mnie już takim wyzwaniem i się znudzę. Dopiero teraz zacząłem przeklinać w duchu Tomlinsona, który wymyślił ten kretyński zakład.
- nie wiem o co ci chodzi.- nie mogłem pokazać przed nią swojej prawdziwej twarzy.
-zaczyna się. A miałam nadzieje, że dzisiaj będzie inaczej.
-dziewczyno o czym ty marzysz? Chcesz abym nagle się przed Tobą otworzył i zaczął opowiadać o swoim życiu? Nie licz na to.
- Sam chciałeś się przyjaźnić.
-to już mi się chyba znudziło.
-przestań sie tak zachowywać, przestań grać.
-A może ja nie gram, co? Może taki własnie jestem a ty wierzysz w jakieś pieprzone bajki, że gdzieś w środku mnie jest zajebisty chłopak.
-Ja nie marzę, ja to wiem.
-wiesz co spadam stąd. Wkurwiasz mnie.Znalazła się dobra dusza dla wszystkich i będzie starała się doszukiwać kogoś kogo nie ma.
Wstałem i już miałem odchodzić, kiedy usłyszałem jej cichy głos.
-Jeżeli teraz wyjdziesz, wiedz, że możesz nie wracać. Mam dość tego w jaki sposób mnie traktujesz.
Nie wiedziałem co zrobić, odwrócić się i zostać, a może wyjść nie zwracając uwagi na zakład, który i tak tracił dla mnie na wartości. Chciałem zostać, marzyłem o tym aby z nią jeszcze posiedzieć jednak wiedziałem, że gdy zostanę, to będzie oznaczało, że ta dziewczyna coś dla mnie znaczy. A jeżeli człowiekowi zależy wcześniej czy później przysłowiowo przejeżdża się na swoich uczuciach. Odwróciłem się i to był błąd, siedziała tam, sama, zmarznięta i patrzyła na mnie tym swoim pięknym wzrokiem przygryzając wargę. Nie umiem jej się oprzeć, nie umiem jej zostawić. Działa na mnie jak magnez, zawsze będę do niej wracać. Widziałem ból i strach w jej oczach, czego ona się boi? Mnie? Jeżeli tak, to przesadziłem, przesadziłem na całej linii , muszę to naprawić. Podbiegłem do niej siadając z powrotem na swoim miejscu jednocześnie chroniąc się przed deszczem, który nie ustępował. Nie zastanawiając się dłużej objąłem brunetkę ramieniem mocno do siebie przytulając.

*oczami Leny*

Gdy poczułam jak chłopak przysuwa się do mnie i mnie przytula wiedziałam, że jestem bezpieczna. Naprawdę dawno nie czułam tego uczucia, a teraz nareszcie do mnie wróciło i to wszystko dzięki niemu, kto by się spodziewał? Wtuliłam się w mokry tors chłopaka starając się usłyszeć bicie jego serca, jednak krople deszczu uderzające w płytę drewna nad nami były zbyt głośne.
-wiesz,-moje rozmyślania przerwał głos bruneta- nie jestem taki jak oni wszyscy myślą. Nie jestem rozpuszczonym gwiazdorem, który myśli, że wszystko może. Gdy jestem w domu, jestem całkiem inny. Wraca stary Harry, który nigdy nie zginął, ale chowa się za maskami skurwiela. Czasami się w tym zatracam. Ja po prostu chcę aby ludzie mnie szanowali.
-Tak często przybieramy maski wobec innych, że w końcu przybieramy maski wobec siebie samych- zacytowałam słowa, kilka dni temu przeczytane w książce. Teraz coś mi zaczęło świtać, może to przez tą książkę, przez ten cytat on zaczął mi się śnić. Moja podświadomość, wiedziała, że go spotkam, ale skąd? Jak ja mam do tego wszystkiego dotrzeć?
-mówisz tak, co najmniej jakbyś mnie znała od tysięcy lat, ale powiem ci, że ja się tak czuję.
-Harry, ludzie będą Cię szanować jeżeli na to zasłużysz, a zachowywanie się jak cham nie pomorze.Jak chcesz, mogę Ci w tym pomóc.- po tych słowach, zdałam sobie sprawę, że nie powinnam tego mówić, powinnam ugryźć się w język.
-Z chęcią. Kiedy zaczynamy?
Po tych słowach mocniej wtuliłam się w chłopaka, chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle wpadłam na dość szalony pomysł, wstałam i szybkim sprawnym ruchem weszłam na drewniana płytę.
-Co ty robisz?- krzyczał Harry przebijając się przez strumień deszczu.
-pytałeś się kiedy zaczynamy, odpowiedź brzmi teraz. Chodź tu do mnie!
Harry znalazł się obok mnie w niesamowicie szybkim tempie.
-Co robimy?
-Będziesz krzyczał " Już nigdy więcej nie będę skurwielem" Pomogę Ci.
-Nie możemy tego zrobić.
-Możemy zrobić wszystko co tylko chcemy Harry, zaczynaj.
Chłopak stał i patrzył się na mnie jak na debila, ale nie obchodziło mnie to, stałam i darłam się w niebo głosy, czuję, że jutro nie będę mogła nic powiedzieć, ale warto. Jak to się mówi, cel uświęca środki, a ten cel był wyjątkowy. Loczek śmiał się tylko, ale mimo wszystko nie krzyczał razem ze mną. Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i powiedziałam:
-Razem damy radę.
Nie musiałam długo czekać na reakcję chłopaka bo ten po moich słowach zaczął się wydzierać jak opętany. Jego głos nawet w takim wydaniu był boski. Nie wiem ile tak staliśmy i się wydzieraliśmy, nawet gdyby trwało to sto lat dla mnie i tak byłoby mało. Mam nadzieję, że taki Harry pozostanie już na zawsze, nie tylko dla mnie ale dla wszystkich. Kiedy nie mieliśmy siły już się wydzierać zeszliśmy na dół aby się osuszyć. Było już po dwudziestej drugiej a dom stał pusty. Poszłam do łazienki po ręcznik dla Harrego zostawiając go u siebie w pokoju tym samym pisząc esemesa do Any, dlaczego ich jeszcze nie ma. Wróciwszy do swojej sypialni zastałam Harrego przy ścianie ze zdjęciami. Podeszłam do niego stając za nim spoglądając za zdjęcia  moich rodziców.
-jesteś strasznie podobna do mamy-powiedział- mam nadzieję, że ją poznam.
Strasznie mnie to zabolało, on nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak ja bym chciała aby moi rodzice go poznali, aby byli tu razem ze mną, wspierając w najgorszych chwilach. Niestety jest to nie możliwe, mam tylko nadzieję, że czuwają nade mną i zawsze mogę mieć w nich oparcie. Od odpowiedzi uratował mnie dźwięk telefonu, wręczyłam chłopakowi ręcznik i odczytałam wiadomość.
"kochanie, zostawiłam Ci kartkę na stole w kuchni. Razem z wujkiem zostaliśmy zaproszeni na imprezę u znajomych. Będziemy jutro rano, trzymaj się malutka" 
No tak, wiedziałabym gdzie są, ale nie miałam zamiaru zajść do kuchni wpadając po treningu. Popatrzyłam na chłopaka, który stara się ułożyć swoją jak zawsze nienaganną fryzurę, rozbawił mnie ten widok.
-Co się tak patrzysz?-zapytał odwieszając ręcznik na oparcie krzesła.
-Po prostu patrzę, nie mogę?
-Oczywiście, że możesz.
Podszedł do mnie cały czas patrząc mi głęboko w oczy. Złapał za biodra i do siebie przysunął składając na ustach delikatny pocałunek. Jednak to nie był koniec, po tym jednym nastał kolejny, i jeszcze jeden i jeszcze.  Odsunęłam od siebie bruneta spoglądając mu w oczy.
-przyjaciele? -Zapytałam.
-z plusem
Po tych słowach ponownie wbił się w moje wargi. Jego usta były tak... idealne. Chciałabym trwać w tym pocałunku wieczność i wiecznie czuć smak jego warg. Jednak co piękne zawsze się kończy a my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Jestem tylko ciekawa w ilu sprawach ten jego " plus"  będzie miał miejsce. Oderwaliśmy się od siebie i z trudem łapaliśmy oddech. Popatrzyliśmy się na siebie i najnormalniej w świecie wybuchnęliśmy śmiechem.
-najlepszym plusem pod słońcem- powiedział i ponownie się zaśmiał. Czy ja na pewno wiem na co się piszę? A co jeżeli się w nim zakocham, mogło by to zniszczyć naszą przyjaźń a ja nie mogę do tego dopuścić.

*oczami Harrego*

Wiedziałem, że muszę iść, jednak nie chciałem. Mógłbym siedzieć u niej godzinami i skradać jej buziaki. Wiem, że taki układ jest niebezpieczny, ponieważ jedno z nas może się zakochać, mam nadzieję, że to nie będę ja a nawet gdyby będę musiał kryć się z uczuciami, ale nie wiem jak długo dam radę. Wiem jedno ta dziewczyna już teraz nie jest mi obojętna.
Zeszliśmy na dół pod drzwi wyjściowe, którymi miałem właśnie wyjść. Wiedziałem, że jutro może nie byc już tak idealnie jak dzisiaj, mam nadzieję, że będzie lepiej. Od dzisiaj będziemy musieli zmierzać się z przeciwnościami losu, a ja będę musiał pogadać z Louisem o zakładzie.
-Mam nadzieję, że już zawsze taki pozostaniesz i maska twardziela zniknie w nie pamięć.- powiedziała dziewczyna opierając się o framugę drzwi.
-Nie wiem czy w takim szybkim czasie uda mi się tego dokonać, ale postaram się. - Chciałem skraść jej jeszcze jednego całusa, ale mi nie pozwoliła, czym zbiła mnie z tropu.
-dzisiaj swojego plusa już wykorzystałeś, a teraz uciekaj bo się będą martwić.
-jutro ich poznasz.
-nie mogę się doczekać. Dobranoc Harry.
-Dobranoc Lena.
Dziewczyna zamknęła drzwi a ja wszedłszy do samochodu wróciłem do mojego świata.

_______________________________________

Ja was za bardzo rozpieszczam tak często pojawiającymi sie rozdziałami, ale dla was wszystko. Troche mi przykro, że tak mało komentarzy i mam nadzieję, że pod tym będzie ponad 10 ;) 
Tak jak prosiliście jest Harry w innym wydaniu, podoba się ? 

20 komentarzy:

  1. GENIALNE!!!!!!!!!!!! MAM ZAJEBISTA MENTORKE!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie !
    bardzo mi sie podoba taki Harry i mam nadzieje że Lou mu odpuści ten zakład ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz najlepiej pod słońcem. Chce dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe <3 <3 <3
    Czekam,czekam i czekam na kolejny :D (Z niecierpliwością)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się bardzo podoba, taki Harry może być :P rozdział był super chyba najlepszy z tych wszystkich :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega! Kocham Cie :* Dawaj dzisiaj kolejny rozdział bo naśle na Ciebie moje rybki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne ¡ Next ¡¡¡

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka razy dziennie sprawdzam twoje blogi z nadzieją, że już jest kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Poleciłam Twojego bloga u mnie na fp. Weny życze :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaak!!! Jest boski i czekam na nexta, i już nie mogę sie doczekać. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Booooski ten rodzial , nie sory ty jestes BOSKA:* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże prześlicznyyyyyy <3 KOCHAM CIEEEE <3 NEXT poproszę <333

    OdpowiedzUsuń
  13. O matulu Harry jest tera idealny. Zakochsłam się w tym opowiadaniu dawaj szybko następnh rozdział. <333...

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyno, co ty ze mną robisz? :o siedze,czytam i nie moge wytrzymać. chce więcej i więcej i więcej :| KOCHAM TO OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyno . Ko cham to ! :**********

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na nexta <3 Bosko piszesz :*

    OdpowiedzUsuń